Rozdział trzeci

6K 401 44
                                    

- Słuchaj teraz uważnie bo od tego może zależeć twoje życie a drugi raz nie powtórzę...- powiedział ze śmiertelna powagą

Eren wlepił w niego zdziwione spojrzenie. Całym sobą chciał się dowiedzieć co tu robi i czy będzie mógł to miejsce opuścić. Blondyn nabrał powietrza w płuca. Na poły żeby się odstresować, na poły z przyczyn naturalnych

- Po pierwsze nigdy, powtarzam nigdy, ale to nigdy nie odzywaj się nie pytany i nie patrz dowódcom w oczy. Zwłaszcza Levi'owi. Nigdy nie wiadomo co ten brutal zrobi- szepnął, a brunet przytaknął skinieniem głowy i cieszył się w duchu, że nie ma z nim jego siostry. Ona by nie dała rady się powstrzymać. Blondyn kontynuował swój wywód, a zielonooki zastanawiał się czy Levi na prawdę jest takim brutalem. Jakaś jego część chciała się o tym dowiedzieć i przekonać na własnej skórze. Z resztą jak na razie mężczyzna był całkiem miły i nie wygląda na jakiego przerażającego...
- Czy ty mnie w ogóle słuchasz?! - zapytałem oburzony Arlert gdy zauważył nieobecny wzrok bruneta

- Yyyyy...tak, tak. Jasne, że tak. A mógłbyś powtórzyć, tą ostatnią część? -mruknął Eren szczerząc się jak głupi. Co tylko bardziej wyprowadziło blondyna z rownowagi

- Mówiłem, że nie powinieneś im odmawiać, czy się sprzeciwiać bo inaczej czeka cię kara. To się tyczy zwłaszcza sprzątania i seksu. Każdy z nas trafił tu z innych powodów. Nikt nie wie czego chcą od ciebie więc na wszelki wypadek bądź posłuszny i miły. -chłopak uśmiechnął się współczująco. Siedział tu już jakiś czas i niesamowicie cieszyło go to, że z Ackermanem nie ma na stałe nic wspólnego

- A ty?- zapytał ciekawy Eren z błyskiem w oku- Czemu tu jesteś?- blondyn tylko westchnął. Na prawdę nie chciał po raz kolejny rozdzierać starych tan tylko po to żeby chłopak mógł posypać na nie sól w postaci klasycznego "Ojej tak mi przykro"

-Teraz to jestem tu prawie z własnej woli- mruknął wymijająco licząc na to, że brunet zrozumie aluzje po czym spojrzał na okno i zieleń za nim. Tego roku wiosna była wyjątkowo piękna

-Prawie?- Eren nie dawał za wygraną. Jego ciekawość nie raz była powodem jego problemów, a jednak nie miał zamiaru nic z tym zrobić

- Na początku trafiłem tu ponieważ jeden z nich, mój przyjaciel ze szkoły tak w ogóle stwierdził, że mnie kocha i albo ja też tu będę albo on odchodzi. No to mnie porwali. Przez kilka pierwszych dni było dobrze, ale potem on wrócił i się zaczęło...gwałty pobicia i tak dalej. Później chciałem odejść, ale dostałem wybór. Albo zostaje i tu pracuje, a mój dziadek ma co miesiąc trochę gotówki albo i ja i dziadek umieramy w męczarniach. Wybór był prosty. W każdym razie -powiedział jakby wyrwany z transu. Zadziwiające było to jak spokojnie opowiadał o czymś tak okropnym -Twoim opiekunem jest oficjalnie kapral lub pan Ackerman i tak masz się do niego zwracać chyba, że sobie zażyczy inaczej. Jasne? -Eren uśmiechnąłem się promiennie i energicznie kiwnął głową

- Jak słońce! Co jeszcze mam wiedzieć?- Armin zamyślił się przez chwilę patrząc w odległy punkt i nieświadomy tego co robi pukając się palcem w brodę po czym odparł uśmiechnięty

-O 7 śniadanie, o 8 zbiórka na palcu treningowym. Potem trening, po treningu jest kolacja o 18 lub obiad o 13. Zależy kiedy skończysz. Na razie nie przychodź na trening. I tak by cię nie wypuścili z budynku bo ci jeszcze nie ufają. Musisz ciągle na siebie uważać. Pani Hanji jest bardzo miła, pomagam jej w laboratorium, ale jest...jakby to delikatnie ująć walnięta więc uważaj. Nie zdziw się jeśli będą cię nagrywać czy coś ci wstrzykiwać. Jesteś ich własnością i mogą zrobić co chcą- usłyszeli niosące się po pustym korytarzu kroki idealnie czystych butów wojskowych. Do pomieszczenia wszedł kapral nazywany też przez niektórych 'przystojniakiem'. Spojrzał krytycznie na chłopaków, którzy nie mieli odwagi się odwrócić

-Arlert. Wypierdalaj do siebie w podskokach -wydał szybkie i stanowcze polecenie. Rzeczony chłopak odwrócił się przerażony i zaczął zbierać swoje rzeczy

-Tak proszę pana -odpowiedział i wybiegł z jadalni. Brunet odwrócił się i już chciałem coś powiedzieć, ale przypomniały mu się słowa przyjaciela. W ogóle czy mógł go tak nazwać? Chyba tak skoro chłopak tyle dla niego ryzykuje. To niemal pewne, że za udzielanie mu informacji mógłby mieć problemy. Mężczyzna wbił w niego swój zimny wzrok i zaczął się powoli przybliżać do nastolatka, który był coraz bardziej przestraszony.

Rozdział wyedytowany 14.04.2020

Mafia |ereri/riren| [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz