- M-mamo! - upadłam na kolana i przyciągnęłam jej ciało do siebie. Miała szeroko otwarte oczy, ale nie wydawała żadnego dźwięku. Nie ruszała się, a krew nadal sączyła się z jej ust i rany na brzuchu. - Mamo... Mamo! - cały czas krzyczałam, mocno naciskając swoimi drżącymi dłońmi na krwawiącą część jej ciała, ale ciecz nadal się sączyła.... a mama nie reagowała na moje wrzaski. Położyłam głowę na jej klatce piersiowej, serce jednak już w ogóle nie biło... Łzy lały się z moich oczu jak wodospady i zaczęłam modlić się o chociaż jedno uderzenie. - Nie możesz mnie opuścić! Słyszysz?! Nie pozwalam ci!
W momencie gdy byłam pogrążona w myślach, ta sama, ciemna figura nachyliła się nade mną z nożem gotowa zaatakować. Jackson szybko podbiegł do niej i kopnął ją w brzuch, sprawiając, że upadła, a nóż, który trzymała poleciał aż na balkon. Chłopak prędko złapał moją rękę i podniósł mnie w mgnieniu oka. Upuściłam martwe ciało mamy na zimną podłogę, musiałam ją tam zostawić.
- Musimy stąd uciec Seomin! Teraz! - ciągnął mnie, kiedy nadal wpatrywałam się na mamę w szoku. W momencie, w którym wyszliśmy z pokoju, przerażająca myśl, sprawiła, że zamarłam w miejscu.
- T-tata... Tato! - puściłam rękę Jacksona i pobiegłam do sypialni rodziców. Szeroko otworzyłam drzwi, ale po chwili upadłam na ziemię, widząc na łóżku ciało mojego ojca. Krew pokrywała jego twarz i liczne rany na brzuchu i szyi. Jackson wbiegł do pokoju tuż za mną, ale zamarł na widok zmasakrowanego ciała. Nie czułam już bicia swojego serca. Czułam pustkę. Pokręciłam głową z niedowierzaniem. Przyjaciel próbował mnie podnieść, ale moje nogi odmawiały posłuszeństwa. Nagle zobaczyłam nogę, która mocno uderzyła w jego klatkę piersiową. Strach objął całe moje ciało. Ta sama ciemna figura stała za mną z nożem, gotowa zaatakować. Wrzasnęłam i schyliłam się, zakrywając głowę rękoma. Jackson wstał z podłogi, po czym z całej siły unieruchomił mordercę.
- Uciekaj! Już!
Zawahałam się, ale szybko wstałam z ziemi i zaczęłam stawiać małe kroczki. Nie mogłam odwrócić wzroku od przyjaciela, który walczył, by zatrzymać mężczyznę.
- Seomin! Błagam... b-biegnij! Szybciej! - jego ton był poważny, ale głos zanikał w niektórych chwilach. Miał problem z powstrzymaniem dużo większego od siebie człowieka. Próbowałam się ruszyć, ale widziałam tylko martwe ciała rodziców. - Pomyśl o dziecku!
Te słowa przywróciły mnie do rzeczywistości. Skąd wiedział? Zebrałam całą swoją pozostają siłę i wybiegłam z pokoju. Zaczęłam zbiegać ze schodów, ale poczułam coś dziwnego za sobą. Straciłam równowagę i spadłam w dół. Pominęłam co najmniej pięć stopni, uderzając się w rękę i prawą stronę brzucha. Próbowałam wstać, ale ktoś złapał mnie za włosy. Krzyknęłam i chwyciłam szklany wazon, który stał na stoliku, by chwilę potem z całych sił rozbić go na głowie mężczyzny. Stracił równowagę, a ja wykorzystałam tę okazję na kontynuowanie ucieczki. Wyciągnęłam swój telefon i podbiegłam do drzwi, kiedy morderca znalazł się tuż za mną i zakrył mi usta dłonią, pchając mnie do tyłu. Próbowałam walczyć, ale obrócił mnie i mocno uderzył mnie w twarz. Upadłam na kolana i resztę widziałam już przez mgłę. Mężczyzna chwycił moje włosy i kilka razy kopnął moją głowę oraz brzuch. Skuliłam się, leżąc na podłodze i wymiotując krwią.
- M-moje dziecko.... - zakryłam brzuch, próbując ochronić płód przed uderzeniami. Mężczyzna po raz kolejny pociągnął mnie za włosy tak żebym stała przed nim. Poczułam niewyobrażalny ból pod brzuchem, ale nie mogłam upaść, bo mężczyzna kurczowo mnie przytrzymywał. Wyciągnął z kieszeni nóż i wskazał nim na mnie. Ciaśniej zacisnęłam swoje ręce wokół talii. - B-błagam... Nie... Moje... m-maleństwo...
Wziął zamach, więc zamknęłam oczy tak mocno jak mogłam, krzycząc. Nagle głośny trzask, sprawił, że znowu je otworzyłam. Mężczyzna leżał na podłodze, a obok stał Jackson trzymający duże drewniane krzesło.
![](https://img.wattpad.com/cover/164229581-288-k706932.jpg)
CZYTASZ
as if ~ park jimin
Fanfictiongdzie dobra i niewinna dziewczyna schodzi na złą drogę, gotowa na krwawą zemstę 'można chwycić szkło i je rozbić, ale nigdy nie wróci do dawnego stanu. to niemożliwe. tak samo jak połamane resztki dobroci i niewinności...' tw: przemoc, samobójstwo...