Dwadzieścia

1.2K 41 16
                                    

-Zostawię was same. Pójdę odprowadzić Adę- powiedział Tomek i zostawił cię z twoją matką. Po kilku minutach ciszy usłyszałaś trzaśnięcie drzwiami,co było jednoznaczne z tym,że zostałaś ze swoją rodzicielką sama.

-Witaj córeczko-powiedziała kobieta i chciała cię przytulić,jednak ty się odsunęłaś.

-Po,co tu przyszłaś?

-Chciałam zobaczyć moją córkę i wnuka- wzięłaś głęboki oddech by się opanować.

-Nie widzę powodu dla,którego miałabym ci pozwolić zobaczyć Mikołaja.

-Mikołaj.Bardzo ładne imię.-kobieta uśmiechnęła się

-Agnieszka wybierała.-odparłaś

-Oluś proszę cię daj mi zobaczyć Mikołaja.- twoja matka nalegała

-Po pierwsze nie mów do mnie Oluś,a po drugie nie zobaczysz go poza tym Tomek wyszedł z nim na spacer.

-Spacer o tej porze nie jest zbyt dobry dla wcześniaka- ta wypowiedź doprowadziła cię do furii. Skąd niby ona mogła wiedzieć,co jest dobre dla wcześniaka.

-Wiesz coś na temat wychowywania wcześniaków? Wiesz coś w ogóle na temat wychowywania dzieci? Nie wydaje mi się. Agnieszkę oddałaś do adopcji,a mnie zostawiłaś kiedy miałam niecały rok,więc nie mów, co jest dla niego dobre-wysyczałaś

-Olga chyba się zapominasz. To ja cię urodziłam!

-Dla mnie nie jest ważne kto mnie urodził. Ważne jest to kto mnie wychował.

-Czyli ta cała Grażyna jest dla ciebie ważniejsza niż własna matka?-widać,że kobiecie też puściły nerwy.

-Tak,bo ona jest moją mamą. Kochała mnie jak własną córkę, była przy mnie w najważniejszych momentach. To jej powiedziałam o mojej pierwszej miłości. Ona odprowadzała mnie do przedszkola,szkoły. Grażyna płakała,gdy kończyłam gimnazjum, liceum. Ty jesteś dla mnie obcą osobą- wypowiedziałaś i po chwili poczułaś jak kobieta uderzyła cię w twarz. Złapałaś się za policzek,który pulsował. Wtedy granica została przekroczona- Wynoś się stąd!!! Nigdy więcej nie waż się tutaj przychodzić. Możesz zobaczyć Mikiego ale po moim trupie.

-Sama tego chciałaś. Odbiorę wam Mikołaja i twój ojciec mi w tym pomoże. Widać,że jesteś taka sama jak ta Grażyna. Obie suki- twoja matka trzasnęła drzwiami i wyszła.  Nie mogłaś w to uwierzyć jak ona może wam odebrać Mikołaja,przecież to jest niemożliwe.

Od twojej rozmowy z matką minęły dwa dni. Byłaś wyczerpana fizycznie i psychicznie i dlatego też postanowiłam sobie zrobić wolne.  Robiłaś śniadanie dla siebie i Tomka podczas gdy przyjmujący ubierał syna. Zalewałaś właśnie kawę,gdy w mieszkaniu rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Po chwili w kuchni stanęła ubrana elegancko kobieta około 40-stki.

-Dzień dobry. Danuta Ratajczyk jestem pracownicą miejskiego ośrodka opieki społecznej.- na tę informację nogi się pod tobą ugięły. Ręce momentalnie zaczęły się trząść,a oddech przyspieszył.-Dostaliśmy zgłoszenie,że dziecko jest zaniedbywane i nie ma odpowiedniej opieki.- dodała. Patrzyłaś na nią jakby była z innego świata. Kobieta poprosiła,by oprowadzić ją po mieszkaniu. Fornal widząc twój stan przyprowadził wózek i włożył do niego Mikołaja.  Spojrzałaś na błękitne tęczówki twojego siostrzeńca i oprzytomniałaś. Zrobiłaś mu mleko,które wypił w mgnieniu oka. Dziecko wyczuło chyba,że dzieje się coś niedobrego gdyż był bardzo niespokojny.

-Miki cichutko,proszę cię. Nie bój się nikt cię nam nie odbierze. Nie pozwolę na to.-wyszeptałaś chłopczykowi do ucha i pocałowałaś w główkę.  Delikatnie go kołysałaś,kiedy do kuchni weszła pani z opieki w towarzystwie Tomka.

Mam do ciebie tą cholerną słabośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz