Harry był ostatnio bardziej opiekuńczy i nachalny, Louis wyczuwa, że to dlatego, iż Alfa zbliża się do rui, co jest po prostu fantastyczne, ponieważ szef Louisa właśnie wezwał go do biura i dał mu specjalne zadanie.
- Więc Louis... - zaczyna Aiden. Ma niebieskiego irokeza i Louis nie może powstrzymać wielkiego uśmiechu nachodzącego na jego usta, bo jego szef naprawdę próbuje sprawić, by Louis czuł się najbardziej komfortowo jak to możliwe.
- Więc Aiden... - Louis odpowiada po dramatycznej pauzie; Alfa reaguje na to przewróceniem oczami, odchylając się na swoim krześle.
- Mam dla ciebie propozycję , a przez propozycję mam namyśli, że potrzebuję cię, byś poszedł na Konwencję Alf.
Louis po prostu wgapia się w Alfę mrugając gwałtownie; jego usta są lekko otwarte, ale po prostu go to nie obchodzi, bo tyle myśli naraz lata w jego umyśle; tak dużo, że naprawdę ciężko jest mu w ogóle cokolwiek zrobić - a co dopiero coś odpowiedzieć.
- Halo? - woła Aiden machając ręką przed twarzą Louisa, co wydaje się, przywrócić Omegę do teraźniejszości.
- Ja... nie. - Louis mamrocze, bo nie ma mowy, że pójdzie na Konwencję Alf, zwłaszcza, że nikt nie jest zaproszony, jeśli nie jest członkiem. To jest jak jakaś niepisana zasada i dlatego konwencja została wypełniona pogłoskami o dziewiczych ofiarach i orgiach. Louis, po pierwsze, nie chce brać udziału w żadnym z tego.
- To nie tak, że cię proszę – mówi Aiden; z surowym, ale przepraszającym, zmarszczeniem brwi.
- Nie możesz kazać mi pójść na konwencję Alf Aiden, jestem pieprzoną Omegą – Louis niemal wykrzykuje i musi zadowolić się używaniem surowego szeptu i ściągniętych w złości brwi.
- Wiem, kim jesteś, i to dlatego chcę, żebyś poszedł na konwencję. W końcu zgodzili się, by uczestniczył tam jeden reporter i wybrałem ciebie. Gratulacje – stwierdza Alfa dopingująco. Louis rozważa morderstwo pierwszego stopnia*
- Make Jason zrobi to, jest Omegą, albo Ashley, jest gorąca, duże cycki i zero standardów.
Aiden ukrywa uśmieszek w rękawie po czym ponownie poważnieje.- Jesteś tutaj najgorętszym facetem, Louis, całkowicie idealną przynętą na Alfy i byłbym głupcem, gdybym wysłał kogoś innego – bron i Louis prycha jednocześnie krzyżując ramiona na piersi. On nie jest taki bogaty jak jego współlokatorzy i dlatego naprawdę potrzebuję tej pracy, ale skończyły mu się wymówki, dlaczego miałby tam nie iść oprócz tego, że nie jest to dla niego komfortowe.
- Dobra... ale tak czy inaczej wątpię, że będę w stanie to zrobić, bo moi współlokatorzy dowiedzą się o tym, Harry cały oszaleje i albo zakaże mi pójść, albo przyjdzie ze mną; co spowoduje dużo gównianych problemów. Jeśli któreś z tych rzeczy nie przejdzie, nie obiecuje że mnie nie porwie, bym opuścił całe wydarzenie. - wyjaśnia Louis i mentalnie wali się w jaja za korzystanie z Harry'ego jako swój dziki pretekst, ale jeśli to sprawi, że zakażą mu przyjść, to co mu szkodzi?
Aiden daje mu w zamian delikatny uśmieszek.
- Już myślałem o tym i widząc jak twoja Alfa cie chroni, już załatwiłem mu przepustkę do udziału w wydarzeniu.
Louis znowu rozdziawia usta i zaciska dłonie wokół poręczy fotela. - On nie jest moja Alfą – słabo odpowiada.
Aiden kiwa głową i splata palce na biurku.
- Rozumiem, uwierz mi, że tak, ale najważniejsze jest to, że wasza dwójka będzie uczestniczyć w tym wydarzeniu w piątek; nie mogę się doczekać, by zobaczyć o czym będziesz raportował – Z niczym więcej dodania, Louis został wypuszczone, i wraca do swojego biurka, przeklinając swoje życie.
CZYTASZ
THE FLATMATES | LARRY | OPOWIADANIE | TŁUMACZENIE
FanficHarry jest bezczelną alfą, która przysięga nigdy się nie ustatkować. Louis jest samotną omegą, której alfa zmarł tuż przed tym jak mogli oficjalnie się związać. Zayn jest artystyczną alfą, która nie rozumie prywatności oraz przestrzeni osobistej. Li...