-Harry, zabierz się za to... - woła Louis, leżąc twarzą w dół na łóżku, używając poduszki jako podparcia pod łokcie. Po nieusłyszeniu odpowiedzi, odwraca się i spogląda przez ramię, widzi Harry'ego spokojnie wgapiającego się w jego pupę z czymś, co można określić jako kompletny podziw.
- Przepraszam Lou, ale nie mogę uwierzyć, że mogę cię rzeczywiście dotknąć, czuję się jakby to wszystko było mokrym snem i gdy się obudzę, będę sam pokryty w mojej spermie.
Louis przewraca oczami, by powstrzymać czuły uśmiech od przecięcia jego twarzy. Próbował ruszać tyłkiem z boku na bok, mając nadzieję, że Alfa wyrwie się z tego 'oszołomienia Louisem' i zabierze się za pieprzenie jego ud i bawienie się jego tyłkiem.
Zrobili wszystko, aby przygotować się na ten moment, oboje wzięli oddzielne prysznice, aby mogli dokładnie wyczyścić wszystkie swoje części ciała. Louis zamówił dodatkowe ręczniki, więc mogli położyć je na prześcieradłach, by uniknąć zniszczenia, gdy będą potrzebowali odpoczynku; a teraz Louis rozłożony w pełnej ekspozycji, nawet nie martwiąc się swoją przeszłością czy tym, co pomaganie Harry'emu w rui w ogóle znaczy. Louis po prostu żyje teraźniejszością i naprawdę chce, by Alfa się do cholery pośpieszyła.
- Matko boska, Harry, to jest twoja ruja, a nie jestem chińską laleczką, pieprz moje uda i bierz co potrzebujesz – Louis w końcu warczy sfrustrowany, ponieważ jego płyny zaczęły cieknąć w dół jego uda i naprawdę chciał już być dotknięty.
To najwyraźniej zadziałało, bo następną rzeczą jaką Louis czuje, jest klaps na jego pośladku, a następnie potarcie go, podczas gdy jego prawy pośladek jest pieszczony tak ostrożnie, że to wygląda jakby Harry bał się, że sprawi ból Omedze. To tylko sprawia, że Louis wypuszcza rozpaczliwy szloch, co idzie prosto do kutasa starszego.
- Nie mogę uwierzyć, że to wszystko jest moje Lou. Mogę ugryźć, dotknąć, liznąć, skubnąć, pieprzyć, cokolwiek chce mogę zrobić tej pupie, bo jest cała moja. Nie wiem który pośladek ugryźć najpierw, myślę, że najpierw ten lewy, ale nie chce by prawy poczuł się zaniedbany. Przepraszam prawy pośladku, obiecuję ugryźć cię następnie; po prostu ugryzę lewy. - I zanim Louis mógł wykrzyczeć to, jak niesamowicie Harry jest śmieszny, czuje ostre zęby zatapiające się w tłustym mięsie jego lewego pośladka.
Tyle wystarczyło, by podskoczył lekko na łóżku, sprawiając, ze musiał poprawić się na materacu i poduszkach przed tym, jak czuje kolejne ugryzienie na prawym pośladku. Harry korzysta z rozproszonego Louisa po to, by po prostu patrzeć się na opaloną, pulchną dobroć przed sobą. Harry chce być tandetny i napisać symfonie o tym jaki wspaniały jest tyłek Louisa, ale nie robi tego, tylko opiera ręce na wgięciu nad tyłkiem Louisa, a następnie przysuwa twarz pomiędzy te urocze pośladki, by zaciągnąć się zapachem.
- Mmm – udaje mu się mruknąć, po czym liże go chętnie, przerywając, tylko by powstrzymać warknięcie po usłyszeniu syknięcia pogardy Omegi. Louis trzyma głowę w dole i wypina swoją dolną część ciała w powietrze tak, żeby Harry mógł kontynuować długie liźnięcia pomiędzy jego pośladkami, delektując się zaciskającą dziurką.
- Twój śluz jest taki dobry... pachnie tak dobrze, z góry przepraszam za to, co zamierzam zrobić... - jest jedynym ostrzeżeniem, jakie dostaje Louis od Harry'ego, sięgającego, by chwycić i nałożyć hojną, niedbałą, porcję lubrykanta i od razu zaczyna wbijać się w małą przerwę między udami Louisa.
Harry jest w niebie, w zupełnej błogości, na nieskończonych wakacjach; został pochłonięty Louisem, te wszystkie dni spędzone na marzeniu, pożądaniu i usychaniu z tęsknoty za Omegą są nie porównywalne do rzeczywistego posiadania go. Zmysły Alfy pracują na najwyższych obrotach, bo czuje zapach śluzu, słyszy jęki przyjemności Omegi i wszystko, o czym może myśleć, jest "mój".
CZYTASZ
THE FLATMATES | LARRY | OPOWIADANIE | TŁUMACZENIE
FanficHarry jest bezczelną alfą, która przysięga nigdy się nie ustatkować. Louis jest samotną omegą, której alfa zmarł tuż przed tym jak mogli oficjalnie się związać. Zayn jest artystyczną alfą, która nie rozumie prywatności oraz przestrzeni osobistej. Li...