Część 12 (styczeń)

1.8K 190 146
                                    

Ilość słów: 2547

Przed wyjazdem do domu zatrzymali się jeszcze w dzielnicy Castro. Wszyscy chcieli rozejrzeć się trochę po ulicach i sklepach. Niall nie mówił nic o Olivii, więc nie pytali. Jednak przez cały poranek pisał z kimś wiadomości, więc Louis zwyczajnie podsumował, że z nią i że noc skończyła się dobrze.

Wszędzie w Catro były tęcze, a gejowskie pary chodziły, trzymając się za ręce. Louis był w niebie. Po miesiącach zamknięcia w Oroville była to naprawdę przyjemna zmiana, przypominająca mu, że bycie gejem nie jest niezwykłe, czy dziwne.

Nie usłyszał słowa 'pedał', ani zdegustowanego mamrotania, czy okrzyków nawet, gdy szedł z Harrym pod rękę i czuł ciepło w sobie, kiedy widział, że brunet nareszcie jest szczęśliwy i beztroski. Brak konieczności martwienia się, że ludzie widzą, jak się dotykają albo całują był bardzo przyjemny.

Uśmiechnął się do Harry'ego, kiedy zatrzymali się na światłach i stanął na paluszkach, by go pocałować, na środku ulicy. Miał śmiałość przyznać, że to prawdopodobnie jeden z najlepszych momentów jego życia. Wspaniale było widzieć uśmiechy obcych ludzi.

- Kocham cię, Haz – wyszeptał później w usta młodszego, kiedy stali w kolejce do Starbucksa.

Harry uśmiechnął się i jeszcze raz go pocałował, nim odsunął się i owinął go ramieniem w talii.

- Kocham cię bardziej, Lou.

~*~

Dwa tygodnie później byli na konkursie ujeżdżania byka, głośno wykrzykując imię Liama z zatłoczonych trybun. Konkurs obejmował całą Kalifornię, co oznaczało, że wszystkie miejsca były wyprzedane, a atmosfera bardzo poważna. Harry i Louis nie ważyli się nawet przytulić na swoich miejscach, gdyż otoczeni byli przez podpitych mężczyzn w średnim wieku.

Zawodników było około stu. Za każdym razem, gdy któryś z nich spadał z byka lub zostawał przez niego stratowany, Zayn stawał się coraz bardziej nerwowy i cichy.

Louis poklepał go po plecach i posłał mu uspokajający uśmiech.

- Wszystko będzie dobrze, Zayn. Nie martw się.

Zayn przytaknął, ale wciąż obgryzał paznokcie.

- Rodzice zmusili go, by tu przyjechał. Tak się bał, Lou. On nie chce tego robić.

Louis tylko lekko przytulił go z boku i podał mu colę, którą wcześniej kupił w automacie.

- Napij się, poczujesz się lepiej. A twoje paznokcie ci podziękują.

Przed Liamem było jeszcze tylko trzech zawodników i wszyscy oni dali radę utrzymać się na byku przez osiem sekund, co było najdłuższym czasem w konkursie. Ostatni zawodnik wciąż jeszcze stał na polu, unosząc ręce w zwycięstwie i nie było wątpliwości, że znajdzie się w pierwszej dziesiątce.

Kilka minut później na wielkim ekranie wyświetliło się imię Liama i zbliżenie na to, jak w jednym z bocznych boksów wsiada na byka. Zayn trząsł się na swoim miejscu, a chłopcy posyłali mu zmartwione spojrzenia.

- Zayn, wszystko będzie dobrze. Patrz, dobrze się trzyma. Spójrz na jego mięśnie.

Liam stał z boku boksu, podczas gdy ludzie wokół próbowali ustawić byka bardziej stabilnie, żeby Liam mógł na niego wejść. Liam powiedział im kiedyś, że takie coś tylko jeszcze bardziej rozwściecza zwierzę, więc czuli się strasznie, bo byk był coraz bardziej niespokojny z każdą sekundą.

Na końcu jakiś mężczyzna powiedział Liamowi, żeby wchodził już, bo czekanie nie ma sensu i Liam zrobił to, przeskakując przez płotek na wierzgającego byka i trzymając się mocno.

Violet PL (Larry)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz