Rozdział 4

43 3 0
                                    

05.02.2028

Około północy wróciłam do domu, to był ciężki dzień. Jacob długo dopytywał się o moje samopoczucie, które po rozmowie ze starą miłością diametralnie się zjebało. Jednak byłam nie uległa i zbywałam go. Odłożyłam torebkę na blat kuchenny i zgarnęłam najlepsze wino jakie miałam. Rozsiadłam się na kanapie, włączyłam ulubioną playlistę i popijając czerwone wino pozwoliłam sobie na chwilę relaksu. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam na kanapie.

Huk zbudził mnie, z drzemki? Blask księżyca w pełni wpadał do mojego salonu, oświetlając cały pokoju. Ślina ściekała mi po brodzie. Otarłam twarz o twardą poduszkę i powoli wstałam. Przeczesałam włosy ręką i sięgnęłam po mój telefon. 02:20 - to pierwsze co rzuciło mi się w oczy. Następny huk, wyprostowałam posturę, rozglądając się po pomieszczeniu. Jednak nic nie zauważyłam, może to tylko moje wymysły? Powoli stawiając kroki udałam się do wielkiej, nowoczesnej kuchni. Usiadłam przy moim małym barze i podparłam ręką głowę. Westchnęłam ciężko, a oczy same mi się zamykały.

- Nie śpij kochanie - usłyszałam nad sobą znajomy głos, przez który odruchowo wstałam z miejsca.

Jason stał w drzwiach mojej kuchni, uważnie mi się przyglądając. Zmarszczyłam brwi i w zdenerwowaniu przygryzłam wargę.

- Co robisz w moim domu? - syknęłam.

- Przyszedłem porozmawiać, mamy dużo do wyjaśnienia.

Poirytowana  wyminęłam go w drzwiach. Nie miałam ochoty na niego patrzeć, odkąd się pojawił sprawia mi same kłopoty. Wróciłam na kanapę i sięgnęłam po kieliszek. Okryłam się kocykiem. Miałam nadzieję, że nieproszony gość zrozumie, że nie mam ochoty na dyskusję i sobie pójdzie. Jednak tak się nie stało, przylazł za mną z kieliszkiem. Nalał sobie wina i usiadł naprzeciwko mnie. Spojrzałam na niego zdenerwowana.

- Wyjdź z mojego domu.

- Nie - powiedział i napił się najlepszego wina jakie miałam.

- Wyjdź z mojego domu - powtórzyłam. - Bo jeśli nie to... - zamilkłam szukając dobrego argumentu.

- To? - zapytał lekko się uśmiechając.

Założył nogę na nogę. Bezczelny nawet nie zdjął butów, przed wczoraj sprzątałam całe mieszkanie, a on wtargnął tu jak do siebie.

- Człowieku, daj mi o tobie zapomnieć - te słowa brzmiały jak zdesperowane. -  I wracaj do Katherine - warknęłam.

- Chcę tylko z tobą porozmawiać.

- To porozmawiaj z Katherine ona na pewno dobrze się tobą zajmie.

- Nie wkurwiaj mnie. Ile razy mam ci powtarzać, że z nią nigdy nic nie było? - zacisnął szczękę.

- Nie musisz - wzruszyłam ramionami. - Daj mi spokój i tyle! Cierpiałam przez ciebie tyle lat a ty masz czelność wtargnąć do mojego domu i mnie czarować?! - wykrzyczałam.

- Kocham cię Narcyza nie umiesz tego pojąć?! Jestem cały dla ciebie! - podniósł głos.

Wstał, odłożył kieliszek i wyszedł trzaskając drzwiami, zostawił tu tylko zapach swoich perfum oraz echo wypowiedzianych słów. Chyba nie chciałam, żeby poszedł. Chyba chciałam, żeby na przekór molestował mnie swoją obecnością, ale miałam swój honor.

Return | Closed From The Inside 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz