2

3.6K 108 0
                                    

LENA:
Nagle obracam się i widząc to tak dobrze znane mi auto ,błyskawicznie obracam głowę i idę szybkim krokiem przed siebie nie zwracając na nic uwagi.
-Lena zaczekaj!-krzyczy przez odsuniętą szybę.
-Jedź do szkoły ,dojdę-powiedziałam oschle.
Chłopak zaczął się głupkowato podśmiechiwać ,a ja właśnie przeanalizowałam co powiedziałam .
-Serio?-zapytałam z kpiną -Zboczeniec.-powiedziałam ,ale już ledwo słyszalnie.
-Słucham?-powiedział udając oburzonego.Kurwa usłyszał.Troszkę się podroczymy.
-Wow brawo robisz postępy,gratuluje!-odpowiedziałam z przesadna ekscytacją i sztucznym uśmiechem.
-Nie ekscytuj się tak ,bo zaraz naprawdę dostaniesz orgazmu-powiedział ze zwycięskim uśmiechem.
-Chciałbyś -powiedziałam idąc dalej przed siebie.
-Och bardzo!!..Ale tak serio,będziesz ryzykowała spóźnieniem się do szkoły tylko dla tego,żeby zrobić mi na złość?-pyta z lekko uniesioną do góry brwią.
-Owszem-mówię zwycięsko.
-Dobra wsiadaj ,bo nie mam ochoty jechać do szkoły 10 km/h.-mówi już lekko wkurzony i ewidentnej znudzony moim dziecinnym zachowaniem.Ale co mogę poradzić,że uwielbiam go doprowadzać do szału ?!...
-Nie musisz ,jedź droga wolna!
-Jezu wsiadaj obiecałem Alanowi ,że cie podrzucę.-mówi już spokojniejszym tonem,wpatrując się we mnie błagalnym wzrokiem.
-A ja obiecałam sobie ,że nie będę rozmawiać z dupkami!
-To przestań rozmawiać z tym całym Willem.-mówi i widzę jak lekko zaciska szczękę.Oho,wkurzył się,ale dlaczego?
-Niestety,ale on akurat nie zalicza się do dupków.-uśmiecham się zwycięsko.
-Aha on nie,a ja tak?Pff..Dobra nie ważne jedziesz czy nie ?-mówi już wyraźnie poddenerwowany...
Jezu dlaczego on się tak wkurzył?!Dobra lepiej wsiądę,wolę go nie denerwować jeszcze bardziej,a poza tym miałby przechlapane u Alana,a wiem,że jak Alan się wkurwi to nie ma zmiłuj,a ja nie jestem taką zimną suką,żeby mu jeszcze dobre kontakty z moim bratem zjebać.Staje w miejscu i posłusznie wsiadam do auta.Nastaje niezręczna cisza ,której nie mam zamiaru przerywać .
-To jak tam w twoim związku?-mówi Luke spoglądając na mnie,chcąc przerwać ciszę,która najwidoczniej go już denerwuje.Jak wszystko inne zresztą..
-Dobrze,a co taki ciekawski?-dopytuje.
-Wolę się upewnić -mówi jakby do siebie.
-Że co,że niby znowu mnie skrzywdzi?!-parskam pod nosem,kręcąc z niedowierzaniem i poirytowaniem głową.
Will kiedyś mnie zdradził z szkolną zdzirą ,dowiedziałam się tego właśnie od Luka ,który widział całe zajście,postanowiłam zerwać z Willem jednak nie radziłam sobie z tym psychicznie,wpadłam w depresje ,codziennie przychodził do mnie pod dom ,wydzwaniał ,pisał SMS.Któregoś dnia znowu przyszedł i Alan chciał go,znowu wyrzucić ,ale ja miałam już dość chciałam to zakończyć raz na zawsze.Postawić sprawę jasno.Więc tym razem wyszłam z domu i z nim porozmawiałam .Obiecał ,że już tego nigdy nie zrobi i że żałuje.Po tym dniu wróciliśmy do siebie i jesteśmy razem do tej pory.Wiem ,że pomyślicie sobie ,że jestem głupia i naiwna ,ale go kocham ,a jak się kogoś kocha to jest się w stanie wybaczyć tej osobie wszystko.Jednak niektórzy czyt.Luke i Alan,tego nie rozumieją twierdząc,że ludzie się tak szybko nie zmieniają i nie zasługują na drugą szansę po czymś takim...
-Wiesz Alan mi mówił ,że ostatnio między wami nie jest kolorowo.
-Mamy lekki kryzys,ale przetrwamy to.-powiedziałam szybko,jakby sama chcąc się upewnić,że w to wierzę.
- No właśnie ,a widzisz za chwilowym kryzysem często kryje się zdrada.
-Że co proszę, sugerujesz ,że Will mnie oszukuje??!Zatrzymaj samochód!!-wykrzyczałam zła.
-Lena,uspokój się ,ja go nie obwiniam mówię tylko ,że...
-Że co...? Dobrze wiem co miałeś na myśli!Zatrzymaj to cholerne auto!!-mówię już lekko wkurzona,nie chwila poprawka jestem mega wkurwiona.
Luke posłusznie zatrzymuje się na poboczu ,a ja trzaskając drzwiami idę przed siebie,ze łzami w oczach.Usłyszałam trzaśnięcie drzwiami wiec podejrzewam ,że idzie za mną.
-Lena przepraszam ,nie chciałem!-krzyknął w moja stronę.Obracam się do niego ze łzami w oczach,stając blisko niego i chuj,że widzi jak płacze niech widzi co znowu mi zrobił i to nie była wina Williama,ale jego,którego niby mnie przed nim broni.Oh ironio!..
-Trzeba było myśleć!Wiesz co daruj sobie myślisz ,że nie wiem ,że chcesz nas poróżnić i myślisz,że co,że kto ty je..
Nie było dane mi dokończyć swojej wypowiedzi ,bo jego usta znalazły się na moich.Jezu jak on świetnie całuje!Kurwa co..? Czemu ja oddaje ten cholerny pocałunek?!Jak oparzona odrywam się od chłopaka ,a ten patrzy się uważnie w moje oczy czekając na mój ruch.Uderzam chłopaka prosto w policzek .
-Dupek!-krzyczę i próbuje odejść jednak ten łapie mnie za nadgarstek,przyciągając do siebie.
-Wiesz ,że potrafisz być bardzo wkurzająca?-pyta z tym głupim uśmieszkiem na buzi i znowu chce mnie pocałować,ale szybko odpycham go od siebie,znowu go uderzając,ale tym razem
pięścią w brzuch.Jednak po chwili się przekonuje,że to był duży błąd! Ręka zaczyna mnie bardzo boleć,a knykcie są poobcierane i lekko zaczerwienione,nie mówiąc już o ręce,która zaczęła puchnąć,jakbym uderzyła w kamień.
-Auć!Kurwa , co ty masz kamień zamiast brzucha!?-mówię przez zaciśnięte zęby.
-Co ci się stało? Boli cię?-pyta przejęty chłopak,spoglądając na opuchniętą dłoń,ignorując moją jakże emocjonującą wypowiedź.Zawsze się kłócimy,uwielbiamy się nawzajem wkurwiać ,ale zawsze jak któremuś z nas coś się stanie jedno martwi się o drugie.Można powiedzieć że to chore,ale według mnie jest to dziwne i dla mnie samej niezrozumiałe..Więc luz nie tylko dla was może wydawać się to lekko popaprane.Tak jak z bratem,tylko gorzej,bo do brata pałam przynajmniej odrobiną sympatii.Chodź muszę powiedzieć,że od dłuższego czasu między nami jest inaczej.Ciekawe czy on też to zauważył?.
-Poza tym ,że chyba złamałam rękę to nic.-mówię sarkastycznie ze sztucznym uśmieszkiem wypisanym na twarzy.
-Chodź w samochodzie mam apteczkę i jakieś tabletki przeciwbólowe.
-Dobra.-mówię szybkoi lekko oschle,po chwili udając się w stronę jego samochodu.On otwiera bagażnik.Ja natomiast siadam na jego brzegu.Chłopak pośpiesznie,wyjmuję apteczkę ze schowka i po chwili wyciąga z niej bandaż i jakieś tabletki.
-Daj mi rękę .-mówi ciepłym i spokojnym już głosem.Posłusznie podaje mu dłoń ,a on zaczyna ją bandażować.Robi to bardzo dokładnie i z dużym skupieniem.Nie chcąc pozostawić jakiegoś nieopatrzonego miejsca.Następnie podaje mi tabletkę,które odrazu zażywam.
-Trzymaj to powinno ci pomóc,a ręka jest lekko stłuczona,ale nie złamana.
-A skąd ty to wiesz?-pytam zdziwiona.
-Wiesz jak się bijesz musisz umieć się opatrzyć i wiedzieć jak zapobiec bólowi.Lepiej?-pyta zmieniając
temat.
-Tak,dziękuje.-mówię lekko się uśmiechając.
-Za co? Za to ,że ci prawie złamałem rękę?-mówi szczerze się uśmiechając,na co odwzajemniam uśmiech,zdając sobie sprawę,że ostatnio robi to nadzwyczaj często,co mnie dziwi i jednocześnie ciekawi...
-Nie za to ,że mi ją opatrzyłeś,a poza tym to ja cie uderzyłam .
-Ale miałaś powód-mówi,a ja na samo przypomnienie sobie tamtej sytuacji zaczynam się rumienić,kurwa!Czemu?!Naprawdę ro jest przerażające,przecież my się nie lubimy!Dlaczego on mnie w ogóle pocałował?I czemu usiłował zrobić to po raz drugi?Ah,pewnie znowu jakiś głupi zakład,tak to napewno to!Nie wiem czemu mówi to jakby chcąc w jakikolwiek sposób usprawiedliwić moje postępowanie.
Nic nie mówię tylko się lekko uśmiecham.On natomiast chowa apteczkę,schodzę szybko z bagażnika i mam zamiar iść dalej przed siebie,w kierunku szkoły,jednak zatrzymuje mnie,dobrze mi znany,głos chłopaka.
-Lena chodź,.. odwiozę cie.
-No okej-mówię zrezygnowana,ponieważ nie mam zamiaru się z nim teraz kłócić,nie chcę mi się iść pieszo,a już na pewno chciałabym uniknąć,spóźnienia do szkoły.Siadam ponownie na miejscu pasażera.Luke natomiast siada na miejscu kierowcy i odpala ponownie samochód.Po włożeniu kluczyka do stacyjki,rusza z miejsca,kierując się do szkoły.Sprawdzam telefon 7:32.Mam jeszcze 13 minut.
-Cholera!-mówię lekko zdenerwowana,ponieważ zawsze wole mieć więcej czasu niż mniej,co jest chyba oczywistą rzeczą.
-Co się stało ?-pyta przejęty Luke.
Słodko wyglada jak się martwi.Chwila co?!..Nieważne.Trzepłam głowa chciac wymazać niechciane myśli .
-Spóźnimy się!Zostało 13 minuty!
-Zdarzymy-mówi spokojnie,w pełni opanowany,jakby się nad czymś zastanawiając i po chwili dodaje,słowa które mnie zaskakują i jednocześnie wywołujące moje obawy-Ufasz mi?
-Szczerze?Nie.-mówię z chytrym uśmieszkiem na twarzy.Tak na prawdę to mu ufam,może to dziwne,ale ufam mu bardziej niż Williamowi czy nawet Alanowi.Jezu jaka ja jestem jebnięta!..
-To dobrze trzymaj się.-mówi z chytrym uśmieszkiem jakby ignorując wypowiedziane przeze mnie,zapewne nie chcąc rozpętać kolejnej kłótni lub po prostu chcąc wywołać u mnie zaskoczenie tym,że te słowa nie wywołały na nim żadnego wrażenia.Mniejsza..Czyje jak Luke zaczyna dynamicznie przyspieszać,z czego szczerze nie jestem zadowolona,a wręcz można powiedzieć,że jestem przerażona.
-Lukeee??!-pytam niepewnie ,a chłopak nic nie mówiąc ze 60 km/h przyspiesza do 130.Ja zamykam oczy i krzyczę w niebo głosy,mając chodź ciche nadzieje,że zwolni ,aż w końcu po jakiś 5 minutach auto staje ,nie wiem co się dzieje wiec szybko otwieram oczy i widzę ,że znajdujemy się przed naszą kochaną szkołą-Bóg wysłuchał moich próźb.Dzięki ci Boże!
Nagle patrzę na swoją dłoń i widzę ,że znajduje się na dłoni Luke ,nawet nie wiem kiedy się jej złapałam.Szybko wzięłam swoją dłoń ,rumieniąc się,widziałam ,że Luke uśmiecha się pod nosem.Palant..Pff..
-Oszalałeś?!-pytam wkurzona.
-Nie spinaj się kotku ,jesteśmy na miejscu .A poza tym chodź już,bo się spóźnimy ,ale najpierw zabiorę cię do higienistki,lepiej się upewnić ,czy nic ci nie jest.
-Umiem trafić.-kurwa znowu się zaśmiał,co z nim jest niw tak.Na jego zachowanie tylko przewracam oczami,nie zamierzając tego w żaden sposób komentować.Jebany zboczeniec...
-Wiem ,ale jesteś uparta i wole się upewniać ,że jednak tam się pojawisz.-mówi ukazując te swoje piękne ,idealnie proste, białe ząbki.Ugh..
-Niech ci będzie .-mówię obojętnie,kolejny raz przewracając oczami,no ale halo nie moja wina,że jest osobą,która tak bardzo mnie irytuje i to na każdym możliwym kroku.
Po chwili znajdujemy się u higienistki,która potwierdziła stłuczenie,ale oczywiście scenariusz jaki jej przedstawiliśmy jest taki ,że oberwałam piłka do kosza..Ta jasne..Wychodzimy z gabinetu i po chwili udajemy się na lekcje biologii.Nie wiem czemu ,ale zawsze lubiłam ten przedmiot może dla tego ,że mama dużo mi opowiada o ciele człowieka jego budowie itp,itd.Lubie jej słuchać ,opowiada to tak ciekawie.Biologia i Chemia to dwa moje ulubione przedmioty zaraz po matematyce, którą wprost kocham i oczywiście po za wychowaniem fizycznym.
Mimo ,że Luke jest o rok starszy to chodzimy razem do klasy tak samo jak Alan ,Will i jeszcze Leon (to mój bff,gej)...
-Kierunek sala biologiczna-mówię uradowana.
-Taa-odpowiada zniechęcony Luke.
-No weź przestań,chodź -mówię i ciągnę go za rękę z uśmiechem w stronę sali biologicznej jednak ,mój humor zmienia się o 180 stopni ,gdy widzę Willa całującego się z Elen.
Elen to moja koleżanka z klasy,przepraszam błąd była koleżanka..Kurwa,a wydawała się w porządku,niby taka grzeczna i z pozoru ułożona,nauczona nienagannych manier.Pff..Też mi coś,właśnie cała obecna opinia,jaką o niej posiadałam legła w gruzach..Suka...
Puszczam rękę Luke i patrzę przed siebie .Czuje jak Luke próbuje ruszyć w ich kierunku ,ale zatrzymuje go dłonią .
-Przepraszam Luke ,ale muszę to załatwić sama.mówię ,a do moich oczy gromadzą sis łzy.
-Jesteś pewna?-pyta z troską ,widzę ,że jego dłonie są zaciśnięte w pieści ,a oczy stają się przepełnione złością.
-Tak-mówię spokojnie,wymuszając sztuczny uśmiech.
-Dobrze poczekam tu na ciebie.
-Dobrze -mówię i ruszam w kierunku ,nie widzącego mnie Willa ,który jest zbyt zajęty całowaniem Elen po dekolcie.
-Hej Will-podchodzę do niego jakby nigdy nic ,a ten jak poparzony odrywa się od dziewczyny.
-Kochanie to nie tak jak myslisz,to ona się na mnie rzuciła, próbowałem się bronić ,ale ona..
Nie dokończył ,bo dostał ode mnie z liścia najmocniej jak potrafiłam,a następnie kopnęła z całej siły w krocze.Chłopak tylko zgiął się w pół i zaczął jęczeć z bólu ,następnie podeszłam do Elen ,policzkując ją.
-Suka!-krzyknęłam zła ,a ona nic nie powiedziała tylko uciekła do łazienki z płaczem.
Dobrze jej tak!Powinna cierpieć tak samo jak ja w tym momencie.Podchodzę do Willa kucam obok niego, nachylam się do jego ucha i mówię słowa, które ledwo mi przechodzą przez gardło.
-Nie pisz ,nie dzwoń,nie przychodź pod mój dom ,bo już ci nie wybaczę,drugi raz,straciłeś swoją szansę,taryfy ulgowej już nie dostaniesz,Z NAMI KONIEC!!!-mówię lekko poddenerwowanym,ale nadal spokojnym tonem..
Chłopak nic nie mówi tylko nadal leży na ziemi ,a ja wstaje i idę w kierunku Luka,podchodzę do niego mocno go przytulam.płacze w jego koszulkę.Chłopak nic nie mówi tylko zamyka mnie w szczelnym uścisku,obejmując mnie swoimi silnymi ramionami...

Nieznośny dupek !!|ZAKOŃCZONE|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz