Rozdział 5

236 9 0
                                    

Obudziły mnie głośne dźwięki dochodzące z kuchni.Wystraszyły mnie i od razu poszłam sprawdzić co się dzieję.

-Bądźcie ciszej.-powiedziałam zrezygnowana na widok sprzątających chłopaków.-po za tym dlaczego tak sprzątacie?

-Serio,jeszcze się pytasz?-zakpił Scott.-Rodzice zaraz będą nas odwiedzić, ty też może byś pomogła.-rzucił w moją stronę czystą ścierkę która po chwili wylądowała na podłodze a ja zaczęłam się śmiać.

-Co Cię tak bawi hmm..?-odezwał się Stiles.

-Rodzice wrócą we wtorek rano bo są razem na weekendzie w górach.-wzięłam jabłko z miski na blacie i spowrotem szłam na górę.-głupki.

Wróciłam do swojego pokoju i usiadłam na parapecie wpatrując się w okno.Pogoda dzisiejszego dnia była okropna.Pochmurne niebo i mocny deszcz,mimo to lubiłam taką pogodę a najbardziej obserwować ją.

Z racji tego że potrzebowałam parę rzeczy do szkoły szybko przebrałam się i zeszłam na dół poprosić brata by zawiózł mnie do pobliższej galerii handlowej.

Na dole jednak zamiast brata i jego nadzwyczaj pobudzonego kumpla zastałam kartkę z informacją że pojechał na zakupy.

Zrezygnowana leniwie poszłam do swojego pokoju i zajęłam się pracą domową oraz nauką na jutrzejszy dzień szkolny.

*godzinę później*

Skończyłam już praktycznie większość zadań i mogłam chwilę odpocząć.Usłyszałam otwierające się drzwi więc zapewnie Scott wrócił do domu.

Przy okazji zaburczało mi w brzuchu więc poszłam przygotować sobie coś do jedzenia.

Zeszłam na dół i o mały włos nie zemdlałam.W przeciwieństwie do moich oczekiwań na dole stał chłopak z ostatniej imprezy który postanowił wejść do mojego pokoju.

Wyglądał bosko,nie zauważył mnie przez co mogłam mu się przyglądać.Jego brązowe włosy ułożone były w byle jaki sposób,miał na sobie kurtkę skórzaną a pod spodem szary T-shirt.Prawą rękę miał włożoną w kieszeń jasnych jeansów a w drugiej trzymał klucze które prawdopodobnie należały do Scotta.

Nawet nie wiem kiedy ale brunet zauważył mnie i z chytrym uśmieszkiem patrzył się w moją stronę.

-Ubieraj się i jedziemy.-oznajmił i rozsiadł się na kanapie.

-Nigdzie z tobą nie jadę,nawet cie nie znam.-skrzyżowałam ręce na piersiach.-po za tym skąd masz klucze?

-Nie mam dużo czasu więc łaskawie nie utrudniaj sytuacji i pozwól że pojedziemy.-powiedział już bardziej wkurzony i zirytowany.-Scott nie mógł po ciebie przyjechać bo wypił więc poprosił mnie i tyle.

-Czekaj tu.-powiedziałam na co otrzymałam ciche "yhym".

W pośpiech chwyciłam w ręce kurtkę jeansową i telefon wraz z kluczami.Teraz cieszyłam się że przebrałam się wcześniej i byłam już gotowa.

Wróciłam do bruneta który wstał z kanapy a ja w tym czasie ubrałam buty.Wyszłam z domu a za mną chłopak po czym zakluczyłam drzwi.

Wsiadłam do samochodu i rozsiadłam się wygodnie czekając aż brunet ruszy.

-Jak masz na imię?-zapytałam bo przez ten czas nawet nie zdążyłam tego zrobić.

-Isaac.-rzucił i odpalił silnik czarnego samochodu.

Saturday's nights Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz