rozdział 20

4.8K 356 659
                                    

Opuściliśmy mój rodzinny dom po kilku godzinach, które mimo, że przebiegły w niezwykle przyjemnej i radosnej atmosferze, jednocześnie wydawały się trwać jedynie niewiele krótkich minut, które chciałbym wydłużyć do wieczności. Harry wydawał się tak idealnie pasować do wszystkiego, co było w moim domu. Był idealnym opiekunem dla dzieci i synem dla mojej mamy. Zawsze wszystkich rozśmieszał (choć dzisiaj ten wskaźnik zdecydowanie przesunął się poniżej średniej) i oczarowywał każdą osobę płynącą od niego dobrocią i miłością.

Dlatego nawet nie podejrzewałbym, że cokolwiek złego mogłoby się stać. Że cokolwiek w jego dzisiejszym samopoczuciu mogłoby się zmienić. W końcu wciąż śmiał się i marszczył swoją twarz podczas niezliczonych pożegnalnych uśmiechów, kiedy staliśmy już na przedsionku i machaliśmy wszystkim na pożegnanie. Wszystko było dobrze, aż do momentu, w którym wsiedliśmy do samochodu.

Harry był tak spięty, że ledwo pamiętał o tym, by w ogóle zapiąć pas. Przypomniałem mu o tym, zanim zapaliłem samochód, wciąż nieświadomy jego mocno bijącego serca. Kiedy tylko wyjechałem na ulicę pogrążoną już w mroku i niemal całkowicie opustoszałą, skupiłem się na drodze lekko uderzając w kierownicę w rytm melodii dochodzącej z radia.

Pierwszą oznaką było to, że nic nie mówił. Siedział wgapiony przed siebie z nerwowo złączonymi dłońmi. Czy zauważyłem to do razu? Oczywiście, że nie. Wydawałem się podświadomie zupełnie ignorować wszystkie te znaki. Dopiero jego nagłe, stanowcze „zwolnij" wprawiło mnie w stan lekkiej dezorientacji, ale nie wzbudziło we mnie żadnych większych podejrzeń. Postanowiłem go rozweselić i chwilę się z nim podroczyć, dlatego jadąc po prostej drodze przyspieszyłem niespodziewanie, kompletnie nie zauważając jego przerażonego wyrazu twarzy.

- Louis, zwolnij! – krzyknął z taką ilością strachu i drżenia w głosie, że moja stopa automatycznie wylądowała na hamulcu, niemal doprowadzając do zderzenia z samochodem za nami. Przekląłem cicho pod nosem i na nowo odpaliłem samochód. Tym razem dałem się wyprzedzić wszystkim kolejnym samochodom, jadąc dwadzieścia na godzinę i bojąc się, że Harry w każdej chwili może wybuchnąć niepohamowanym płaczem, którego powodu nie potrafiłem zrozumieć.

- Co się dzieje? – zapytałem ostrożnie, kiedy staliśmy już na parkingu, a moje spojrzenie wylądowało na jego niebezpiecznie lśniących od łez oczu.

- Nic – wyszeptał wycierając swój nos rękawem i opuszczając głowę. – Po prostu się bałem.

- Czego się bałeś? – zapytałem nic nie rozumiejąc i starając się być jak najbardziej ostrożny w tej nadzwyczaj dziwnej, delikatnej rozmowie. – Nie rozumiem, zrobiłem coś źle? Nigdy nie jechałem wolniej niż dzisiaj, nie wiem dlaczego-

- Myślałem, że coś się stanie. Że-poczułem niepokój, to wszystko. Przepraszam – wymamrotał odpinając swój pas i jasno sugerując, że zmierza do tego, by wyjść z samochodu, dlatego powstrzymałem go przed tym, łapiąc za jego ramię, wciąż jak najostrożniej.

- Poczekaj – poprosiłem, czekając aż na mnie spojrzy. – Co to znaczy, że poczułeś niepokój? Miałeś przeczucie, że coś nam się stanie? Dlaczego miałoby? – zapytałem pełen zdezorientowania, próbując wyczytać cokolwiek z jego zagubionych oczu.

- Nie wiem. Nie rozumiem, po prostu się bałem. Przepraszam – wyszeptał po raz kolejny z ponownie drżącym głosem. – Chodźmy już do domu, proszę.

Po tym zdaniu nawet nie śmiałem się z nim dłużej sprzeczać. Kiedy weszliśmy do mieszkania, Harry w ciszy poszedł do kuchni i prawdopodobnie sam chciał załatwić sprawę swojego posiłku, dlatego skierowałem się do naszej sypialni, gdzie postanowiłem poczekać na niego w ciszy. To była jedna z tych chwil, kiedy twój umysł jest pełen tylu myśli, a jednocześnie tak przytłaczającej pustki, że nie możesz robić nic innego niż siedzieć i tępo wgapiać się w drzwi w duszy błagając, by dana osoba już się pojawiła lub by coś konkretnego się wydarzyło i przestało zaprzątać twoje niespokojne serce, nawet jeśli sam masz szansę to zmienić.

I Want to Die | larryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz