Ilość słów: 2434
KWIECIEŃ 2018
- Chłopcy! Jedziemy!
Mama Harry'ego stała na dole schodów z rękoma opartymi na biodrach, kiedy chłopcy zeszli.
- Spóźnimy się. Mamy tylko dwadzieścia minut na-
- Mamo. Spokojnie – przerwał jej Harry. – To tylko targ.
- Po prostu chcę, żeby wszystko dobrze poszło, Haz. I przepraszam za wciąganie was w to. Naprawdę. Wiem, że mieliście plany z przyjaciółmi.
- To ok – Louis wzruszył ramionami. – Może być fajnie, nie? Nie mam zielonego pojęcia o pomarańczach, ale szybko się uczę.
Mama Harry'ego rzuciła mu rozczarowane spojrzenie i wskazała na drzwi.
Harry i Louis naprawdę nie mieli nic przeciwko pomocy jej. Pewnie, mieli plany z chłopakami, ale to nie była wina mamy, że pracownicy ją zostawili i została sama do sprzedawania pomarańczy na targu.
Do bagażnika pickupa zapakowali kosze pełne pomarańczy z gaju za domem Harry'ego i pojechali do miasta.
Zajęli miejsce na ulicy Montgomery i natychmiast zaczęli wypakowywać towar na stoły. Targ zaczynał się o siódmej, a było już po, więc musieli pospieszyć się z ustawieniem kasy i znaków z cenami.
Było dosyć pusto, niewiele ludzi chodziło, ale kiedy tylko zegar wybił ósmą, wyglądało na to, że bramy się otworzyły i przyszło ich bardzo wiele. Pomarańcze znikały z ich stanowiska szybciej niż oczekiwali.
Widzieli niekiedy osoby z klasy przechodzące nieopodal i za każdym razem, gdy na nich spoglądały, Louis próbował schować Harry'ego za plecami.
Wieści oczywiście niosły się szybko, jak to zwykle bywa w małych miasteczkach i pod koniec już wszyscy wiedzieli, że Harry i Louis są ze sobą. Od tego czasu szkoła stała się praktycznie piekłem, ale przynajmniej szatyn mógł teraz wracać do cudownej rodziny. I oczywiście miał Harry'ego.
Kiedy wszystkie pomarańcze zostały sprzedane, Anne powiedziała im, żeby spędzili jeszcze trochę czasu w mieście, zanim pojadą z powrotem do domu. Harry odwrócił się i wyciągnął Louisa zza stanowiska.
- Na rogu Montgomery i Lincoln wisi tablica. Zawieszają tam różne ogłoszenia o pracę. Nie chciałbyś może, nie wiem, zerknąć, Lou?
Szatyn przytaknął i wzruszył ramionami.
- Pewnie. Chodźmy. Nie zaboli, jak obejrzymy, nie?
Harry zaprowadził go na róg i zatrzymał się przed witryną. Tablica okazała się niezbyt okazała, ogłoszeń było dokładnie trzy.
- Ale mamy szczęście, nie, Hazz?
Harry przewrócił oczami i schylił się, by przeczytać ogłoszenia.
- Nauczyciel w szkole średniej? Nie sądzę, że mam takie kompetencje, kochanie.
Brunet wskazał na żółtą karteczkę i uśmiechnął się.
- To może być. To praca letnia i to całkiem blisko. I zapłata jest dobra.
Louis zerknął za nim i uniósł brwi.
- Czy w ogóle chcę wiedzieć, co to za praca?
Harry wzruszył ramionami.
- Na farmie bydła. Tak jak u Liama, tylko o wiele większej. I zanim coś powiesz, Liam może cię poduczyć.
- Brzmi całkiem fajnie. Co muszę zrobić, żeby się zgłosić?
Harry przeczytał ogłoszenie jeszcze raz, żeby znaleźć informację.
CZYTASZ
Violet PL (Larry)
FanfictionLouis jest brytyjskim studentem z wymiany, który swój ostatni rok nauki spędza w szkole w Kalifornii. Oczekuje piaszczystych plaż, wyluzowanych, wytatuowanych surferów i skejterów, a także dużo słońca i ładnej pogody. Nie spodziewa się jednak, że go...