8

869 65 3
                                    

                        Jesienny wiatr otulał twarz brunetki, która czytała książkę na błoniach. Swoje myśli starała się skupić na lekturze, jednak one wciąż odpływały gdzieś daleko. Audrey westchnęła i ze zmrużonymi oczyma przeczytała po raz piąty to samo zdanie. Noc Duchów, która miała odbyć się za tydzień siedziała jej cały czas z tyłu głowy. Nie miała z kim iść, a większość osób już miała swoich partnerów. Obawiała się nawet, że zostali jej jedynie jacyś niezbyt przystojni i mało inteligentni chłopcy. Jęknęła na głos, przez co kilka osób spojrzało się w jej stronę. Zamknęła książkę i wstała, rozejrzała się wokół mając nadzieję, że spotka kogoś znajomego, jednak nikogo prócz młodocianych Krukonów nie zauważyła.

Wyprostowana niczym struna, z podniesioną dumnie głową wróciła do Hogwartu. Po drodze do Lochów spotkała Chrisa z jego dziewczyną, Alicją.

- Oh, Drey! - zawołał chłopak, kiedy śmigła mu przed oczami znajoma ciemna czupryna. Rainflower miała skrytą nadzieję, że Ślizgon jej nie zobaczy. Nie miała ochoty rozmawiać z nim, a tym bardziej z jego dziewczyną. 

- Chris! - powiedziała i rozłożyła ręce z miną jakby dopiero co go zobaczyła. Chłopak jak zwykle miał na sobie wielki uśmiech, którym obdarzał jedynie zaufana osoby. Ślizgonka podeszła do nich bliżej. Skinęła głową Krukonce, nie wiedząc za bardzo jak się zachować. W końcu była w miejscu publicznym, a przed nią stała mugolaczka. Tamta wyczuła sprawę, więc tylko pocałowała w policzek Robinsona, chwilę potem odeszła mówiąc, że zapomniała czegoś z biblioteki i za chwilkę będzie. 

- Jak tam? Znalazłaś już partnera na Noc Duchów czy jak zwykle zbyłaś wszystkich, bo stwierdziłaś, że żaden z nich nie jest odpowiedni. - zadrwił chłopak, Audrey przewróciła oczami. Nie rozumiała dlaczego jej przyjaciel tego nie pojmuje, i twierdzi, że ona czeka na księcia z bajki. Tak wcale nie było. Potrzebowała chłopaka w miarę przystojnego, mądrego, nie mówiącego tylko o kosztach, i o tym jaka jego matka jest wspaniała...

Tak, książę byłby idealny - przyznała w myślach.

- Jak znajdziesz faceta zmagającego się z moimi wymogami daj znać. - mruknęła, miała coś dodać, jednak zobaczyła idącą w ich kierunku Alicję, więc szybko odeszła, wmawiając przyjacielowi, że idzie poszukać Sashy. To po części była prawda. Droga do Lochów trochę się przedłuża. Nie śpieszyło się jej nigdzie, a lekcję na następny dzień miała odrobione. Mijała śmiejące się dzieci z Gryffindoru, które ganiały się po korytarzach, siedzących nad książkami minimalnie starszych Krukonów i grupę Ślizgonów. Kiedy była bliżej swojego celu, wszystko ucichło. Ktoś mógłby pomyśleć, że nikogo nie ma, a korytarz jest całkowicie pusty. Ale Audrey gdzieś w oddali usłyszała jakby znajomy głos, więc postanowiła podejść bliżej.

- ... siedemnasta, tam gdzie zawsze, zrozumiano? - poznała głos Riddle, przez co wytężyła słuch jeszcze bardziej. - Przekaż wszystkim, ale bardziej dyskretnie niż ostatnio. - dodał, dziewczyna nie widziała nikogo, ale mogła dać sobie rękę uciąć, że osoba do której mówił Ślizgon skinęła głową. Kiedy ktoś wystarczająco się oddalił, brunetka mogła usłyszeć jak Tom przeklina ich głupotę i brak ostrożności. Nie długo później usłyszała też odchodzącego chłopaka. Audrey oparła się o ścianę ze zmarszczonymi brwiami, a po głowie chodziło jej tylko jedne pytanie...

- Co ty znowu robisz, Riddle?

Martwa Dusza ▪ Tom RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz