Rozdział 2

350 10 0
                                    

Naszykowana czekałam na swojego brata który od ponad pół godziny układał swoje włosy i za każdym razem mu coś nie pasowało.

-Scott musimy już iść!-krzyknęłam do niego.-Baranie,zaraz się spóźnimy!!-nie zdążyłam dokończyć bo Scott dosłownie przybiegł na dół.

Nie powiem bo wyglądał dobrze,nie widziałam swojego brata w takiej odsłonie.Miał na sobie białą koszulę w której dwa ostatnie guziki były rozpięte,jasne jeansy i czarną,skórzaną kurtkę.Na nosie oczywiście jego ulubione okulary z którymi się nigdy nie rozstaje a na lewym przedramieniu zegarek który dostał kiedyś odemnie na urodziny.Oczywiście jego włosy były rozstrzepane na wszystkie strony i wyglądały jakby ich w ogóle nie układał ale wolałam mu tego nie mówić bo z pewnością czekałabym tu kolejną godzinę na niego.

Ja natomiast byłam ubrana mniej olśniewająco.Nie szykowałam się nie wiadomo jak ale nie chciałam też zrobić wrażenia niedbającej o siebie 17-latki.Miałam na sobie spodniczkę w kratkę i biały sweter.Czarne buty praktycznie zakrywały mi całe nogi gdyż kończyły się kawałek przed spódniczka i były na lekkim podwyższeniu.Ponadto mialam ze sobą czarną torebkę średniej wielkości.Makijaż który dzisiaj wykonałam składał się z tuszu do rzęs,korektora i pomadki ochronnej.

-Idziemy?-zapytał w końcu Scott na co kiwnęłam głową i opuściłam dom.

Nie czekając na brata wsiadłam do jego czarnego mercedesa który również musiał sporo kosztować.Po chwili Scott dołączył do mnie głośno wzdychając.

-Jak coś nie znamy się a zawiozłem cię tylko dlatego że moja mama mnie poprosiła,okej?

Nawet on nie chce się do mnie przyznawać,świetnie..

-Spoko.-odpowiedziałam zakładając białe słuchawki na uszy i już po chwili odpłynęłam w krainę swojej wyobraźni.

Nawet nie skapłam się kiedy samochód stał na szkolnym parkingu.Rzuciłam w kierunku brata ciche "siema" i wyszłam z pojazdu kierując się do wejścia szkoły.

Miałam wrażenie jakby każdy gapił się na mnie dokładnie analizując,czasem ktoś nawet wskazał na mnie palcem ale starałam się to ignorować.

Weszłam do szkoły głośno wypuszczając powietrze.Korytarz powoli wypełniał się a ja kompletnie nie wiedziałam w którym kierunku mam iść do sekretariatu kiedy nagle poczułam szarpnięcie i mometalnie odwróciłam się w tamtą stronę.

-Rozumiem że jesteś nowa ale do cholery typiaro nie wchodź mi w drogę bo pożałujesz.-mogłam spodziewać się że prędzej czy później spotkam plastika ale nie wyobrażałam sobie że aż takiego.

Nie mogłam ujrzeć nawet jej twarzy gdyż cała była pokryta grubą warstwą podkładu a jej wielkie,sztuczne rzęsy zasłaniały kompletnie jej oczy.Jej "sukienka" w kolorze czerwonym zasłaniała mniej niż odkrywała a jej buty miały z chyba 20 cm obcasu.

Za nią ruszyły dwie dziewczyny ubrane w podobie tej pierwszej ale sprawiały wrażenie że wcale nie chcą za nią iść tylko muszą.

-Nie przejmuj się nią.-poklepała mnie po ramieniu wysoka blondynka.-jestem Emily.-podała mi rękę która uścisnęłam.

-Jestem Yvette,wiesz może gdzie jest sekretariat?-zapytałam poprawiając torebkę która przez tą sytuację spadła mi z ramienia.

-Pewnie,chodź.-chwyciła mnie za rękę i ruszyła w nieznanym mi kierunku.

Na pierwszy rzut widzenia Emily wydała się bardzo sympatyczna i w porównaniu do tych "plastików" normalna.
Cieszę się że zgodziła się mi pomóc bo szczerze mówiąc nie wiem co sama bym zrobiła bo nieznam tu nikogo a mój kochany braciszek nie przyznaję się do mnie.

-To tutaj,widzimy się później mam nadzieję.-puściła mi oczko i zniknęła za najbliższym zakrętem.

Ja natomiast zapukałam do drzwi w których miał być sekretariat.Już po paru sekundach usłyszałam głośne "proszę" i otworzyłam delikatnie drzwi wchodząc do środka.

-Dzień dobry,miałam wstawić się tutaj,nazywam się Yvette McCall i jestem nowa.-odezwałam się od razu.

-Ah tak,proszę.-podała mi klucze najprawdopodobniej do szafki.-w szafce się książki i gdyby coś się działo przyjdź zapytać.-posłała mi lekki uśmiech.

Powiedziałam ciche "dziękuję" i wyszłam szybko z pokoju.Na moje szczęście szafki mogłam dotrzeć stąd więc jak najszybciej ruszyłam w ich kierunku.

Gdy otworzyłam moją szafkę ukazały mi się w niej książki i plan zawieszony na bocznej ścianie który od razu zaczęłam czytać.

Pierwsza była historia którą zawsze lubiłam,obok przedmiotu widniał numer sali w której miały odbyć się zajęcia więc zabrałam książki od historii i zamknęłam szafkę.Następnie ruszyłam przez korytarz w poszukiwaniu sali.

Kompletnie nie mogłam jej znaleźć a dzwonek przed chwilą dał o sobie znać co jeszcze bardziej mnie martwiło,po paru chwilach jednak udało mi się znaleźć klasę i szybko do niej weszłam.

Mogłam zauważyć że nauczyciela jeszcze nie było bo każdy robił co chciał,ja wzrokiem szukałam wolnej ławki w której mogłabym usiąść.

Gdy ją znalazłam powoli do niej podeszłam i po cichu usiadłam.Do tej pory nikt mnie nie zauważył co mnie ucieszyło a patrząc na uczniów nie znalazłam osób na które rano dzisiaj wpadłam.

-Zaczynamy,usiądzie na miejscach.-usłyszałam głęboki głos nauczyciela.

Wyglądał na około czterdzieści lat,elegancki mężczyzna z lekkim zarostem i okularam zasiadł na krześle otwierając brązową,wielką książkę która jak się domyśliłam była dziennikiem.

Po kolei zaczął wymieniać po numerach imiona i nazwiska uczniów w klasie.Nie oczekiwanie usłyszałam swoje imię.

-Jestem.-podniosłam nieśmiale rękę a nauczyciel uniósł swoje okulary i patrzył na mnie z ciekawskim spojrzeniem.

-Nigdy cię nie widziałem,jesteś nowa?-zapytał na co przytaknęłam głową.

-Mam nadzieję że nie pożałujesz wyboru tej placówki.-powiedział powracając wzrokiem na dziennik.

Ja również.

Saturday's nights Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz