Rozdział trzynasty

3.7K 271 87
                                    

...Padło na ciebie -dokończył starszy i popchnął dzieciaka do salonu na kanapę.

Eren spojrzał ze strachem na starszego, który zaczął się powoli do niego zbliżać

-C-co pan ma zamiar zrobić?- spytał cały czerwony odwracając wzrok. Miał nadzieję, że ktoś za chwilę wejdzie do jego pokoju i uratuje go z opresji

-Sprzątać, a co ty myślałeś?- prychnął pod nosem -Głupi, niewyżyty, zboczony bachor. Pokaże ci jak się powinno na prawdę sprzątać. Co to za smugi na oknach?! Przecież na to się nie da patrzeć! Bierzesz ściere i lecisz.️️- warknął rzucając młodszemu wyzywające spojrzenie

~3 godziny później~

Kiedy cały pokój Erena włącznie z najciemniejszymi zakamarkami w rogach, przy szafkach i cała reszta miejsc, o których do tej pory nawet nie miał pojęcia wprost lśniły, Levi postanowił, że teraz posprzątają cały budynek. W końcu ktoś musi dbać o utrzymanie porządku w tej dziurze. "Po prostu tyran! On mnie zamęczy!" Eren krzyczał w myślach. Jednym z powodów był upierdliwy i pedantyczny charakter przełożonego, a drugim to, że chłopak nastawił się na coś zgoła innego... Miał nadzieje na spędzenie tego czasu dużo lepiej i przyjemniej. Na samo wspomnienie tego jak kapral rzucił go na kanapę cały spłonął rumieńcem. Było mu wstyd za takie myśli. Zwłaszcza kiedy Ackerman stoi nad nim i obserwuje jego każdy ruch. Bał się, że starszy może zauważyć jego zachowanie

-Jeszcze tam jest plamka- powiedział oschle mężczyzna ze złośliwym uśmiechem czającym się w kącikach ust

-Gdzie? Ja nic nie widzę. To wszystko przecież lśni!- uniósł się zielonooki zmęczony już tym wszystkim. Wszystkie jego mięśnie pulsowały ogromnym bólem, a myśli zaprzątało tylko ukrycie swoich rumieńców

-Już Ci pokazuje - warknął czarnowłosy i jednym ruchem zrównał twarz dzieciaka z podłogą. Przygniótł butem głowę nastolatka do miejsca tuż obok rzeczonej 'plamki', której tak na prawdę nie było, ale nie mógł sobie odpuścić upokorzenia bachora- Teraz widzisz?- zapytał złośliwie

-T-tak. Już to sprzątam -jęknął ledwo słyszalnie chłopak i zaczął energicznie wycierać podłogę zaraz po tym jak Levi zabrał but z jego twarzy, która mocno poczerwieniała i lekko zapuchnęła

-Wystarczy. Może być. Idź się umyć bo śmierdzisz -spojrzał na niego z pogardą i odsunął się

-Jeśli mogę zapytać to kiedy zacznę trening?- jęknął zmęczony i odgarnął wlosy z czoła

-W poniedziałek o 9. Nie spóźnij się. Nienawidzę czekać - warknął i odszedł

-Dobrze!- krzyknął zielonooki i zasalutował, a następnie pobiegł do pokoju. Czarnowłosy prychnął i pokręcił głową z zażenowaniem. Że niby to ma być jego ostatnia deska ratunku? On ma mu dać możliwość powrotu do normalnej pracy, która kochał? Dobre sobie. Westchnął i poszedł na dziedziniec. Usiadł pod drzewem i odpalił papierosa. Myślami powrócił do swojego dawnego życia. Jeszcze sprzed tej całej akcji. Nawet nie zorientował się kiedy zasnął. Obudził się wieczorem. Plecy bolały go niemiłosiernie. To było do przewidzenia. Nie potrzebnie zasypiał w takim miejscu. Wstał i się przeciągął. Poszedłem do siebie i wziął dokładny, długi prysznic.

Mafia |ereri/riren| [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz