✧3. Niezależny Jimin✧

271 29 46
                                    

  Gdy zostałem sam, jeszcze przez chwilę siedziałem myśląc nad tym co powinienem zrobić. Z jednej strony byłem pijany, więc czułem się usprawiedliwiony. Natomiast z drugiej, zdawałem sobie sprawę, że Shinowi nie można ufać.
  No cóż, przede wszystkim byłem pijany, także wziąłem do ręki telefon i włączyłem KakaoTalk. Wpisałem ID Yoongiego, po czym wysłałem do niego kilka wiadomości:

mochim1310
Sześć hyuuuiubg kociam się!

Seen ✅

mochim1310
Njee igignoeuvj mniej
Seen ✅

mochim1310
Yoongi senpauuuii
Seen ✅

min_geniu$
Kim ty w ogóle jesteś?

mochim1310
Silknym niezqlwnym mezcxysna
Tylki czasm musxwe sue prxytuliv do winho


min_geniu$
Wonho? To, że znasz tego idiotę świadczy o twoim poziomie.

mochim1310
Ti moia psiapaiulks

min_geniu$
Czekaj, ty jesteś tym idiotą, który na mnie wpadł w wytwórni?

mochim1310
najpuekniwjsxym iduota jakuefo widxiakes*

min_geniu$
Jesteś pijany czy nie masz mózgu?

mochim1310
Stracikwm dla cuebie gkowe
I wypolrm1 tulkop trxohhem!

min_geniu$
Wybacz, ale marnujesz mój cenny czas.

mochim1310
Ale xostab nox jesxcze mkoda

min_geniu$
Pa.

mochim1310
ZAXCEKAH PROXHEE BO BURZA JEZS A SHIN POSXEFL PO PIXIU

min_geniu$
PA.

  Gdy Yoongi przestał ze mną pisać, zakopałem się głębiej w kocyku i sięgnąłem po pluszaka, który leżał najbliżej mnie. Miałem nadzieję, że Wonho wróci jak najszybciej, jednak ten idiota nie przychodził przez najbliższą godzinę.
  Kiedy wreszcie Hoseok raczył się pojawić, rzuciłem się na niego, błagając by mnie więcej nie opuszczał.

  – Njee wiiem gdzje się szlaj-jałeś, aale nie rób t-tak nigdy więcej! – Musiałem być naprawdę bardzo pijany, skoro byłem tak zajebiście milutki, nawet dla tego debila. – Niie opu-uszczaj mnie!

  Oczywiście Shin jako świetny przyjaciel, wykorzystał okazję i wyciągnął telefon z włączonym dyktafonem.

  – Możesz powtórzyć? – Uśmiech jaki mi posłał był co najmniej dziwny.

  – Niee zo-zostawiaj mnie wi-ęcej!

  – Skoro tak ładnie prosisz... – Zdecydowanie powinienem zacząć bać się tego człowieka.

  Na chwilę zapanowała cisza. Po krótkiej przerwie, przypomniałem sobie jednak po co był mi potrzebny Hoseok.

  – Bur-za jeest!

  – Spokojnie, Jimin! To się dzieje tylko w twojej głowie! – No to faktycznie wybrałem sobie idealną osobę na stanowisko ochroniarza.

  – Nie p-prawda!

  – Wmawiaj sobie. – Wonho sięgnął do torby, którą ze sobą przyniósł i wyciągnął sześć butelek. Wśród nich jedna wyjątkowo się wyróżniała. – To jest moje. Powtórz.

  – To jesst mo-je.

  – Nie, kretynie! MOJE!

  – Niee, krety... – Shin westchnął głośno, po czym przewrócił oczami. Nie wiedziałem o co mu chodzi. Przecież powtarzałem grzecznie to co mówił.

  – Jaki z ciebie imbecyl.

  Stwierdziłem, iż słuchanie tego idioty, faktycznie sprawia, że moje cenne szare komórki spierdalają mi przez uszy bezpowrotnie, więc zacząłem się bawić misiami, które miałem pod ręką:

  – Jesteś imbe-cylem, Jiminiee. – Spojrzałem na chwilę na Hoseoka i pokazałem mu język. – A tyy... kretyne-em!

  – Jiminie, pojebało cię do reszty?

  – Siur! – Próba rozmowy po angielsku zakończona niepowodzeniem. – Jesteś baarsdzoo mą-ądry, Jiminiee! No wieem, studio-wałem naa Oxfordzi-ie!

  – Dobra, dziecko, bo z tobą jest coraz gorzej, także siusiu, paciorek i spać. Ale siusiu najważniejsze!

  – Nie znam pa-ciorkaaa. – Przetarłem piąstkami oczy, robiąc smutną minę. Planowałem wziąć tego idiotę na litość. Ten jednak tylko pokręcił głową z niedowierzaniem, po czym zaczął się rozbierać. Przerażony patrzyłem jak Wonho zdejmuje bluzę i koszulkę.

  – Niee gwa-ałć mnjee!

  – Pojebało? Nawet bym cię kijem przez szmatę nie dotknął! – Właśnie zranił mnie po raz drugi w ciągu niecałych trzech godzin, auć. Zdrajca i oszust.

  – Pieer-rdol się. – Obrażony wstałem, po czym poszedłem do łazienki. Nie będzie mnie chuj obrażał. W końcu jestem silnym, niezależnym mężczyzną.

  Nawet nie zdążyłem usiąść, gdy nagle zgasło światło. Jak poparzony wybiegłem z łazienki i skoczyłem prosto na Hoseoka, przytulając go przy tym. Na tym się kończy moja niezależność.

  – Nje ma prą-ądu!

  – Boże, jakim ty jesteś bottomem...

  – A tyy jest-teś niewyżytyy. – Przytuliłem się do niego jeszcze bardziej, po czym krzyknąłem mu w ucho. – A te-teraz ratuuuj, wy-ybafco!

***
Tym razem rozdział trochę krótszy od poprzedniego, ale to dlatego, że podczas pisania go o mało nie umarłam z nadmiaru emocji. Miało być śmiesznie i w ogóle, ale jak przeczytałamkońcówkę jeszcze raz, to stwierdziłam, iż Jimin x Wonho to genialny ship. Także mam dylemat życiowy...

 

 
 

 

 

✧°• how i met my bias ° yoonmin •°✧Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz