Rozdział 10

247 17 4
                                    

7.00

Mój budzik dzwonił jak szalony,wyłączyłam go szybko i wstałam.Nie był to jednak dobry wybór bo od razu zakręciło mi się w głowie.

Złapałam się za nią i powoli opadłam ponownie na łóżko.Teraz żałuję tego całego spotkania i mojej bezmyślności.Czułam się zmęczona i słaba.Wszystko mnie bolało i nie wiedziałam jak mam się podnieść.

-Iv,wstałaś?-usłyszałam krzyczenie Scott'a.

-Tak.-odpowiedziałam i powoli podniosłam się.

Pierwsza czynnością którą wykonałam było wzięcie prysznica,następnie umyłam zęby oraz rozczesałam włosy.

Stwierdziłam że nie będę się dzisiaj malować,nie miałam chęci na to ani czasu więc nawet lepiej się złożyło.Założyłam jasne jeansy a do tego czarną bluzę.

Chwyciłam tylko w pośpiechu plecak i dołączyłam do brata który czekał na mnie przy drzwiach.Wsunęłam jeszcze na nogi buty i razem opuściliśmy dom.

-Wyglądasz jakbyś była conajmniej chora.-skomentował Scott śmiejąc się pod nosem.

-Coś jeszcze?-zapytałam sfrustrowana wsiadając do auta.

Jakiś czas później.


Nie mogłam skupić się na lekcjach,nic nie wchodziło mi do głowy a powieki same zamykały.

Na przerwie kupiłam sobię kawę w automacie i od razu zaczęłam ją pić.Nie przepadam za napojami tego rodzaju ale czułam że muszę dzisiaj ją wypić aby jak kolwiek funkcjonować.

Szłam w stronę boiska ,żeby usiąść na trybuny gdy zostałam popchnięta w przód.Cała kawa rozlała się na mojej bluzie oraz dekolcie.

Myślałam że nie wytrzymam.Kawa była gorąca co odczuwałam w tym momencie.Podniosłam się i przeklinałam w myślach ten cały dzień.Miałam już kompletnie dosyć dzisiejszego dnia i jedyne co chciałam to jeść i spać,dużo spać.

Zdenerwowana wyrzuciłam papierowy kubek do kosza obok i spojrzałam na siebie.Większość bluzy była mokra i brudna,jak i kawałek moich spodni i włosów.

Chwyciłam telefon i szybko wystukałam wiadomość do brata.

Do:Scott
Zrywam się ze szkoły,pójdę na nogach.

Schowałam urządzenie do kieszeni spodni i wzięłam swój plecak.Szczęście w nieszczęściu że nikt nie zauważył całej sytuacji a chłopak który na mnie wbiegł już dawno znajdował się na boisku szkolnym.

Wyszłam ze szkoły i kierowałam się w stronę domu.Nie miałam jakoś blisko ale wolałam się przejść ponieważ nie znałam rozkładu autobusów.

Nagle usłyszałam podjeżdżający samochód,wydawał mi się być bardzo blisko mnie ale zważywszy na to gdzie się znajdowałam to normalne.

Samochód zatrąbił a ja podskoczyłam ze strachu.

-Podwieźć cię do domu?-obrociłam się i zobaczyłam Isaaca.

-Jeszcze ciebie brakowało.-westchnęłam.-I nie,wrócę sama.

-Ostatnim razem nie skończyło się to dobrze o ile wiem.-zakpił.

-To już nie twoja sprawa.-odpowiedziałam i poszłam naprzód.

-Droga do domu zajmie ci około 25 minut,ze mną będziesz wcześniej.-kontynuował.

-Wyraziłam się jasno że nie chcę jechać z tobą a teraz żegnam.

-Możesz chociaż raz się zamknąć i dać sobie pomóc?-zapytał sfrustrowany.

-Słucham?-zatrzymałam się.

-Wsiadaj i nie rób scenki.

-O ile dobrze pamiętam jak chciałam żebyś mi pomógł stwierdziłeś że nie wozisz małolat.-powiedziałam.-Daj mi spokój Isaac,i tak z tobą nie pojadę.

Nie zdążyłam zrobić kroku gdy brunet znajdował się naprzeciwko mnie.Zaśmiał się i skrzyżował swoje ręcę na klatce piersiowej.

-Założymy się?

-Jesteś głupi czy głupi,nie zmienię swojego zdania.-podniosłam głos.

Chłopak złapał mnie na co pisnęłam.Przerzucił mnie przez swoje ramię i zadowolony szedł w stronę samochodu.Próbowałam coś zrobić,wyrwać się czy uderzać pięściami w plecy Isaac'a ale jedyne co otrzymałam to jego głośny śmiech.

Otworzył drzwi auta i posadził mnie na miejscu pasażera.Od razu zamknął drzwi i szybko powrócił na miejsce kierowcy.

Próbowałam wyjść ale chłopak zablokował drzwi.Zaśmiałam się.

-Wiesz że to podchodzi pod uprowadzenie?

-Sama chciałaś.

-Jesteś idiotą.-stwierdziłam wbijając swój wzrok w okno.-na nic się nie godziłam.

-Co ty miałaś na bluzie?-spojrzałam w jego stronę a chłopak strzepywał swoją bluzę z zdenerwowaną miną.

Isaac przekręcił swoją głowę w moją stronę patrząc na mnie i na bluzę która nadal była w kawie.Wzruszyłam ramionami w jego stronę i zaśmiałam się.

-Będziesz mi to prała kotku.-powiedział poważnie.

-W s-n-a-c-h.-przeliterowałam głośno.

Kiedy byliśmy już przy moim domu wysiadłam z niego biorąc plecak i zmierzałam w kierunku drzwi.

-A magiczne słowo?-brunet krzyknął.

-Nie znam żadnych zaklęć,na razie!-pomachałam mu i weszłam do domu.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 13, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Saturday's nights Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz