Rozdział 7

24 2 0
                                    

Chłopak popchnął mnie tak abym leżała po czym wskoczył mi na uda. Zaczęłam się wyrywać i krzyczeć. Oczywiście nic to nie dało.

- Spokojnie ślicznotko. Krzyczeć to Ty dopiero będziesz.

Szatyn zdjął mi sukienkę. Następnie sobie koszulkę. Obie rzeczy rzucił na podłogę pod drzwi. Chwycił mocno mnie za ramiona i nachylił się. Zaczął brutalnie całować moją szyję. Gdy odnalazł usta wepchnął w nie swój długi język. Poczułam go prawie w gardle.

- Przestań! Zostaw mnie! - krzyknęłam kiedy tylko wyjął język z moich ust.

- Co? Nie podoba się? Mogę Ci zostawić coś po sobie maleńka.

Znowu się nachylił. Zassał skórę na mojej szyji. Powtórzył tą czynność jeszcze kilka razy z obu stron pozostawiając bolesne ślady. Chłopak szybko rękoma odnalazł mój biust. Kiedy puścił moje ręce od razu zaczęłam go odpychać na co odpowiedział uderzając mnie w twarz.

- Chyba trzeba Cię jakoś unieruchomić. - powiedział sięgając do szafki obok łóżka.

Wyjął z szuflady sznur do wieszania prania. Związał mi nim ręce i przywiązał do ramy łóżka.

- No.. Grzeczna dziewczynka.

Powrócił do obmacywania mojego biustu. Jednym ruchem rozerwał biustonosz. Agresywnie i mocno ściskał i uderzał moje piersi. Krzyczałam z bólu. Przy kolejnych ciosach moje ciało wyginało się co raz bardziej. Skóra w okolicach klatki była już mocno zaczerwieniona.

- Podoba Ci się suko? Zabawimy się jeszcze lepiej! - sięgnął znowu do szuflady.

Tym razem wyjął z niej wibrator. Chłopak podłączył urządzenie do prądu i przyłożył do najczulszego miejsca w moim ciele. Znowu krzyknęłam. Ścisnęłam nogi ale to nie pomogło. Szatyn włączył wibrator. Zaczęłam wyginać się na wszystkie strony. Starałam się uniknąć kontaktu z maszyną. Wszystkie moje starania na marne.

Chłopak odłożył na chwilę urządzenie i zerwał ze mnie majtki. Poczułam wstyd. Mój oprawca wsadził mi do ust dwa palce po czym włożył je we mnie. Poczułam ból. Po chwili szatyn po raz kolejny przyłożył wibrator.

- Lubisz to dziwko! Taak.. krzycz, krzycz! Podoba mi się to!

Po chwili chłopak wstał i zdjął spodnie razem z bielizną. Moim oczom ukazał się jego stojący na baczność penis. Szatyn podszedł i usiadł na mojej obolałej klatce. Włożył swojego członka do moich ust. Dłonią chwycił mnie za głowę i zmusił do poruszania się w przód i w tył. Przez myśl przeszło mi aby go ugryźć, aczkolwiek jestem związana i stwierdziłam, że jednak to zły pomysł. Szybko znudziła mu się ta pozycja, więc ją zmienił. Znalazł się między moimi nogami. Napluł na moje czułe miejsce po czym patrząc mi w oczy wszedł we mnie. I zaczął odliczać:

- Raz... - poruszył się w tył wychodząc i znowu mnie posunął - dwa... - powtórzył czynność - trzy... cztery... pięć..

W tedy ze mnie wyszedł. Obrócił mnie stanowczo na brzuch i wziął mnie od tyłu. Powtórzył czynność odliczając do trzech. Następnie wstał i po raz kolejny znalazłam się na plecach. Odwiązał moje ręce od łóżka ale pozostawił je związane razem. Założył je sobie za szyję i podniósł mnie nabijając na niego. Znowu zaczął mnie posuwać. Tym razem nie licząc. Robił to szybko i mocno. Wbijałam mu paznokcie w plecy. Myślałam, że zrobię mu tym krzywdę i mnie puści. Niestety jemu się to spodobało.

- O tak mała. Rób mi tak dalej. - powiedział między jękami.

Po chwili rzucił mnie na łóżko i strzepał sobie. Jego sperma wylądowała na moim biuście i twarzy. Chłopak zadowolony ubrał się i posyłając mi buziaka wyszedł z pokoju. Podniosłam się z łóżka. Czuję okropny ból. W otwartej szafce odnalazłam mały nożyk, którym przecięłam sznur uwalniając ręce. Wytarłam nasienie o pościel i ubrałam się. Z opuszczoną głową opuściłam pokój.

Schodząc na dół starałam się powstrzymać jęki. Ledwo co szłam. Odnalazłam wyjście i ruszyłam w stronę akademika. Gdy dotarłam do pokoju zamknęłam za sobą drzwi i zaczęłam płakać.

Po chwili gdy się uspokoiłam wstałam i poszłam pod prysznic. Stałam pod bieżącą wodą kilkadziesiąt minut. Po czym usłyszałam pukanie do drzwi. Carla pewnie wróciła. Nie zabrała ze sobą kluczy. Wyszłam więc i szybko ubrałam spodenki oraz bluzę, która zakrywała rany no mojej szyi.

- Dlaczego poszłaś beze mnie? Mogłaś napisać. Szukałam Cię po całym domu.
- Przepraszam.. zapomniałam.. byłam zmęczona. - skłamałam.

Dziewczyna chwilę na mnie popatrzyła. Zrozumiała moje tłumaczenie i zajęła łazienkę. Gdy już się umyła położyła się do łóżka. Carla ma to do siebie, że bardzo szybko zasypia. Natomiast ja nie zmrużyłam oka tej nocy.

Następnego dnia rano

Gdy moja współlokatorka jeszcze spała ja wstałam i zaczęłam się ogarniać. Stanęłam przed lustrem w łazience i ujrzałam mocno opuchnięte i podkrążone oczy od płaczu i zmęczenia oraz czerwone ślady na szyi. Chwyciłam kosmetyczkę. Wyjęłam z niej korektor, fluid oraz czerwony cień do powiek. Cieniem pomalowałam podkrążone oczy oraz nałożyłam trochę korektora, którego użyłam także na szyi. Pokryłam wszystko warstwą fluidu. Ku mojemu zdziwieniu kosmetyki zakryły wszystko. Nałożyłam jeszcze trochę pudru. Pomalowałam rzęsy tuszem i jestem gotowa. Wychodząc z łazienki zauważyłam, że Carla nie śpi.

- Cześć! Jak się czujesz po imprezie? - zapytałam pierwsza.

Dziewczyna podniosła się z łóżka i z lekkim uśmiechem opowiedziała ironicznie o świetnej zabawie i kacu po niej.

Godzinę później byłam już pod salą. Zaraz powinien dołączyć do nas wykładowca.

Gdy profesor Smith rozpoczął wykład do sali wbiegł spóźniony Marcus. Nie przerywając opowieści o wekslach wykładowca pokazał chłopakowi gdzie ma usiąść. Zgadnijcie obok kogo.. otóż to. Brunet zajął miejsce obok mnie. Wyciągnął z torby zeszyt i przez resztę zajęć słuchał.

- To tyle na dzisiaj. Widzimy się w piątek na egzaminie. - pożegnał się z nami pan Smith.

Wszyscy opuścili pomieszczenie. Ruszyłam w kierunku pokoju. Dziś tylko jeden wykład.

- Lucy! Poczekaj chwilkę! - usłyszałam głos Marcusa.

Chłopak dogonił mnie. Nie szłam jakoś szybko, ponieważ wszystko mnie bolało.

- Chciałem zapytać, czy pójdziemy dzisiaj może do kina?
- Przepraszam Cię ale dzisiaj nie mogę. - skłamałam odsuwając się od bruneta.
- Coś się stało? - zapytał obejmując mnie ręką.
- Nie... nic.. - odpowiedziałam i energicznie odskoczyłam od chłopaka.

Ten zaś spojrzał na mnie ze zdziwieniem. Spuściłam głowę, aby Marcus nie zauważył moich łez. Szybko się odwróciłam i ruszyłam do pokoju.

Na miejscu nie zastałam Carly. Pewnie poszła z Moly na zakupy. Zamknęłam za sobą drzwi. Osuwając się po nich płakałam. Usiadłam na podłodze. Przed oczami mam wczorajszy wieczór. Czuje się brudna. Jest mi wstyd.

Nagle telefon zaczyna wibrować. Dzwoni Marcus. Nie mam siły odebrać. Chcę teraz zostać sama. Nie mam ochoty z kimkolwiek rozmawiać.

Wieczorem

Przepłakałam cały dzień leżąc w łóżku. Nic nie zjadłam. Nic nie piłam. Po prostu leżałam. Markus cały czas do mnie dzwonił i pisał SMSy. W końcu odważyłam się odpisać:

"Przepraszam ale nie mam ochoty na rozmowę. Po prostu daj mi spokój."

On jest naprawdę miły, aczkolwiek teraz pragnę być sama. Carla nadal nie wróciła. Napisała mi, że na noc zostaje u jakiejś koleżanki.

W końcu zebrałam się i wstałam. Po całym dniu pocenia się w łóżku muszę wziąć prysznic. Wcześniej zmyłam sporą warstwę makijażu.

Pod prysznicem nałożyłam na gąbkę trochę żelu do mycia ciała. Przez ponad 10 min szorowałam skórę ostrą stroną gąbki. Chciałam zmyć z siebie brud i wstyd. Niestety to nie pomogło. Wychodząc spod prysznica, gdzie spędziłam koło godziny, stanęłam przed lustrem. Zrobiło mi się niedobrze, kiedy zobaczyłam swoje odbicie.

Od tego dnia wpadłam w rutynę. Byle by dotrwać do końca zajęć i zamknąć się w pokoju.

***

Podrzucam wam nieco specyficzny rozdział. Wiem.. zaszalałam..
Już niedługo pojawi się kolejny.

Do następnego!

Twierdza NieczystościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz