3

1.2K 70 13
                                    

    Przechodziła się ciemnymi korytarzami Hogwartu. Znowu nie mogła spać. Przytrafiało to się jej często, dlatego, zawsze szła na wieżę astronomiczną, gdzie mogła spokojnie pomyśleć. Hogwart nocą był wspaniały, nie musiała nawet używać Lumos, ponieważ drogę do swojego celu znała na pamięć. Było około trzeciej, co oznaczało, że nawet prefekci nie przechadzają się korytarzami. Miała już iść w prawą stronę, kiedy zauważyła w oddali błękitne światło. Rozejrzała się wokół, i szybko zrobiła niesfornego koka.
Po cichu ruszyła w kierunku światła, mając nadzieję, że postać nie zniknie. Oczywiście nie chciała być złapana przez nauczyciela, jednak jak to mówią ,, Ciekawość to pierwszy stopień do piekła " . Z nikąd poczuła na swojej szyi różdżkę, a ktoś cicho dyszał.
- Co ty tu robisz?! - warknął, Audrey przełknęła ślinę i ręką zaczęła szukać swojej różdżki. - Nawet się nie wysilaj. Mam twoją różdżkę, a teraz mów kim jesteś i co tu robisz?!
- Audrey Rainflower, Ślizgonka, szósty rok. - odpowiedziała siląc się na spokojny ton. Chłopak puścił delikatnie uścisk. - Nie mogłam spać.
Chłopak prychnął kpiąco na tą odpowiedź.
- Nie mam ochoty odejmować własnemu domu, punktów. A tobie radzę, abyś już nigdy więcej nie chodziła nocą po zamku. - powiedział, a brunetka dopiero wtedy zrozumiała z kim rozmawia. Kto mógł nocami się atakować? Oczywiście, że Riddle.

Rainflower jako jedyna wiedziała, że na piątym roku, chłopak wypuścił Bazyliszka. Tom także nie wiedział, że ona wie, w końcu przed Ślizgonką nic się nie ukryję. 

- Dlaczego? - wypaliła bez namysłu. Riddle ścisnął mocniej zęby.

- Bo ja tak mówię. - powiedział, a brunetka miała dziwną ochotę zaśmiać się mu w twarz.

- A co ja? Twoja służąca? - zapytała, znów bez namysłu. Chciała sobie odgryźć język, jednak stwierdziła, że to nawet by jej nie pomogło. 

Riddle za to zbił się z tropu. Zazwyczaj ludzie kładli się mu do nóg, a ona mu pyskuje? To niemożliwe. Ślizgon też rozważał opcję, że ona po prostu nie wie z kim rozmawia. 

- Nie zasługiwałabyś nawet na to. - odpowiedział z pogardą. - Nie lubię się powtarzać. Masz wykonać mój rozkaz. - dodał. Przysięgał sobie, że jeżeli ta dziewczyna nie zniknie mu zaraz z oczu, sam ją usunie. 

Audrey drgnęła lekko i coś ją zmusiło by kiwnąć głową. Tom puścił ją i z pogardą popatrzył jej w oczy. Rainflower zastanawiało co chłopak robił na korytarzu. Co prawda, był prefektem, jednak dyżury już dawno się skończyły. Z kamienną twarzą, obróciła się na pięcie i ruszyła w kierunku lochów. Teraz wieża astronomiczna była jej bardzo potrzebna, bardziej niż kiedykolwiek indziej. Jej mózg był całkowicie obciążony, nie tylko nauką, a i Riddlem. Kto normalny chodzi po ciemku korytarzami Hogwartu? Z drugiej strony nie musiał od razu robić czegoś nielegalnego, mógł lunatykować.

Tak, bo przecież napuszczenie bazyliszka na szlamy, to nic niebezpiecznego.

Sama z siebie drwiła. Miała dodatkowo nową sprawę do rozwiązania, i wiedziała, że dopóki nie dowie się, co kryje Ślizgon, nie będzie spać spokojnie. Westchnęła zrezygnowana i przetarła czoło.

- Zaraz mi mózg wybuchnie. - powiedziała do siebie. Nagle usłyszała kroki, a chwilę później zobaczyła Horacego Slughorna. 

- Panienka Raniflower? Co panna tu robi? - zapytał mrużąc oczy, Audrey spanikowana podskoczyła i postanowiła poudawać.

- Co się dzieję? Gdzie ja jestem? No nie, znów lunatykowałam. - westchnęła jakby zmęczona życie i podparła się o ścianę. Nauczyciel eliksirów spojrzał na nią z troską w oczach.

- Oh, dobrze się czujesz? Często ci się to przytrafia?

- O tak. Codziennie. - przyznała.

- Niestety nie wiem jak ci pomóc. Jednak dobrze, że cię widzę. Co prawda, miałem ci to zaproponować po lekcjach, jednak skoro tak rozmawiamy to chciałem cię zaprosić do Klubu Ślimaka. - powiedział, a dziewczyna zmarszczyła brwi.

- Ja? - zapytała.

- Tak. Słyszałaś o tym klubie, prawda? - zapytał z nieskrytą nadzieją.

- Ależ oczywiście! Zawsze chciałam do niego dołączyć. To jest zaszczyt, profesorze.- skłamała, nie miała pojęcia, o co chodziło Horacemu. 

- Bez przesady. - machnął niedbale ręką, chociaż było widać, że te słowa go ucieszyły. - Za dwa tygodnie o szesnastej. A teraz idź już do dormitorium. Dobranoc, Audrey. - polecił.

- Dobranoc, profesorze. - odpowiedziała i szybko ruszyła w stronę lochów. Po drodze miała wrażenie, że ktoś ją obserwuję. Zbyła to jednak, tłumacząc sobie, że jej się wydaję. 

Niestety nie.



Martwa Dusza ▪ Tom RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz