~*~ | 16. (1/3) | ~*~

135 39 7
                                    

Weszłam z powrotem do mojego pokoju i spojrzałam na niedawno zrobione zdjęcie. Emilia i Benicio stali na nim i się obściskiwali. Teraz, kiedy mam to zdjęcie byłam górą. Nie mogłam tego zniszczyć. Skierowałam się do laptopa i przerzuciłam zdjęcie w razie, gdyby Emilia chciała mi je usunąć z telefonu. Na wszelki wypadek skopiowałam je też na pendriva, lepiej mieć parę kopii niż tylko jedną, czyż nie? Liczył się w końcu mój spokój od obu z rodzeństwa, jednocześnie jednak liczyłam na szansę od Matteo. Nie wiem jak to wyjaśnić ale stał się mi bliski. Może to dlatego, że zamiast o reputację i popularność, bardziej martwiłam się o to, co pomyśli chłopak, kiedy z nim porozmawiam po wszystkim. Teraz jednak położyłam się spać bo czułam ogarniające mnie zmęczenie. Przymknełam oczy i próbowałam oddalić się w objęcia Morfeusza lecz usłyszałam szmer pod moimi drzwiami. Naciągnełam kołdrę na twarz i nasłuchiwałam się. Miałam dobry słuch i wyczucie bo dosłownie sekundę później drzwi do mojego pokoju cicho się otworzyły a do niego weszli Benicio oraz sama w sobie Emilia. Byłam pewna, że patrzy właśnie na mnie lecz udawałam, że śpię.

-Mówiłem, że śpi? - spytał zadowolony z siebie Benicio.

-Mówię Ci, że słyszałam jak krząta się po pokoju - warkneła zła Emilia i zaczęła chodzić po pokoju. -Dotknij ją, jeśli się ruszy to znaczy, że nie śpi a jeśli nie wykona żadnego ruchu to znaczy, że faktycznie odpłyneła.

Benicio posłusznie ruszył w moim kierunku, lekko odchylając moją kołdrę i przejechał delikatnie ręką po mojej odsłoniętej nodzę. Ze wszystkich sił starałam się powstrzymać żeby nie skopać go po jajach ale udało mi się. Benicio odetchnął z ulgą i oboje wyszli z mojego pokoju. Otworzyłam oczy dopiero po pewnym czasie, bałam się, że to podpucha a oni wciąż są w pokoju. Jednak na moje szczęście, pomieszczenie było puste a ja bezpieczna. Postanowiłam spróbować zasnąć, chciałam jak najszybciej pozbyć się z życia rodzeństwa, które w tak krótkim czasie zepsuło mi moje plany.

                                    ***

Rano obudziłam się szybciej niż zwykle. Ogólnie całą noc miałam problem z zaśnięciem a każda minuta dłużyła mi się z każdą następną chwilą. Nie mogłam się doczekać przedstawienia, które zamierzałam odstawić w szkole. Podniosłam się z łóżka i spojrzałam na zegar, który wskazywał 6:36. Szofer miał być dopiero o 7:40 także miałam niecałą godzinę na naszykowanie się i zjedzenie choć byłam pewna, że nic nie przejdzie mi przez gardło. Szybko wykonałam prysznic a zaraz za nim poranną toaletę. Kiedy byłam gotowa, zeszłam szybko na dół. Na moje szczęście, byłam sama w jadalni. Moja matka najwidoczniej jeszcze spała także miałam czas żeby na spokojnie przemyśleć plan działania. Nalałam sobie świeżo zaparzonej kawy do kubka i rozmyślałam o nadchodzącym spokoju. Jeszcze zaledwie 2 godziny i uwolnię się od tego gówna, pomyślałam uradowana i pociągnełam łyk gorącego napoju. Skrzywiłam się bo gorzki smak przeszedł przez moje gardło wprost do żołądka. Po chwili do pomieszczenia weszła mama i pokiwała mi ręką na powitanie. Uśmiechnęłam się do niej i wstałam od stołu żeby odsunąć mamie krzesło. Ta zadowolona usiadła na nim i od razu wzięła do ręki dzbanek z kawą.

-I jak? - spytała po krótkiej chwili, pociągająć łyk ze swojej filiżanki.

-W sensie co jak? - spytałam, nie wiedząc o co jej chodzi, a kobieta przewróciła oczami. Już wiadomo po kim to mam!

-Jak sytuacja z dziećmi pracowników? - uściśliła.

-Znalazłam rozwiązanie własnych problemów, mamo. Możesz być ze mnie dumna - odparłam zadowolona i posłałam jej szeroki uśmiech.

-Mam nadzieję, że to co kombinujesz nie będzie miało związku ze szkołą - powiedziała Sharon, kręcąc lekko głową. -Nie chcę wstydu z Twojej strony.

-O to możesz być spokojna - stwierdziłam lekko i ponownie podniosłam się z krzesła, słysząc dźwięk klaksonu przed rezydencją. -Żegnaj, mamo, miłego dnia!

-Wzajemnie i powodzenia, Ambar - mama pożegnała się ze mną oschle ale akurat do tego tonu jej głosu zdążyłam przywyknąć. Rzadko kiedy okazywała mi coś innego niż obojętność.

Wzięłam torebkę, która była przewieszona przez krzesło i skierowałam się do wyjścia. Kiedy stanełam przed samochodem, uśmiechnęłam się i otworzyłam drzwi. Nic nie mogło zepsuć mi humoru a już napewno nie ta dwójka, która już zajmowała miejsca w samochodzie. Standardowo, nie odezwałam się do żadnego z nich bo zaraz mieli by oczy szeroko otwarte, gdybym zaczęła się do nich przymilać. Szybko dojechaliśmy pod szkołe, o dziwo znacznie szybciej niż ostatnio a prócz ręki Benicio, które co chwilę kładł na moich nogach, droga przeleciała dość spokojnie. Wyszliśmy z samochodu i skierowaliśmy się do wejścia Blake South Collage. Widziałam, że jest tu sporo osób, w tym Matteo, który jak tylko mnie zauważył, odwrócił twarz w inną stronę. Poczułam ukłucie strachu w sercu, którego nie potrafiłam opisać. Bałam się, że Matteo nie chcę mieć już ze mną nic wspólnego a w moich oczach zaszkliły łzy. Nawet nie wiem, kiedy pojedyńcze słone krople zaczęły spływać mi po policzkach. Benicio spojrzał na mnie zdziwiony a ja wiedziałam, że to odpowiedni moment żeby działać. Lepszej okazji nie będzie pewnie wcale...

__________________________________________________

Polsat tutudum!

Ale spokojnie! To, że to polsat to nic nie znaczy! Specjalnie dla Was opublikuję już dziś maraton, niezapowiedziany bo w końcu niespodzianki nie są zapowiadane!

A więc do nexta  i dobrej nocy! 😊

α ρєѕαя ∂є тσ∂σ || мαмвαя || ραят 1 ✔ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz