4 lata po ślubie.
✧
yoongiemu udało urwać się z pracy prawie trzy godziny wcześniej, dlatego z uśmiechem na twarzy udał się w kierunku szkoły, w której od kilku miesięcy pracował jimin. wiatr rozwiewał mu pofarbowane niedawno na jasno niebieski kolor włosy, które starannie dzisiaj rano ułożył. cóż, kurwa.
z wiszącą na ramieniu torbą, wszedł do szkoły, sprawdzając w której klasie park za moment powinien skończyć lekcję. jak udało mu się ustalić, znajdowała się ona na końcu korytarza na parterze, więc mógł już po chwili usiąść na ławce i czekać, aż zadzwoni dzwonek.
gdy tak się stało, min aż wzdrygnął się, a po chwili, drzwi z każdych klas otwarły się z hukiem i zaczęły wybiegać z nich dzieciaki w różnym wieku. jego mąż miał mieć lekcje z czwartą klasą, która jak mówił, potrafiła momentami wejść mu na głowę.
kiedy jak mu się zdawało, wszyscy uczniowie wyszli, sam podniósł się w ławki i zapukał we framugę drzwi, spoglądając do środka.
jimin siedział w ostatniej ławce z jakimś chłopcem, który sprawiał wrażenie, jakby płakał. park powiedział mu coś, na co dzieciak wybuchł śmiechem i małą ręką wytarł załzawione oczy.
gdy jego mąż zauważył go, tylko uśmiechnął się lekko i głową pokazał mu, że zaraz do niego przyjdzie. yoongi usiadł ponownie na tej samej ławce, czekając na parka.
po jakimś czasie ten wyszedł z klasy, ręką obejmując tego samego chłopca, po chwili kucając i mówiąc mu coś na ucho, na co mały pokiwał głową z uśmiechem i odparł ciche "dziękuje".
kiedy chłopiec poszedł, jimin usiadł obok męża, który pocałował go w czoło.
— co się stało?
park zacisnął lekko wargi i westchnął.
— ma problemy, dzieciaki się z niego śmieją, bo średnio mu idzie matematyka. powiedziałem mu, że jeśli jego rodzice się zgodzą, to będę mógł przychodzić do niego raz czy dwa razy w tygodniu i tłumaczyć.
— jesteś cudowny, jimin-ah.
— nie przesadzaj, yoo...
nie dokończył, gdyż mąż zamknął mu usta pocałunkiem, krótkim, ale czułym.
— idziemy? - zapytał po chwili min.
— tylko pójdę po kurtkę do pokoju nauczycielskiego, czekaj przed wejściem.
po czym cmoknął go jeszcze przelotnie w policzek, idąc po brakującą rzecz.
yoongi podniósł się z ławki, kierując się na dziedziniec. stanął przy schodach, obserwując wychodzące po kolei dzieci, niektóre z rodzicami, a inne z nich same. uśmiechnął się lekko na widok ojca, może w jego wieku, prowadzącego za rękę cały czas podskakującą dziewczynkę, w różowej spódniczce i dwóch kucykach. jednak nagle poczuł niemiłe ukłucie w środku i westchnął.
też chciałby w przyszłości znajdować się w takiej sytuacji.
kochał jimina, nie zamieniłby swojego życia na żadne inne, lecz ich sytuacja nie pozwalała im na posiadanie dzieci. nawet legalnie w korei nie byli małżeństwem, a żadna instytucja nie pozwoliłaby im na adopcję.
nagle poczuł ramię obejmujące go w pasie, a po chwili przyciągające go do siebie. park musnął wargami delikatną skórę jego szyi, jednak moment później odsunął się, gdy nie uzyskał żadnej reakcji ze strony starszego.
— yoongi-nah, stało się coś?
— nie, wszystko w porządku — odpowiedział z wymuszonym uśmiechem, splatając ich dłonie razem. — chodźmy do domu.
— dobrze. — odparł cicho jimin, ściskając mocniej jego rękę.
po dotarciu do domu, yoongi od razu wyszedł na balkon, a za nim od razu poszedł snow. oparł się o balustradę, spoglądając na podwórko, na którym pomimo niezbyt przyjemnej pogody bawiły się dzieci. znowu poczuł nieprzyjemny uścisk w środku i warknął pod nosem głośne "kurwa", z całej siły uderzając dłonią o metalową osłonę.
— yoongi-nah?
park od razu pojawił się obok niego.
— co się dzieję?
min westchnął i przełknął ślinę, nie wiedząc jak zacząć.
— j-jimina-ah... nie wiem, buzuje mi jakiś pieprzony zegar biologiczny? naprawdę, nie mam pojęcia, co się ze mną dzieję. za każdym razem, jak przychodzę po ciebie i widzę tych wszystkich rodziców ze swoimi dziećmi, t-to... chciałbym kiedyś zobaczyć ciebie bawiącego się z naszym małym dzieciakiem... a-ale nigdy mi... nam się to nie uda, p-przez to kim jesteśmy...
nie płakał. nie chciał, więc zdusił w sobie łzy, wtulając się w jimina, który wydawał się zaniemówić po jego słowach.
— yoongi-nah, nie mów tak proszę — odparł najspokojniej jak potrafił park, chociaż przyszło mu to z trudem. — w-wiem, że nie będzie łatwo, ale uda nam się, dobrze? obiecuję ci to. moi rodzice mają znajomości z różnymi...
— przepraszam, jimin-ah.
— nie przepraszaj. w-wiesz, że zagiąłbym dla ciebie wszechświat? j-ja zrobię wszystko, żebyś był szczęśliwy.
— nie, to my mamy być szczęśliwi. razem.
— do końca.
✧
tygodnie mijały, a każdy z nich miał wrażenie, jakby ich prawdziwe życie wreszcie się zaczęło. nigdy, nigdzie i z nikim nie byli tak szczęśliwi, jak ze sobą. nie było dnia bez rozmowy, chociażby telefonicznej, tygodnia bez spotkań i każdy z nich wreszcie czuł się tak, jak powinien od zawsze. kochany. rozumiany. szczęśliwy.
tamtego dnia spędzali weekend jak każdy poprzedni, w studenckim mieszkaniu yoongiego. leżeli na starej, wyniszczonej beżowej kanapie, oglądając jakiś film, a sprężyny wbijały im się w każdą możliwą część ciała.
jimin leżał na brzuchu yoongiego, a tamten bawił się jego włosami, momentami pochylając się nad nim i całując w czoło.
nagle min zaprzestał głaskania miękkich kosmyków parka, a ten spojrzał na niego od dołu z pytającym spojrzeniem.
yoongi nagle coś poczuł.
miał wrażenie, że to był ten moment, w którym w końcu powinien to powiedzieć. te kilka tygodni z park jiminem uświadomiły mu, co to znaczy być kochanym.
dwa słowa.
— jimin-ah, ja...
— coś się stało? zbladłeś trochę — oznajmił zaniepokojony czarnowłosy, podnosząc się do pozycji siedzącej. — chcesz wody?
— kocham cię.
park otworzył szerzej buzię, a yoongi poczuł jak wszystko z niego spływa.
powiedział to.
ale jimin nie mówił nic.
— jimin-ah?
— yoongi...
— nie chciałem cię...
— ja ciebie też kocham, min yoongi.
serce blondyna przyspieszyło tak bardzo i szybko, że miał wrażenie, że zaraz wyskoczy mu z piersi.
adrenalina przejęła kontrolę nad jego ciałem i już kilka sekund później wpił się w usta park jimina, mając wrażenie, że ten przyniósł mu całe niebo. wszystkie gwiazdy, a z nimi każdą konstelację.
park jimin był jego niebem.
✧
dzisiaj tez przesadziłam ale mam mood wshhwhw
CZYTASZ
when a long night comes ✧ yoonmin
Fanficgdzie yoongi i jimin prowadzą proste, ale najpiękniejsze życie jakie kiedykolwiek mogli sobie wymarzyć. [top!myg, bottom!pjm, soulmates!au, parents, fluff, daily life]