2 lata po ślubie.
✧
promienie słoneczne zaczęły powoli wpadać przez okno do pokoju, sprawiając, że jimin zaczął się przebudzać. miał odruch, żeby przetrzeć oczy lewą ręką, jednak ta spoczywała w uścisku z inną. blondyn uśmiechnął się pod nosem, zaczynając opuszkami palców gładzić dłoń swojego męża.
— wiem, że nie śpisz, yoongi-nah. — odparł cicho zaspanym głosem park, a wtedy jego małżonek zamruczał pod nosem.
— dzień dobry, kochanie.
yoongi odwrócił głowę tak, że ich czoła stykały się, a oddechy mieszały.
— wiesz, że spóźnisz się do pracy prawda? — oznajmił z półuśmiechem jimin.
— to dzisiaj nie jest sobota?
— piątek.
min westchnął pod nosem, jedną ręką oplatając nagą pierś parka, przyciągając go bliżej siebie.
— dla mnie jest sobota.
jimin parsknął cicho pod nosem.
nie wiedział, czy byłby kiedykolwiek w stanie opisać miłość, jaka wypełniała go, od kiedy w jego życiu pojawił się yoongi.
mniej czasu zajęłoby opowiedzenie mu o jego szczęśliwych momentach z pierwszych dziewiętnastu lat życia niż tych pięciu, spędzonych z minem.
każdy dzień z nim uświadamiał mu, jak wielkim szczęściarzem był, że miał go w swoim życiu.
— chcesz, żebyśmy kolejną sobotę spędzili na ulicy? — mruknął żartobliwie jimin, delikatnie szturchając męża w pierś. — rusz się.
— a ty nie masz zajęć?
— na piętnastą jak zawsze.
— możemy się zamienić? — fuknął yoongi, a gdy już miał wstać z łóżka, jimin pociągnął go za rękę, a po chwili złączając ich wargi w krótkim pocałunku.
jeden taki gest potrafił sprawić, że z ust ich obydwojga uśmiech nie schodził przez cały dzień.
— jimin-ah, szef nie przyjmie usprawiedliwienia mojego spóźnienia jako poranne czułości z mężem.
— wydaję mi się, że zdążył się już przyzwyczaić.
yoongi parsknął i wziął poduszkę do rąk, delikatnie uderzając nią jimina.
boże, jak on go kochał.
jeśli min musiałby wygłosić o czymś kilkugodzinną mowę, trzy czwarte słów w niej brzmiałoby jimin — reszta to przymiotniki, opisujące jak cudowną osobą był jego mąż.
jednak rano miał go dosyć, bo wiedział, że gdyby nie fakt, że ten zachowuję się jak wiecznie potrzebujący pieszczot kot, to nigdy by się do pracy nie spóźniał.
a wiedział, że na kolejne spóźnienie nie może sobie pozwolić.✧
— mogę jednego?
yoongi odwrócił wzrok w stronę głosu, a wtedy jego oczy napotkały chłopaka, może młodszego od niego o rok czy dwa.
— palisz? — parsknął, samemu wciągając dym do płuc.
— nie.
min przegryzł delikatnie wargę, zastanawiając się, co w tej sytuacji powinien zrobić.
— masz.
wyciągnął w jego stronę otwartą paczkę papierosów, a ten trochę niepewnie wziął jednego. yoongi bez pytania podsunął mu zapalniczkę, a ten po chwili podpalił papierosa, powoli się zaciągając.
— wiesz, jak to się robi? — prychnął yoongi, spoglądając na nieporadnego chłopaka.
— n... zresztą, co cię to interesuję.
— marnujesz mojego papierosa.
— mogę ci odkupić całą paczkę, jak chcesz.
— nie, chcę, tylko żebyś dał mi swój numer.
yoongi dopiero po chwili zrozumiał, jakie słowa wyszły z jego ust i miał wrażenie, jakby zaraz miał zapaść się pod ziemię.
tego dnia min yoongi dokonał swojego najgorszego podrywu, lecz wtedy nie mógł się spodziewać, że gdyby nie te idiotyczne słowa tamtego dnia, nie miałby teraz przy sobie jego.
nie miałby przy sobie jimina.✧
miałam nie pisać kolejnego ff, aleXD
to będzie raczej luźne, naczytałam się za dużo i sama chciałam coś napisać:-D
każdy rozdział będzie zawierał akcję teraźniejszą i powrót do przeszłości!
będzie dużo cóż, uroczych scen.
CZYTASZ
when a long night comes ✧ yoonmin
Fanfictiongdzie yoongi i jimin prowadzą proste, ale najpiękniejsze życie jakie kiedykolwiek mogli sobie wymarzyć. [top!myg, bottom!pjm, soulmates!au, parents, fluff, daily life]