2 Stycznia

21 1 0
                                    


Powoli otworzyłem oczy. Przed nimi widziałem biały sufit, nie mogłem się ruszyć. Nagle przed oczami zaczęło błyskać mi światło. Słyszałem szum w głowie. Zastanawiałem się co się stało, że jestem w takim stanie. Po dłuższym mruganiu oczami, zauważyłem kogoś nade mną. Biały fartuch, siwe włosy - jakiś lekarz? Zacząłem rozumieć pojedyncze litery z jego słów. Potem znowu szum. Usłyszałem pikanie. Szpital. Co mi się stało? Straciłem pamięć z ostatnich dni? Nagle przeniknąłem jakby barierę, dzielącą mnie od rzeczywistości. Zacząłem słyszeć swoje imię i nazwisko powtarzane przez tego lekarza. Wyraźniej słyszałem pikanie. Poczułem okropny ból, nie mogłem się ruszyć. Potem znowu szum. Błysk. Zemdlałem.

Obudziłem się w nocy. Znowu słyszałem pikanie i tylko pikanie. Lekarzy nie było na mojej sali. Widziałem jak mocno świecił księżyc. Tylko on i aparatura medyczna dawały mi światło. Rozejrzałem się. Biała pościel, metalowe łóżko. Białe ściany z jakimiś plakatami medycznymi. To tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że jestem w szpitalu. W rogu, pod sufitem wisiał mały telewizor i śnieżył. Blask księżyca oświetlał wszystkie elementy pokoju. Lampa, jakieś półki. Czułem się okropnie. Ból przeszywał każdą część mojego ciała oprócz... No właśnie, nie mogłem ruszyć nogami. W mojej głowie narodził się najgorszy scenariusz. Wypadek samochodowy? Co się ze mną stało? Spojrzałem na swoje ręce, obie w gipsie. Na szczęście lewą mogłem ruszać. Głupi ma zawsze szczęście. Odkryłem w strachu pościel z nóg. Spojrzałem przed siebie przerażony. Spełniły się moje najgorsze oczekiwania. Obie w gipsie a ja potrzebuję siku. Nie mogłem nimi ruszać, a każdą próbę kończyłem skrzywioną miną i ogromnym bólem. Zacząłem się rozglądać po pokoju. Jakie mam możliwości. Chyba żadne. Poczekać tylko do rana, aż ktoś przyjdzie i powie mi co się stało? Bez sensu. Zacząłem krzyczeć. Bynajmniej dla mnie to był krzyk. Jednak moje gardło nie wydawało takich głośnych dźwięków. Krzyczałem jakby szeptem. Z okropnym bólem w klatce piersiowej. Nagle zobaczyłem, przez szybę w moim pokoju, że ktoś chodzi po korytarzu. Zacząłem bez wahania machać ręką. Miałem nadzieje, że ta osoba mnie zauważy. Nie zawiodłem się. Pielęgniarka weszła do pokoju i zaczęła mówić:

- Niech się pan położy, jutro powiemy panu wszystkie ważne informacje, musi pan odpoczywać.

I kontynuowała tak, mamrocząc coś, co bardzo mnie usypiało.

Obudziłem się rano, nadal czułem ból. Tym razem lekarz już czekał, obok była pielęgniarka. Usłyszałem, jak doktor mówi:

- Panie Sandro, jest pan naprawdę szalony, a jednocześnie ma pan wielkie szczęście - spojrzał mi w oczy i mówił dalej – upadek ukończył się dla pana tylko złamaniami, przebitym płucem i stłuczeniami. Dzięki obecnym przy wypadku służbom udało się pana szybko do nas przewieść. Jednak w wyniku obrażeń głowy i wstrząsu mózgu, nie mogliśmy się z panem kontaktować. Na czas badań wprowadziliśmy pana do śpiączki farmakologicznej. Pana stan jest coraz lepszy. Niech pan odpoczywa i się nie przejmuje, to kwestia czasu jak wróci pan do domu.

Uśmiechnął się i wyszedł razem z pielęgniarką. Przepraszam, że co? Jakiej śpiączki? Co jest z Martą? Przecież jeszcze parę chwil temu byłem z nią u niej w domu. Chciałem wstać, ale przypomniało mi się, że nie mogę się ruszać i tylko zadałem sobie ból. Znowu zacząłem krzyczeć, efekt ten sam co wtedy. Tylko jakieś charczenie. Lekarz mówił, że to kwestia czasu. Ile leżałem w tej śpiączce? Gdzie jest Marta? Czemu on mówił o upadku? Przecież to było dawno... Zacząłem rozumieć. Spojrzałem się w ścianę. Było na dworze jeszcze ciemno. Zrozumiałem co się kurwa stało. Nie dość, że nie mogę ufać osobą wokół mnie, to nie mogę zaufać nawet własnej głowie. Poczułem ból. To nie był ból spowodowany przez jakieś złamania i tym podobne. To był ból w środku. Tak jakby coś na co pracowałem przez wiele lat, zniknęło w jeden dzień. Miałem ochotę zrobić sobie krzywdę. Jebane sny. Jebany lekarz. Jebany świat. Prosiłem sam siebie o jedno i nawet tego nie mogę dostać? Eutanazji mi nie zrobią. Skazałem się na jeszcze dłuższe cierpienie. Spojrzałem znowu na ścianę. Nie miałem siły nawet odwracać wzroku. Tylko ja, biała ściana i szukanie sensu w tym wszystkim.

To OnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz