Rozdział czwarty

5.8K 417 180
                                    

...był coraz bardziej przestraszony

Levi z gracją go ominął i oparł się o stół siadając na ławce tuż obok

-Jadę do miasta. Potrzebujesz czegoś bachorze?- spytał ozięble ukrywając troskę o tego zielonookiego dzieciaka głęboko pod maską obojętności.

-Ubrania...-jęknął nieskładnie nastolatek nie wiedząc czego może potrzebować. W końcu nie wiedział co już ma

-Są w twojej szafie. Coś do jedzenia albo picia? -zapytał jak zawsze znudzony patrząc w stronę drzwi nawet nie zerkając na rozmówcę

-Gdyby pan mógł...może mógłby Pan...- Levi rzucił papierośnice na stół i warknął pod nosem wydobywając z niej zawiniątko z tytoniem

- Daruj sobie to pan. Przynajmniej gdy jesteśmy sami. Należysz do mnie więc nie musisz mówić do mnie na "pan"- prychnął mężczyzna odpalając papierosa i skutecznie ignorując zdziwione spojrzenie chłopaka

- Dobrze, przepraszam. Chce żeby pa... żebyś -szybko się poprawił -kupił mi lazanie. Taką do mikrofali -powiedział rumieniąc się pod wpływem głupoty własnej prośby oraz wzroku przełożonego? Właściciela? Nie widział jak ma go nazwać. Uśmiechnął się nieśmiało

-Idź do siebie. Kiedy wrócę to przyjdę do ciebie-powiedział czarnowłosy na co chłopak cicho i niewyraźnie stękął coś pod nosem i oblał się krwawym rumieńcem

-Dobrze- szepnął i wyszedł z jadalni. Tym czasem Levi sporządził dokładną listę zakupów, wziął przygotowane pieniądze, ubrał się i wolnym, ale pewnym krokiem udał się do samochodu. Wydał rozkaz podniesienia bramy i wyjechał z dziedzińca

~w tym samym czasie~

Erwin wiedząc o wyjeździe przyjaciela postanowił skorzystać z okazji. Najpierw nakrzyczał na kilka kobiet, później udał się do Hanji zobaczyć postępy w badaniach nad produkcją nowego narkotyku, a na koniec zostawił sobie Erena. Udał się do niego pod pretekstem powiedzenia mu o koniecznych badaniach, naprawdę mając zgoła inne zamiary. Zapukał do drzwi pokoju, który swoją drogą sam urządzał. No dobra na spółkę z Levi'em, ale jednak miał w tym swój wkład. Kiedy usłyszał nieśmiałą odpowiedź wszedł do środka

-Cześć Eren -powiedział -Chciałem ci tylko przypomnieć o badaniach. Zgłoś się jutro do Hanji- chłopak kiwnął głową

-Dobrze proszę pana -mężczyzna uśmiechnął się pod nosem przez co wyglądał na prawdę demonicznie

- Mów mi po imieniu- "Niedługo będziesz je krzyczał"- dodał w myślach. Podszedł do chłopaka i zakrył mu usta chusteczką następnie uderzając go w głowę. Eren czuł się okropnie znowu zemdlał i znowu obudził się w innym miejscu niż był poprzednio. Znaczy tak mu się wydawało, że w innym bo grupa mężczyzn stojących za nim mu przeszkadzała w analizie sytuacji. Erwin podszedł do niego i podniósł go za włosy z ziemi. Chłopak krzyknął z bólu (a raczej próbował, ale knebel mu to uniemożliwiał) kiedy poczuł jak coś twardego i wielkiego uderza go w plecy. Łzy płynęły mu po policzkach kaskadami. Po kilku powtórzeniach mężczyzna uderzył do z całej siły w brzuch, rzucając go na podłogę, zdjął mu knebel i wbił swojego penisa głęboko w jego usta aż po samo gardło. Nie trzeba było długo czekać aż doszedł. W głowie chłopaka pojawiły się złudne nadzieje, że to już koniec, że zamknął go w pokoju i dadzą mu spokój, ale nadzieja matką głupich. Smith podniósł go z podłogi i przypiął pasami do łóżka. Zaczął go bić i robić nacięcia na jego ciele od czasu do czasu drażniące jego wejście. Tą wątpliwą zabawę przerwał im trzask drzwi, w których o zgrozo stał Levi. Był porządnie zdenerwowany...a nie, on był wkurwiony. W jednej chwili dowódca Erwin Smith stał nad nagim i płaczącym nastolatkiem z niedowierzaniem, a w drugiej leżał na podłodze zwijając się z bólu i patrząc jak kapral podchodzi do dzieciaka, leżącego w bezruchu z krwią i spermą zasychającą na udach i ignorując swoje przekonania i swój pedantyzm bierze brudnego chłopaka na ręce. Wyszedł z nim z salki tortur. Idąc powoli korytarzem usłyszał za sobą krzyk Smitha

-Levi to nie tak! Na prawdę! -tłumaczył się blondyn, na co Ackerman tylko prychnął

-Spierdalaj i mnie nie denerwuj- odparł ze stoickim spokojem. Wszedł na schody i zaniósł dzieciaka do pokoju. Od razu skierował się do łazienki. Nalał wody do wanny i delikatnie Włożył do niej chłopaka. Powoli przemywał jego całe ciało. Sam był zdziwiony swoimi czynami i tym co czuje. To było dziwne nie czuł tego od kiedy...Odgonił wszystkie złe wspomnienia i ubrał chłopaka w koszule nocą. Opatrzył jego rany i zaniosł go do sypialni. Położył go na łóżku, przykrył i poszedł opierdolić Erwina, albo raczej mu najebać.

Mafia |ereri/riren| [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz