Część 15 (kwiecień)

1.7K 161 73
                                    

Ilość słów: 2434

KWIECIEŃ 2018

- Chłopcy! Jedziemy!

Mama Harry'ego stała na dole schodów z rękoma opartymi na biodrach, kiedy chłopcy zeszli.

- Spóźnimy się. Mamy tylko dwadzieścia minut na-

- Mamo. Spokojnie – przerwał jej Harry. – To tylko targ.

- Po prostu chcę, żeby wszystko dobrze poszło, Haz. I przepraszam za wciąganie was w to. Naprawdę. Wiem, że mieliście plany z przyjaciółmi.

- To ok – Louis wzruszył ramionami. – Może być fajnie, nie? Nie mam zielonego pojęcia o pomarańczach, ale szybko się uczę.

Mama Harry'ego rzuciła mu rozczarowane spojrzenie i wskazała na drzwi.

Harry i Louis naprawdę nie mieli nic przeciwko pomocy jej. Pewnie, mieli plany z chłopakami, ale to nie była wina mamy, że pracownicy ją zostawili i została sama do sprzedawania pomarańczy na targu.

Do bagażnika pickupa zapakowali kosze pełne pomarańczy z gaju za domem Harry'ego i pojechali do miasta.

Zajęli miejsce na ulicy Montgomery i natychmiast zaczęli wypakowywać towar na stoły. Targ zaczynał się o siódmej, a było już po, więc musieli pospieszyć się z ustawieniem kasy i znaków z cenami.

Było dosyć pusto, niewiele ludzi chodziło, ale kiedy tylko zegar wybił ósmą, wyglądało na to, że bramy się otworzyły i przyszło ich bardzo wiele. Pomarańcze znikały z ich stanowiska szybciej niż oczekiwali.

Widzieli niekiedy osoby z klasy przechodzące nieopodal i za każdym razem, gdy na nich spoglądały, Louis próbował schować Harry'ego za plecami.

Wieści oczywiście niosły się szybko, jak to zwykle bywa w małych miasteczkach i pod koniec już wszyscy wiedzieli, że Harry i Louis są ze sobą. Od tego czasu szkoła stała się praktycznie piekłem, ale przynajmniej szatyn mógł teraz wracać do cudownej rodziny. I oczywiście miał Harry'ego.

Kiedy wszystkie pomarańcze zostały sprzedane, Anne powiedziała im, żeby spędzili jeszcze trochę czasu w mieście, zanim pojadą z powrotem do domu. Harry odwrócił się i wyciągnął Louisa zza stanowiska.

- Na rogu Montgomery i Lincoln wisi tablica. Zawieszają tam różne ogłoszenia o pracę. Nie chciałbyś może, nie wiem, zerknąć, Lou?

Szatyn przytaknął i wzruszył ramionami.

- Pewnie. Chodźmy. Nie zaboli, jak obejrzymy, nie?

Harry zaprowadził go na róg i zatrzymał się przed witryną. Tablica okazała się niezbyt okazała, ogłoszeń było dokładnie trzy.

- Ale mamy szczęście, nie, Hazz?

Harry przewrócił oczami i schylił się, by przeczytać ogłoszenia.

- Nauczyciel w szkole średniej? Nie sądzę, że mam takie kompetencje, kochanie.

Brunet wskazał na żółtą karteczkę i uśmiechnął się.

- To może być. To praca letnia i to całkiem blisko. I zapłata jest dobra.

Louis zerknął za nim i uniósł brwi.

- Czy w ogóle chcę wiedzieć, co to za praca?

Harry wzruszył ramionami.

- Na farmie bydła. Tak jak u Liama, tylko o wiele większej. I zanim coś powiesz, Liam może cię poduczyć.

- Brzmi całkiem fajnie. Co muszę zrobić, żeby się zgłosić?

Harry przeczytał ogłoszenie jeszcze raz, żeby znaleźć informację.

Violet PL (Larry)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz