V

217 23 10
                                    

Od razu po ślubie, ja i Jimin pojechaliśmy na miesiąc miodowy. Jego ojciec wybrał nam ładny domek w górach, pięć godzin od miasta. Było idealnie, bo byliśmy oddaleni od kłopotów, rodziców i hałasu stolicy. Ale przede wszystkim chcieliśmy czasu dla siebie. Życie nowożeńców było cudowne. Poślubiłam najlepszego mężczyznę na świecie. Jimin przenosił mnie przez progi pokojów prawie codziennie, dokładnie tak jak w noc ślubu. Na początku narzekałam, ale uwielbiam kiedy przywoływaliśmy te wspomnienia. Od czasu do czasu, kiedy razem zasypialiśmy, szeptał blisko mojej twarzy nieustannie nazywając mnie jego żoną, nawet kiedy śnił. A ja zasypiałam, słuchając jego głosu i czując jego zapach. Nie mieliśmy żadnej gosposi ani ochroniarza, bo chcieliśmy zostać sami. Nikt z nas jednak nie miał pojęcia jak gotować, więc jadaliśmy poza domkiem. Było świetnie, do czasu kiedy zaczęłam truć się wszystkim co jadłam. Przypuszczam, że mój organizm nie był przyzwyczajony do taniego jedzenia, więc często miałam problem z brzuchem i żołądkiem. To pierwszy raz kiedy chorowałam poza domem. Tęskniłam na rodzicami i niekończącymi się rozmowami z Jacksonem. Dzwoniłam do nich codziennie, ale zwykle nie mogli długo rozmawiać, bo byli na spotkaniach i mieli dużo pracy. Mimo wszystko, miałam mojego cudownego męża, który traktował mnie jak królową. 

- Kochanie, przygotowałem kąpiel - krzyknął Jimin, kiedy skończyłam krótką rozmowę z rodzicami. 

- Idę! - odkrzyknęłam, wstając z łóżka. Zatrzymał mnie jego dzwoniący telefon i zauważyłam, że to jego ojciec. Podałam mu komórkę, a on przeprosił i wyszedł z łazienki. Dzisiejszy dzień był jednym z tych, w których senność miała nade mną przewagę. Kiedy zaczęłam przygotowywać się do kąpieli, poczułam falę mdłości. - Jimin... - próbowałam go wołać, ale bardzo kręciło mi się w głowie. Widziałam przez mgłę, że Jimin wszedł do pomieszczenia i zaczął krzyczeć moje imię. 

- Seo? Seomin! - poczułam, że upadam na jego ramiona. Moje oczy mimowolnie w końcu się zamknęły. 

~~~

Obudziłam się przez jasne światło i zaczęłam szybko mrugać. Lekarz stał przede mną. Miał gładkie włosy i zadbaną cerę. Był bardzo przystojny. Zauważyłam pielęgniarki obserwujące jego poczynania. 

- Witam pani Seomin. Nareszcie się pani obudziła. 

- Dzień dobry... Co się stało? Gdzie Jimin, mój mąż? - dobrze było to mówić, ale byłam za słaba na uśmiech. 

- Poszedł po coś do jedzenia, zaraz przyjdzie. Mam na imię Seokjin... Jestem jego przyjacielem. Poprosił mnie, żebym do pani przyjechał.  

Podniosłam się do siadu i uprzejmie pochyliłam głowę. 

- Dziękuję, że się mną pan zajął, doktorze Seokjin. Przepraszam za kłopot. Pewnie przyjazd tu nie był zbyt prosty. Proszę, jeśli nie ma doktor gdzie zostać, można się rozgościć u nas. 

- To żaden kłopot. Nie musi się pani o mnie martwić. To mój zawód. Proszę mówić do mnie Jin... 

Uśmiechnęłam się i przytaknęłam. 

Perspektywa Jina

Byłem zaskoczony, kiedy Jimin po mnie zadzwonił. Nigdy nie był typem chłopaka, którego obchodziłyby dziewczyny. Byłem pewien, że zastanę gorącą laskę z wielkim biustem i seksowną figurą, a kiedy tu przyjechałem, by zobaczyć jego żonę, byłem w szoku. Była niesamowicie urocza. Musiałem się powstrzymywać przed szczypaniem jej policzków, kiedy była nieprzytomna. Bardzo pilnie o nią dbałem, dopóki się obudziła i zaczęliśmy rozmawiać. Jest nie tylko uroczą, ale i niezwykle miłą dziewczyną. Obiecałem sobie, że zapytam Jimina, czy ma jakieś siostry. 

as if ~ park jiminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz