Chapter 9~ DNA

51 3 0
                                    

Został już zaledwie miesiąc do matury i nawet jeśli każdy dzień w ostatnim czasie wyglądał tak samo to z jakiegoś powodu samopoczucie Taehyunga było o wiele lepsze

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Został już zaledwie miesiąc do matury i nawet jeśli każdy dzień w ostatnim czasie wyglądał tak samo to z jakiegoś powodu samopoczucie Taehyunga było o wiele lepsze.

Rytułał odprowadzania do domu, przerwany śmiercią babci, ponownie powrócił, a nawet przybrał na sile, ponieważ szatyn codziennie po szkole spotykał się z Jungkookiem i uczyli się matmy razem. Czasami nawet starszy pomagał mu z koreańskim lub historią.

Przesiadywali głównie u Jeona, czasami w mieszkaniu Hobiego.

Ich relacje znacznie się poprawiły i Kim już nie potrafił sobie wyobrazić co mógłby robić, gdyby nie widywał tego irytującego, acz uroczego królika.

Dzięki młodszemu brązowowłosy nie tylko lepiej radził sobie z przedmiotami ścisłymi, zrozumiał także, że wcale nie był bezorientacyjny jak wcześniej twierdził, po prostu w jego życiu nie było nikogo, kto mógłby zasłużyć na jego względy.

Kiedy to do niego dotarło parsknął śmiechem, co oczywiście nie uszło uwadze Kooka, który od dłuższej chwili zastanawiał się dlaczego przyjaciel patrzy w kartkę tępym wzrokiem, skoro jeszcze parę minut temu rozumiał wszystko co dziś przerabiali.

- Dobrze się czujesz, Taehyungie? - zapytał lekko zmartwiony brunet.

- Tak, nie martw się. - odezwał się trzecioklasista i z uśmiechem na twarzy wrócił do zadań.

- Może zrobimy przerwę?

- Skończę arkusz i możemy pójść coś zjeść na miasto. - zasugerował Kim.

- Jestem za! - zawołał rozradowany Jk.

- Wszystko zależy od tego czy wyrobisz się z tą rozprawką.

Nastolatek burknął coś pod nosem, na co Taehyung ponownie się zaśmiał, ale tym razem dyskretniej i wrócił do zadań.

🌊🌊🌊

Około godziny dziewiętnastej obaj chłopcy zabrali ciepłe bluzy i wedle umowy ruszyli w stronę miasta.

Odwiedzili jedną z cukierni oraz market, by zaopatrzyć się w potrzebne zapasy, ponieważ mieli pójść do mieszkania Junga i obejrzeć parę filmów. 

Kiedy dotarli pod blok Jeon zauważył, że światło w mieszkaniu jest zaświecone, a Kim spina się nieznacznie. 

- Nie musimy tam iść, jeśli nie chcesz. - powiedział, zerkając na towarzysza.

- To nie tak, że nie chce... Ja... 

- Nie jest zimno, więc możemy pójść na plaże. Co ty na to? 

- Chyba nie myślisz o platformie.  

- Chce ci pokazać, że o tej porze wygląda lepiej niż tego dnia i tak naprawdę nie musisz się niczego bać. - szepnął z uśmiechem Kook, jakby to co zamierzał zrobić było czymś zakazanym.

Szatyn niepewnie ruszył za przyjacielem. 

Pójście nad morze to była ostatnia rzecz o jakiej marzył, bo tam też czuł się niekomfortowo, ale z drugiej strony dla tego pięknego uśmiechu skoczyłby ponownie do zimnego odmętu, byle tylko znów go ujrzeć.

Dwa przystanki autobusowe spędzili w ciszy, nie wiedząc kompletnie jak zareagować na to co właśnie się działo. 

Nawet będąc już na miejscu milczeli jak zaklęci, dzielnie niosąc siatki wypełnione jedzeniem.  

Przy drewnianej konstrukcji ostrożnie wspinali się na sam szczyt. 

Stojąc tam po raz drugi Taehyung poczuł jak kręci mu się w głowie, a nogi odmawiają posłuszeństwa. 

Widząc bezmiar wody przed sobą i gwiaździste niebo tuż nad burzą włosów zdał sobie sprawę jaki jest mały oraz jak niewiele znaczy. 

Świadomość uderzyła w niego ze zdwojoną siłą i nie był w stanie tego znieść, więc upadł na kolana, po czym najzwyczajniej w świecie się rozpłakał. 

Miał gdzieś, że ktoś na niego patrzy. 

Zignorował także fakt, że owy ktoś złapał jego dłonie w swoje i szlocha razem z nim, chociaż nie wiedział do końca dlaczego.

- Przepraszam... Jungkook... - chlipnął chłopak. - Przepraszam, że musisz się ze mną użerać. 

Młodszy jednak zignorował te słowa i w milczeniu przytulił Kima.

Jednak tym razem to wyglądało zupełnie inaczej, bowiem Taehyung  z całej siły wtulił się w klatkę piersiową bruneta, a nos zatopił w zagłębieniu jego szyi.

- Tae... proszę nie roń więcej łez, bo mam wrażenie, że rozpadasz mi się w ramionach.- kiedy mówiąc to Jk nie otrzymał reakcji, uśmiechnął się lekko i kontynuował:-  wiesz dobrze, że nie jestem dobry w układaniu puzzli i nie wiem czy dam radę cię poskładać, a chyba nie chcesz żeby twoja mama mnie zabiła, za to że rozbiłem jej syna.

- Masz racje, nie masz do nich cierpliwości. - zaśmiał się Kim, odsuwając się lekko. 

- Jeszcze pomyliłbym oko z nosem i co by było?! 

- Czy ty mi coś sugerujesz? 

-  Jedyne co mogę ci zarzucić to, to że jesteś wspaniały... Naprawdę, jesteś piękny, Taehyungie.

Nastolatek po tych słowach uśmiechnął się szeroko i odważył zbliżyć twarz do tej Jeona.

Kompletnie nie panował nad sobą, ale uznał, że nie będzie niczego żałować kiedy ostrożnie muskał usta przyjaciela.

Czuł się tak jak wtedy, gdy woda zalewała powoli jego płuca i pochłaniała ciało w ciemną toń, z tą różnicą, że teraz jego klatkę piersiową wypełniały rozwijające kwiaty, a brzuch motyle porywające się do lotu.

Owszem szedł na dno równie szybko co w tamten dzień, lecz teraz bez strachu rzucał się do morza zwanego Jeon Jungkook.

I jedyne o czym marzył to nigdy się z niego nie wynurzyć.

- Tae... Ja...

- Proszę nie kończ, nie chce jeszcze tego wiedzieć. - rzucił Kim ponownie wtulając się w tors młodszego.

A brunet nie miał do niego pretensji, bo na "Kocham Cię" było jeszcze za wcześnie.

🌊🌊🌊

Hejo ^^

Witam w kolejnym nieco krótszym rozdziale ^^  mam nadzieję, że chociaż trochę umilił wam to późne popołudnie C:

Do następnego:*

Przepraszam za błędy.xxx

I SEA U/ vkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz