Rozdział 5 | Mogę dostać autograf?

2.3K 135 79
                                    

Harry był ostatnio bardziej opiekuńczy i nachalny, Louis wyczuwa, że to dlatego, iż Alfa zbliża się do rui, co jest po prostu fantastyczne, ponieważ szef Louisa właśnie wezwał go do biura i dał mu specjalne zadanie.

- Więc Louis... - zaczyna Aiden. Ma niebieskiego irokeza i Louis nie może powstrzymać wielkiego uśmiechu nachodzącego na jego usta, bo jego szef naprawdę próbuje sprawić, by Louis czuł się najbardziej komfortowo jak to możliwe.

- Więc Aiden... - Louis odpowiada po dramatycznej pauzie; Alfa reaguje na to przewróceniem oczami, odchylając się na swoim krześle.

- Mam dla ciebie propozycję , a przez propozycję mam namyśli, że potrzebuję cię, byś poszedł na Konwencję Alf.

Louis po prostu wgapia się w Alfę mrugając gwałtownie; jego usta są lekko otwarte, ale po prostu go to nie obchodzi, bo tyle myśli naraz lata w jego umyśle; tak dużo, że naprawdę ciężko jest mu w ogóle cokolwiek zrobić - a co dopiero coś odpowiedzieć.

- Halo? - woła Aiden machając ręką przed twarzą Louisa, co wydaje się, przywrócić Omegę do teraźniejszości.

- Ja... nie. - Louis mamrocze, bo nie ma mowy, że pójdzie na Konwencję Alf, zwłaszcza, że nikt nie jest zaproszony, jeśli nie jest członkiem. To jest jak jakaś niepisana zasada i dlatego konwencja została wypełniona pogłoskami o dziewiczych ofiarach i orgiach. Louis, po pierwsze, nie chce brać udziału w żadnym z tego.

- To nie tak, że cię proszę – mówi Aiden; z surowym, ale przepraszającym, zmarszczeniem brwi.

- Nie możesz kazać mi pójść na konwencję Alf Aiden, jestem pieprzoną Omegą – Louis niemal wykrzykuje i musi zadowolić się używaniem surowego szeptu i ściągniętych w złości brwi.

- Wiem, kim jesteś, i to dlatego chcę, żebyś poszedł na konwencję. W końcu zgodzili się, by uczestniczył tam jeden reporter i wybrałem ciebie. Gratulacje – stwierdza Alfa dopingująco. Louis rozważa morderstwo pierwszego stopnia*

- Make Jason zrobi to, jest Omegą, albo Ashley, jest gorąca, duże cycki i zero standardów.

Aiden ukrywa uśmieszek w rękawie po czym ponownie poważnieje.- Jesteś tutaj najgorętszym facetem, Louis, całkowicie idealną przynętą na Alfy i byłbym głupcem, gdybym wysłał kogoś innego – bron i Louis prycha jednocześnie krzyżując ramiona na piersi. On nie jest taki bogaty jak jego współlokatorzy i dlatego naprawdę potrzebuję tej pracy, ale skończyły mu się wymówki, dlaczego miałby tam nie iść oprócz tego, że nie jest to dla niego komfortowe.

- Dobra... ale tak czy inaczej wątpię, że będę w stanie to zrobić, bo moi współlokatorzy dowiedzą się o tym, Harry cały oszaleje i albo zakaże mi pójść, albo przyjdzie ze mną; co spowoduje dużo gównianych problemów. Jeśli któreś z tych rzeczy nie przejdzie, nie obiecuje że mnie nie porwie, bym opuścił całe wydarzenie. - wyjaśnia Louis i mentalnie wali się w jaja za korzystanie z Harry'ego jako swój dziki pretekst, ale jeśli to sprawi, że zakażą mu przyjść, to co mu szkodzi?

Aiden daje mu w zamian delikatny uśmieszek.

- Już myślałem o tym i widząc jak twoja Alfa cie chroni, już załatwiłem mu przepustkę do udziału w wydarzeniu.

Louis znowu rozdziawia usta i zaciska dłonie wokół poręczy fotela. - On nie jest moja Alfą – słabo odpowiada.

Aiden kiwa głową i splata palce na biurku.

- Rozumiem, uwierz mi, że tak, ale najważniejsze jest to, że wasza dwójka będzie uczestniczyć w tym wydarzeniu w piątek; nie mogę się doczekać, by zobaczyć o czym będziesz raportował – Z niczym więcej dodania, Louis został wypuszczone, i wraca do swojego biurka, przeklinając swoje życie.

THE FLATMATES | LARRY | OPOWIADANIE | TŁUMACZENIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz