Obudziłam się u siebie w domu.
Mama wczoraj kazała mi wracać bo Charlie ma dzisiaj urodziny.
Miało to wyglądać tak że Charls śpał wczoraj u Leo,a dzisiaj mają przyjść o 14 a do tego czasu ja i mama (bo tak mówię na ciocię) mamy przygotować imprezę urodzinową.Mama od rana piecze tort a ja dekoruję salon tzn, rowieszam balony
Sprzątam.-Lili! Która godzina! - Krzyknęła mama z kuchni.
-Dwunasta! - Krzyknęłam.
Esemes.
Leo: Hej skarbie❤ jak tam?
Ja: Dobrze. Nie mogę się doczekać aż Cię zobaczę.
Napisałam po czym zabrałam się do dalszego "ozdabiania" mieszkania.
-Lili! Idź do skrzynki powinny być tam kartki urodzinowe dla Charliego. -Powiedziała.
-Dobrze idę.- Odpowiedziałam, ubrałam się i wyszłam do skrzynki.
Wyszłam z domu kierując się prosto do skrzynki. Otwarłam skrzynkę i zabrałam listy.
Przeglądnęłam je.
"Liliana Lenehan"
O, coś dla mnie.
Otworzyłam pocztówkę."Cześć, trochę trudno mi zacząć. Może powiem prosto z mostu. Jestem Twoją matką. Nazywam Się Martina Steve. Chciałabym spotkać się z Tobą jak najszybciej i wytłumaczyć Ci wszystko. Jak będziesz gotowa napisz lub zadzwoń pod numer na dole"
Zamurowało mnie.
Weszłam do domu. List schowałam pod bluzę.-Listy kładę na stolę, idę się ubrać do siebie.- Krzyknęłam oznajmująco.
Weszłam do swojego pokoju. Od razu zakluczyłam drzwi i usiadłam na łóżku. Byłam zmieszna ale przy okazji przekonana że to jakiś głupi żart.
Przecież moi rodzice nie żyją, nie ma ich. Dawno zdążyłam się już z tym pogodzić.Wstałam z łóżka list schowałam pod poduszkę.
Wyciągłam z szafy czerwoną sukienkę i czarne rajstopy. Zabrałam kosmetyczkę i poszłam do łazienki
Ubrana, lekko pomalowana wyszłam, kierując się do salonu.
Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi.
-Otworzę! - Krzyknęłam i pobiegłam otworzyć drzwi.
Spojrzałam przez wizjer i złapałam za klamkę. Moim oczom ukzał się elegancko ubrany Leondre z piękną czerwoną różą.
-Hej księżniczko. -Powiedział całując mnie w policzek. -Dzień dobry pani Lenehan.- Dodał po chwili.
-Hej! To dla mnie? - zapytałam z uśmiechem.
-A widzisz tu jakąś inną piękną dziewczynę? - Powiedział i wręczył mi różę.
Złapałam go za rękę i poszliśmy do salonu, czekała tam już mama z tortem w rękach śpiewając "Sto lat".
Po chwili dołączyliśmy się i wszyscy śpiewaliśmy Charliemu.Gdy skączyliśmy składaliśmy mu życzenia.
-Ja chcę tort!- Krzyknął Charlie.
-Zaczekaj. - Odpowiedziała mama.
***
Po zjedzeniu tortu chwilę rozmawialiśmy, potem właczyliśmy film.
-Idziemy do mnie? - Leo wyszeptał mi do ucha.
-Tak ale jak zasnął. Charlie miał dzisiaj trening i jest zmęczony więc szybko zaśnie a mama zaraz wychodzi do pracy. - Powiedziałam.
Po jakiejś godziny wyszliśmy i udaliśmy się do domu Leo. W sumie nie wiem po co.
Weszliśmy przez dość duże drzwi domu Devries'a.
-Jesteś głodna? Chcesz kolację? - Zapytał Leo.
-Żartujesz? Kurwa zjadłam tyle tego tortu że zaraz się pożygam. Jedyne o czym teraz myślę to żeby się wykąpać i spać! - Odpowiedziałam przytulając chłopaka.
-W sumie ja też, to... - powiedział szczerzą zęby a następnie wywijając dolną wargę w podkówkę.
-O nie, mam ochotę uczyć się s-a-m-a- powiedziałam odwróciłam się i pobiegłam na górę.
-O Ty! -Krzyknął.
Leo zaczął mnie gonić. W pokoju żucia mną na łóżko i zaczął gilgotać.
-Prze- przestań! - krzyknęłam że śmiechem.