#2

778 12 11
                                    

Odszedł.. Zostawił mnie z tym wszystkim, żebym to sobie przemyślała.. Prawda jest taka, że nie mam najmniejszego zamiaru się nad tym zastanawiać.. Wszystko jest jasne. Straciłam chłopaka mojego życia przez tego dziwaka. Jak go jeszcze kiedyś spotkam, to przysięgam, że pożałuje tego co zrobił. Tego, że się urodził. Dosłownie wszystkiego.
Ale ja i tak już nigdy go nie spotkam.. A mojego chłopaka też nie odzyskam.. Rozpłakałam się. Mam dosyć tego cholernego życia. Nagle usłyszałam jak moja mama mnie woła.
- Czego?! - odpowiedziałam z ogromną niechęcią w głosie
- Przyjdź na obiad! - odkrzyknęła moja matka.
Po co mi obiad? Nie mam dla kogo i dla czego żyć, a ona mówi o obiedzie.
No dobra. Pójdę, bo jeszcze zacznie coś podejrzewać.
Usiadłam do stołu, spojrzałam z irytacją na moją rodzicielkę i zaczęłam jeść jakże wspaniały rosół. Gdy byłam młodsza zawsze ten posiłek poprawiał mi nastrój, chociaż tym razem jedyne co by mnie rozweseliło to mój chłopak.. Chociaż nie.. Teraz to już mój ex.. Westchnęłam i zabrałam się za jedzenie.
Po posiłku zaczęłam szukać żyletki. Kiedyś już się cięłam. Nie jest to dla mnie nic nowego. Wtedy uważałam, że źle robię, ale teraz moje zdanie się bardzo zmieniło. Zrobiłam kilka nacięć. Nie ukrywam. Bolało. Trudno. Nie jestem już potrzebna na tym świecie..
Następnego dnia
Gdy wstałam było około 7:00 rano, więc powoli zaczęłam się szykować.. Poszłam do szkoły. Nie przygotowałam się jakoś specjalnie. Całą noc przepłakałam. Nic nie jest w stanie mnie uszczęśliwić. Niestety.
Zobaczyłam mojego byłego chłopaka, który obściskiwał się z jakąś laską. Pobiegłam do kibla i zrobiłam więcej nacięć.. Krew się znowu polała.. Okropny ból..
Nie miałam najmniejeszego zamiaru iść na lekcje, a na pewno nie dzisiaj. Nie opatrzyłam moich ran, no bo po co. Jak najszybciej skierowałam się w kierunku szkolnych drzwi wejściowych. Gdy tak biegłam, potknęłam się i wywaliłam na przejściu dla pieszych. Wszystko mnie bolało, chociaż i tak pewnie nic poważnego mi się nie stało. W sumie to niedobrze. Ehh. Ludzie na mnie patrzyli, ale oczywiście żaden z nich nie garnął się, żeby mi pomóc. W sumie dla nikogo nie jestem już ważna. Tak na prawdę nie wiem czy kiedykolwiek byłam istotną osobą w czyimś życiu. Za mną zdążyło przejechać kilka samochodów, ale ja tam dalej leżałam i nie miałam nawet najmniejszego zamiaru wstać. Było już tak pięknie, póki nie dojrzałam tej jakże cudownej postaci. Jak zwykle musiał się zjawić Michał. Zobaczyłam, że jest przerażony, podbiegł do mnie i pomógł mi wstać. Nie chciałam tego. Wolałam tam zostać najlepiej na zawsze, ale doskonale wiedziałam, że on mi łatwo nie odpuści, że muszę wstać..
- Daria! Co się stało?! Dlaczego Ty tutaj leżałaś? - zestresowany zapytał, łapiąc moją dłoń, a ja od razu się wyrwałam. Co on sobie niby wyobraża?
- Ej Michał hamuj się czasem dobra!? Bo inaczej pożałujesz! - spojrzałam na niego z ogromną wściekłością w oczach
- Przepraszam.. Wiesz, ja nie chciałem nic złego - spojrzał w moje oczy
Nie nawidziłam go nawet za to, że przy nim czułam się tak strasznie brzydka..
- Nie mógłbyś być chociaż odrobinę brzydszy! - warknęłam na niego
- Że co?! A Tobie o co znowu chodzi? - spojrzał na mnie zdziwiony
- O to, że jesteś o wiele ładniejszy ode mnie. Przy Tobie czuję się tak źle.. Mam tak zaniżoną samoocenę. W sumie po jaką cholerę ja Ci to mówię?!
- spuściłam wzrok
- Ej no nie przesadzaj.. Jesteś prześliczna - patrzył głęboko w moje oczy
- Dzięki Michał - patrzyłam na niego i on się zaczął delikatnie uśmiechać
Po chwili, gdy wróciłam na ziemię powiedziałam:
- Dobra chodźmy, nie będziemy tak stać na ulicy co nie? - lekko się zaśmiałam
- Jasne. Gdzie pójdziemy? - spytał z ogromnym entuzjazmem w głosie
- Eee Ty do siebie, a ja do siebie? - odpowiedziałam jakby to było oczywiste
- Oooo szkoda - posmutniał
- I po co się smucisz?
- Bo tak.. To daj mi chociaż swój numer - powiedział i na mnie spojrzał
- Potrzebujesz go? - rzuciłam obojętnie
- Bardziej niż myślisz - uśmiechnął się szczerze
- W sumie to nie mam nic do stracenia.. Daj telefon, to Ci wpiszę..
- Jej! - zaczął tańczyć że szczęścia
- Jezu Michał nie rób siary! Jesteśmy na środku miasta!

Dobra. Zdecydowałam, że będę pisać. Może z czasem będzie to wychodzić lepiej. Oby xD
680 słów ❤️

TEN, KTÓRY MNIE ZMIENIŁ ~ M. SZOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz