Część 7 (grudzień)

2K 212 152
                                    

Ilość słów: 2976

- Mam już astry, ale goździki mieli tylko różowe. Powinny być czerwone.

Liam wzruszył ramionami, patrząc na słoneczniki po drugiej stronie sklepu.

- Pewnie i tak zrozumie, co chciałeś przez nie przekazać. Weź różowe. Nie odmówi zostania twoim chłopakiem tylko dlatego, że są w nie takim kolorze.

Louis przytaknął, bo to było sensowne i wziął cztery goździki.

Sprawdził swoją listę i zdał sobie sprawę, że wciąż brakuje bezkolczastych fioletowych róż. Od samego początku wiedział, że ciężko będzie je zdobyć. Jednak one od pierwszego wejrzenia świadczyły o miłości i Louis naprawdę je chciał, bo odkąd zderzył się z Harrym w stajni, cały czas zajmował on jego umysł.

- Przepraszam, potrzebujesz pomocy?

Louis oderwał wzrok od listy i spojrzał na starszą kobietę, do której należał sklep.

- Tak, macie może fioletowe róże? Bez kolców, jeśli to możliwe.

Przytaknęła i wskazała, by za nią szedł.

- Powinnam mieć coś tutaj – spojrzała na bukiet kwiatów, jaki trzymał i rzuciła mu wszystkowiedzące spojrzenie. - Chcesz, żebym zrobiła bukiet z wszystkich, jak już znajdę róże?

- Uh, właściwie to planowałem zrobić z nich wianek.

Uniosła brwi i zachichotała, pochylając się, by wyciągnąć z małego pojemnika trzy fioletowe róże.

- Zatem dam ci mały scyzoryk. Powinien trochę ułatwić pracę.

- Dziękuję, to miłe – uśmiechnął się.

- Żaden problem, kochanie. Niewiele dzieciaków przychodzi teraz po kwiaty. A nawet jeśli, nie patrzą na znaczenie – podeszła do kasy i przywołała go. - Twoja dziewczyna ma wielkie szczęście.

Podała szatynowi torbę z kwiatami i obiecanym scyzorykiem, którą przyjął ostrożnie, by nie obić jej przypadkiem o coś. Zapłacił gotówką i oparł się o kontuar, czekając na Liama, który wybierał słoneczniki.

- Tak właściwie to chłopak.

Kobieta podniosła wzrok znad małej karteczki i uniosła brwi.

- Przepraszam, co?

- Jest moim chłopakiem, a właściwie to mam nadzieję, że zostanie dzisiaj. Osoba, dla której są kwiaty.

Jej twarz rozjaśniła się uśmiechem.

- Oh, więc on lubi kwiaty, tak?

Louis nie mógł powstrzymać czułego uśmiechu, jaki wpłynął na jego twarz.

- Tak, kocha je. Są jego ulubioną rzeczą.

Liam przyszedł i położył na ladzie swoje pięć słoneczników.

- Co się tutaj dzieje? - zapytał Louisa. - Masz ten swój 'Harry' wyraz twarzy.

Kobieta podniosła się na słowa Liama i zerknęła na szatyna.

- O, twój chłopak to Harry? Harry Styles?

Louis uśmiechnął się i przytaknął.

- Tak, we własnej osobie.

Liam przewrócił oczami i odebrał od kobiety torbę ze swoimi kwiatami.

- Proszę, wspomnij mu o mnie. Nie widziałam go od wieków. Nie przychodził tutaj odkąd powiedział mi o pewnym chłopcu, który wprowadził się do sąsiadów – mrugnęła do Louisa. - Myślę, że właśnie poznałam tego chłopca, prawda?

Violet PL (Larry)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz