✧4. Skacowana winda✧

256 33 28
                                    

  Brak prądu, późna godzina i ogólne zmęczenie, zmusiły nas, żebyśmy wreszcie poszli spać. Nawet nie zorientowałem się, gdzie spierdoliło mi pół nocy, gdy musiałem już wstawać.

  Cały zaspany, odsunąłem się od Hoseoka, do którego przytulałem się przez sen i nieprzytomny poszedłem do kuchni, gdzie zastałem okropny burdel. Nie pamiętałem kompletnie nic z ostatnich dziesięciu godzin, dlatego miałem nadzieję, że chociaż Wonho mnie trochę powstrzymywał przed robieniem głupot. Zresztą, nawet gdybym nie zachowywał się do końca tak jak powinienem, to nie mogło być aż tak źle.

  Oprócz potwornego kaca, czułem się całkiem nieźle, więc zacząłem trochę sprzątać ten syf. Gdy stwierdziłem, że moje wysiłki i tak nie przynosiły żadnego efektu, usiadłem na chwilę, po czym sprawdziłem telefon. Prawie dostałem zawału, jak zobaczyłem, która jest godzina. Już od dobrych trzech godzin powinienem być w wytwórni!

  Przerażony pobiegłem do sypialni, gdzie wyciągnąłem przypadkowe ubrania z szafy oraz zrzuciłem Hoseoka z łóżka.

  – C-co jest? – Zaspany Wonho, to najlepszy Wonho. Robi się wtedy taki słodziutki i milutki, co planowałem teraz wykorzystać. – Stało się coś?

  – Nie wiem jak to zrobisz, ale muszę być w wytwórni na już!

  – Ok, ok, da się załatwić. – Shin sięgnął po telefon i zadzwonił do kogoś. – Nie wiem jak to zrobisz, ale musisz po mnie przyjechać na już.

  Znając Hoseoka i jego znajomych, moja zgrabna dupa nie dojedzie na miejsce w całości.

  – Nie wiem czy mogę ci ufać... Ale, że nie mam innego wyboru, to chyba muszę.

  Uśmiech tego psychopaty, tylko potwierdził moje obawy. Mimo wszystko musiałem się dostać do wytwórni, więc zacząłem się szykować.

  Ubrania, które wyciągnąłem z szafy, pozostawiały wiele do życzenia. Różowa bluza z uszami i rogiem jednorożca, będąca prezentem urodzinowym od Wonho oraz fioletowe, obcisłe rurki (również pomysł Shina), sprawiały, że wyglądałem jak magiczny centaur, wielkości krasnala, spierdalający przed trollem z Zakazanego Lasu, za którego tyłkiem ciągnęła się długa tęcza. Gorzej być nie mogło.

  A jednak. Hoseok dopadł mnie z grzebieniem, po czym, żebym jeszcze bardziej przypominał jednorożca, dojebał mi kitkę na środku głowy, związaną gumką z Hello Kitty. Nie miałem czasu, aby się jej pozbyć, ponieważ obowiązki wzywały oraz przyjaciel Wonho zaczął trąbić pod oknem. Trzeba przyznać, że naprawdę przyjechał "na już".

  – Kurwa mać, ty pojebie! – To był właśnie ten moment, w którym z grzecznego i kochanego  Jiminka, zaczynałem się transformować w tego złego Jimina. Ciemna strona mocy mnie wzywała, więc nie mogłem przepuścić takiej okazji. – Boże, jak ja wyglądam?!

  – Klasycznie, jak skończony kretyn.

  – Ugh... Idź się ubierz, pajacu. – Już nawet nie miałem siły krzyczeć na tego debila. I to on był niby ten starszy i mądrzejszy.

  Hoseok wyciągnął spod łóżka ubrania, które miał na sobie wczoraj. Szczerze? Wyglądały jakby ktoś zrobił z nich szmaty do podłóg, dlatego w ramach zemsty, znalazłem dla niego komplet bardzo podobny do mojego i kazałem mu go włożyć. No cóż, na jeden dzień Shin będzie musiał pożegnać się z drogimi łachmanami z Gucci.

  – Teraz będziesz cierpiał tak jak ja. – Diaboliczny uśmiech, który mu posłałem, najwyraźniej nie był tak straszny jak mi się wydawało, bo ten jełop tylko się roześmiał. – Czego rżysz? Ruszaj się, bo mam wrażenie, że twój przyjaciel zaraz rozwali klakson.

✧°• how i met my bias ° yoonmin •°✧Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz