Ilość słów: 768
LUTY 2018
Harry i Louis przebywali w kuchni, wyjmując z lodówki napoje, kiedy nadeszła ich pierwsza, prawdziwa kłótnia.
Byli w domu Zayna, oglądając mecz. Zamówili sobie także pizzę i skrzydełka z kurczaka.
Było prawie po pierwszej połowie, kiedy wymyślili wymówkę, że idą po coś do picia, by wyjść z salonu. W kuchni Harry momentalnie przyparł szatyna do blatu i zaczął całować jego szyję.
- Lou, chcę poznać twoich rodziców. Proszę.
Kiedy Louis nie odpowiedział, spojrzał na niego prosząco.
- Proszę, Lou. Tak dużo o nich mówisz. Naprawdę chcę ich poznać. Nawet jeśli tylko przez Facetime.
Louis pokręcił głową i odepchnął się od blatu. Wszystkie jego strachy z Gwiazdki powróciły.
- Nie, Haz.
Brunet spojrzał na niego z niedowierzaniem i bardzo smutnym wyrazem twarzy.
- Co? Nie możesz po prostu powiedzieć nie, Louis. Ty poznałeś moich rodziców, dlaczego ja nie mogę twoich?
- Po prostu nie, Haz. Mówię nie.
Harry przytrzymał go za rękaw, kiedy próbował opuścić pomieszczenie, na co odwrócił się ze złością.
- Co? – syknął.
- Lou. Porozmawiaj ze mną. Chcę wiedzieć, co się dzieje. Myślałem, że ujawniłeś się przed nimi?
Szatyn wyszarpnął rękę i odwrócił się, by odejść.
- Oczywiście, że się kurwa przed nimi ujawniłem! Powiedziałem nie, Harry! Po prostu to cholera, zaakceptuj.
Harry wyglądał na zrezygnowanego po takiej odmowie, ale spróbował jeszcze raz.
- Ale dlaczego? – zapytał cicho. – Lou. Zrobiłem coś źle?
- Ponieważ nasz związek nie jest nawet trwały, Harry! Niedługo wyjeżdżam i jak niby mamy być razem, kiedy ja będę w Anglii. Nie chcę przedstawiać cię moim rodzicom, bo nie ma sensu.
Oczy Harry'ego wypełniły się łzami, odsunął się, kurcząc się w sobie.
- Co? Mówisz mi, że nasz związek nie jest prawdziwy? Że jestem takim tymczasowym wyskokiem, dopóki nie wrócisz do Anglii, żeby znaleźć sobie kogoś lepszego? – zaszlochał w rękaw koszuli i odepchnął się od szafek. – Pieprz się, Louis!
Wyszedł z kuchni, wyglądając na kompletnie załamanego. Szatyn poszedł za nim do salonu, gdzie zastał go, jak prosił Zayna o odwiezienie do domu.
Chłopcy spojrzeli na nich ze zmartwieniem, a Zayn natychmiast się zgodził, łapiąc kluczyki i wciągając buty.
- Harry.
Harry zignorował go i zwyczajnie przeszedł obok, obijając go przy tym w ramię.
- Harry. Nie o to mi chodziło.
Brunet nie odpowiedział, dopóki nie miał na nodze jednego buta i płaszcza przewieszonego przez ramię.
- Zatem co kurwa miałeś na myśli, Louis? – wciągnął szybko drugiego buta i wypchnął Zayna za drzwi, rzucając starszemu przygnębione spojrzenie. – Po prostu. Kurwa. Nie odzywaj się do mnie. Nie zbliżaj się.
Wyszedł i trzasnął drzwiami tuż przed nosem szatyna, któremu nie zajęło więcej niż minutę zdanie sobie sprawy, że totalnie na to wszystko zasługiwał.
~*~
Harry nie pokazał się na zajęciach, które miał z Louisem następnego ranka, więc ten był zdziwiony, gdy znalazł go na korytarzu przed lunchem. Wiedział, że to jego jedyna szansa na naprawienie wszystkiego, więc podszedł do niego i przeciągnął przez korytarze aż do ich ławki na zewnątrz.
Zepchnął cienką warstwę śniegu i zdjął swój płaszcz, pokazując Harry'emu, by usiadł. Brunet spojrzał na niego i zrobił to z ociąganiem, zostawiając dla niego miejsce.
- Przepraszam.
Młodszy parsknął i namazał na śniegu mały uśmiech butem.
- Przepraszam nie naprawi tego, co powiedziałeś, Louis. Zraniłeś mnie.
- Harry, kochanie. Naprawdę przepraszam. Nie miałem na myśli tego, co powiedziałem wczoraj. To wszystko mnie po prostu przytłoczyło. Nie chcę cię stracić, naprawdę.
Brunet odwrócił się od niego i gwałtownie przetarł oczy.
- Myślałem, że jesteśmy wieczni, Lou. Tak mi się przynajmniej wydawało.
Louis chwycił jego dłoń i ścisnął, przysuwając się bliżej na ławce.
- Nie chcę wyjeżdżać, Harry, uwierz mi.
Harry spojrzał na niego zaczerwienionymi oczyma i zmarszczył brwi.
- To tego nie rób.
- Harry, nie mogę po prostu-
- Idź tutaj na studia. Znajdź pracę. Mieszkaj ze mną w domu. Nie ważne co, po prostu zostań – prosił brunet.
- Harry, nie wiem-
- Proszę. Pomyśl o tym. Ponieważ jeśli nie chcesz spróbować i ze mną zostać, to nie widzę sensu w kontynuowaniu tego – wstał, by odejść do szkoły, ale szatyn pociągnął go z powrotem na ławeczkę.
- Ok. Pomyślę o tym. I zapytam wychowawczynię, czy pomoże mi aplikować na SFSU (San Francisco State University). Spróbuję, Haz. Naprawdę. Nie chcę cię zostawiać. Kocham cię.
Uśmiech pojawił się na twarzy Harry'ego i mocno przytulił starszego.
- Dziękuję, Lou.
Louis pokiwał głową i ucałował go w policzek, ocierając resztę łez.
- Oczywiście. Przypuszczam, że i tak nie mógłbym żyć w Anglii bez ciebie.
Harry zachichotał i skrył twarz w zagłębieniu jego szyi.
- Kocham cię.
Szatyn uśmiechnął się w jego włosy.
- Też cię kocham, skarbie.
CZYTASZ
Violet PL (Larry)
FanfictionLouis jest brytyjskim studentem z wymiany, który swój ostatni rok nauki spędza w szkole w Kalifornii. Oczekuje piaszczystych plaż, wyluzowanych, wytatuowanych surferów i skejterów, a także dużo słońca i ładnej pogody. Nie spodziewa się jednak, że go...