4: Próba zbliżenia - samotni.

3.8K 191 11
                                    

   
     
      Wjechaliśmy na podjazd zupełnie zwykłego, choć niezwykłego jak na tą okolicę, domu. Był to prosty, biały, parterowiec z eternitem zamiast dachu. Podwórko było spore i stało na nim dużo starych, rolniczych sprzętów, które od dawna pokrywały się rdzą. Sądziłam raczej, że Sodor mieszka gdzieś w Kijowie albo w okolicy, a tak naprawdę mieszkał na środku pustkowia, na którym odległość między jednym domem,a drugim ciągnęła się kilometrami.

    Całą drogę czułam się dość nieswojo i chociaż Sodor próbował rozluźnić atmosferę, to średnio mu to wychodziło. Z drugiej strony jednak uznałam, że ten nasz wspólny wyjazd do jego domu, nie był takim złym pomysłem, bo mogłabym się jakoś do niego zbliżyć, mogłabym się z nim zaprzyjaźnić, a wtedy na pewno wypuścił by mnie do domu. Postanowiłam skorzystać z okazji i spróbować zdobyć jego zaufanie, by dowiedzieć się o co w tym wszystkim chodzi i co dalej planuje ze mną zrobić.

  Weszliśmy po trzech kamiennych schodkach i zapuściliśmy się w głąb jego domu. Ze środka wydobywał się dźwięk telewizora i radia, a w przedpokoju czuć było zapach jakiegoś jedzenia. Byłam zaskoczona tym, jak mieszkał, bo wyglądał na całkiem bogatego, zadbanego faceta, a jego dom jak mieszkanko starej,  schorowanej babci, która nie potrafiła o nie zadbać. W przedpokoju leżał stary, czerwony dywan, a przy ścianie stała stara, grubo malowana na biało, powojenna półka, w której schowane były buty. Na wprost był korytarz, który prowadził aż do sześciu pokoi i dwóch łazienek. Mimo tego, że dom wyglądał na bardzo mały, to tak naprawdę w środku było dużo miejsca i sama byłam zaskoczona przestrzenią jaką można było zagospodarować.

   Prowadzona przez porywacza weszłam do salonu, który okupowany był przez małego Vladima i jego opiekunkę. W okół walały się zabawki, a mały siedział w łóżku i oglądał bajkę podgłośnioną na full.
Spojrzał na mnie i zmarszczył brwi:

- Ja Cię znam, ty jesteś koleżanką wujka. - uśmiechnęłam się.

- Tak, jestem. Przyjechałam sprawdzić jak się czujesz, bo podobno jesteś bardzo chory... - pogłaskałam go po malutkiej dłoni. Sodor usiadł po drugiej stronie łóżka i szeroko się uśmiechał.

- Troche mnie boli i mam katar...

- Niedługo poczujesz się lepiej... - Sodor mrugnął do niego okiem i zaprowadził mnie do kuchni.

Nie była to może tak luksusowa kuchnia jak kuchnia Vada, ale wcale mi to nie przeszkadzało, a wręcz przeciwnie. Czułam się tam jak u babci, czułam ciepło, a nie przepych, który bił zewsząd, gdy jeszcze mieszkałam na Słowacji. Stare brązowe meble, kuchnia kaflowa, stara kuchenka gazowa i charakterystyczny, okrągły stół, który miał na sobie wydrapane czasy dawnych dziejów. To było coś, co wprawiało mnie w rodzinny nastrój. Nie wiedziałam czy to hormony czy może moja tęsknota za domem, ale wiedziałam , że mogłabym tam zamieszkać na stałe.

- Zrobię mu rosół, a jak zje, to podam mu coś na przeziębienie... - powiedziałam podciągając rękawy. Miałam przed sobą całą masę warzyw i garnek, to właśnie było mi potrzebne nie tylko do poprawienia nastroju chłopcu, ale i do zdobycia zaufania Sodora. - Mieszkacie tutaj tak na stałe?

  Sodor chwycił nóż i wziął się za obieranie marchwi:

- Tak.

- Podoba mi się. - chwyciłam potężny garnek i postawiłam go na palniku, by woda mogła się w spokoju zagotować.

- Jakim cudem może ci się tutaj podobać, skoro widziałem jak mieszkałaś tam? Vadim jest bogaty, masz bogatych rodziców, nie wciskaj mi kitu...

- To, że mieszkałam w takich warunkach, nie znaczy, że właśnie to mi się podobało. - chwyciłam nóż i chciałam mu pomóc , ale on stanowczo zabronił. Bał się, że zechcę zrobić mu krzywdę więc wyrwał mi nóż z ręki. - Tutaj czuć ciepło, miłość, a tam... - podumałam. - A tam jedyne co miałam, to błyszczące meble i duży telewizor. - dodałam, wrzucając do wody przyprawy i aromatyzujące liście. 

Regular Degular 2 | ZAKOŃCZONE ☰Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz