Padało, tak jak zwykle w ciągu tego tygodnia. Louis siedział na parapecie swojego okna, obserwując, z nogami schowanymi pod tyłkiem, jak deszcz się rozpryskiwał, robiąc wzory z kropel, po czym z spływał w dół i znikał. Louis nie mógł powstrzymać westchnięcia, gdy niebiosa kontynuowały zalewania miasta Londynu, i malutkie jęknięcie uciekło z głębi jego gardła.
To był długi miesiąc, bardzo bolesne cztery tygodnie, trzy dni, dwie godziny i osiemnaście minut, będąc dokładnym. Louis nie mógł uwierzyć, że jest tu w Londynie- wciąż nie wierzy, że właśnie wprowadził się do swojego nowego mieszkania godzinę temu i rzeczywiście żyje. Cztery tygodnie temu Louis był przekonany, że umrze, był zdeterminowany, by nie wziąć kolejnego oddechu i po prostu otoczyć się w litości i wstręcie do siebie.
Ale on tu jest, męska Omega w obcym mieście, mieszkając w mieszkaniu z nieznajomymi współlokatorami i jest z nim w miarę okej. Od momentu, gdy jego chłopak i alfa został postrzelony i zabity miesiąc temu z Louisem nie było w porządku. Nigdy nie myślał, że będzie znowu w porządku, zwłaszcza że w noc w którą Brad zmarł jechali do ich wspólnego mieszkania gdzie mieli się powiązać. Ale nie udało im się i ból który czuł Louis był zbyt silny, aby zatrzymać się w miejscu, które roiło się od wspomnień.
Jego mama próbowała mu pomóc, ale ona nie rozumiała, nie wiedziała, jak to jest stracić niezwiązanego partnera; zwłaszcza że jest betą; więc musiała użyć surowej miłości. Wyciągnęła go z mieszkania na środek drogi i zostawiła go tam, póki nie przyjechała ciężarówka. Miała go przypiętego do muru* i stwierdziła, że pozwoliłaby ciężarówce położyć kres im obu jeśli on naprawdę chciał tak umrzeć, ponieważ ona nie mogłaby żyć bez niego
Więc Louis płakał, zepchnął zarówno siebie jak i matkę z drogi od nadjeżdżającego pojazdu i zamknął się w łazience, póki jego skóra nie wyglądała jak suszone śliwki namoczone w wodzie. Starał się zmyć swoją przeszłość, ale to nie skutkowało, ciało wciąż go bolało, a serce tęskniło za jego alfą i nic nie działało. Dlatego gdy zaproponowano mu pracę w Londynie, w lokalnej gazecie natychmiast przyjął ofertę. Znalazł to mieszkanie, i teraz tu jest, wszystko ruszyło do przodu, a mu pozostało oczekiwanie na nowych współlokatorów i oglądanie nadal lejącego deszczu.
X
Pierwszym współlokatorem jakiego spotkał Louis był Harry. Sam Harry, który był bardzo wysoką, kędzierzawą i bezczelną alfą, który wszedł do mieszkania jakby był królem. Były tam cztery Bety podążające za nim, wchodząc i wychodząc z mieszkania, przynosząc różne obiekty i zanosząc je do pokoju naprzeciwko jego. Przez cały czas Harry stał i się uśmiechał, obserwując nowe miejsce które nie długo będzie nazywał domem.
Gdy wychodził z kuchni zauważył Louisa; Jego wzrok szybko przemienił się z dociekliwości na determinację, gdy jego oczy spotkały te niebieskie Louisa.
- Hmm, a kim ty jesteś? - kędzierzawy chłopak zapytał, robiąc kilka kroków w kierunku Louisa, który cofnął się do tyłu w odpowiedzi.
- Ja powinienem zapytać cię o to samo - Louis odpowiedział ignorując dołeczki ukazujące się w polikach Harry'ego.
-Jestem Harry Styles, twój nowy współlokator - Louis skinął głową i podszedł uścisnąć dłoń Harry'ego, który zdecydował się pocałować tą małą Louisa emitując niski pomruk.
- Widzę, że jesteś niezłym podrywaczem Harry, ale nie ma potrzeby tracić na mnie uroku, bo to nie zadziała. Byłoby najlepiej używać tej umiejętności by namówić więcej byt, by zostały twoimi niewolnikami - Louis przechylił głowę na bok, aby ocenić Harry'ego po czym odwrócił się i skierował do swojego pokoju.
CZYTASZ
THE FLATMATES | LARRY | OPOWIADANIE | TŁUMACZENIE
FanfictionHarry jest bezczelną alfą, która przysięga nigdy się nie ustatkować. Louis jest samotną omegą, której alfa zmarł tuż przed tym jak mogli oficjalnie się związać. Zayn jest artystyczną alfą, która nie rozumie prywatności oraz przestrzeni osobistej. Li...