8

77 1 0
                                    

Obudziłam się u siebie w domu.
Mama wczoraj kazała mi wracać bo Charlie ma dzisiaj urodziny.
Miało to wyglądać tak że Charls śpał wczoraj u Leo,a dzisiaj mają przyjść o 14 a do tego czasu ja i mama (bo tak mówię na ciocię) mamy przygotować imprezę urodzinową.

Mama od rana piecze tort a ja dekoruję salon tzn,  rowieszam balony
Sprzątam.

-Lili!  Która godzina! - Krzyknęła mama z kuchni.

-Dwunasta! - Krzyknęłam.

Esemes.

Leo:  Hej skarbie❤ jak tam?

Ja:  Dobrze.  Nie mogę się doczekać aż Cię zobaczę.

Napisałam po czym zabrałam się do dalszego "ozdabiania" mieszkania.

-Lili!  Idź do skrzynki powinny być tam kartki urodzinowe dla Charliego. -Powiedziała.

-Dobrze idę.- Odpowiedziałam,  ubrałam się i wyszłam do skrzynki.

Wyszłam z domu kierując się prosto do skrzynki. Otwarłam skrzynkę i zabrałam listy.

Przeglądnęłam je.

"Liliana Lenehan"

O,  coś dla mnie.
Otworzyłam pocztówkę.

"Cześć,  trochę trudno mi zacząć.  Może powiem prosto z mostu.  Jestem Twoją matką.  Nazywam Się Martina Steve.  Chciałabym spotkać się z Tobą jak najszybciej i wytłumaczyć Ci wszystko.  Jak będziesz gotowa napisz lub zadzwoń pod numer na dole"

Zamurowało mnie.
Weszłam do domu.  List schowałam pod bluzę.

-Listy kładę na stolę,  idę się ubrać do siebie.- Krzyknęłam oznajmująco.

Weszłam do swojego pokoju.  Od razu zakluczyłam drzwi i usiadłam na łóżku.  Byłam zmieszna ale przy okazji przekonana że to jakiś głupi żart.
Przecież moi rodzice nie żyją,  nie ma ich. Dawno zdążyłam się już z tym pogodzić.

Wstałam z łóżka list schowałam pod poduszkę.

Wyciągłam z szafy czerwoną sukienkę i czarne rajstopy.  Zabrałam kosmetyczkę i poszłam do łazienki

Ubrana,  lekko pomalowana wyszłam,  kierując się do salonu.

Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi.

-Otworzę! - Krzyknęłam i pobiegłam otworzyć drzwi.

Spojrzałam przez wizjer i złapałam za klamkę.  Moim oczom ukzał się elegancko ubrany Leondre z piękną czerwoną różą.

-Hej księżniczko. -Powiedział całując mnie w policzek. -Dzień dobry pani Lenehan.- Dodał po chwili.

-Hej!  To dla mnie? - zapytałam z uśmiechem.

-A widzisz tu jakąś inną piękną dziewczynę? - Powiedział i wręczył mi różę.

Złapałam go za rękę i poszliśmy do salonu,  czekała tam już mama z tortem w rękach śpiewając "Sto lat".
Po chwili dołączyliśmy się i wszyscy śpiewaliśmy Charliemu.

Gdy skączyliśmy składaliśmy mu życzenia.

-Ja chcę tort!- Krzyknął Charlie.

-Zaczekaj. - Odpowiedziała mama.

***

Po zjedzeniu tortu chwilę rozmawialiśmy,  potem właczyliśmy film.

-Idziemy do mnie? - Leo wyszeptał mi do ucha.

-Tak ale jak zasnął.  Charlie miał dzisiaj trening i jest zmęczony więc szybko zaśnie a mama zaraz wychodzi do pracy. - Powiedziałam.

Po jakiejś godziny wyszliśmy  i udaliśmy się do domu Leo.  W sumie nie wiem po co.

Weszliśmy przez dość duże drzwi domu Devries'a.

-Jesteś głodna? Chcesz kolację? - Zapytał Leo.

-Żartujesz?  Kurwa zjadłam tyle tego tortu że zaraz się pożygam.  Jedyne o czym teraz myślę to żeby się wykąpać i spać! - Odpowiedziałam przytulając chłopaka.

-W sumie ja też,  to... - powiedział szczerzą zęby a następnie wywijając dolną wargę w podkówkę.

-O nie,  mam ochotę uczyć się s-a-m-a- powiedziałam odwróciłam się i pobiegłam na górę.

-O Ty! -Krzyknął.

Leo zaczął mnie gonić.  W pokoju żucia mną na łóżko i zaczął gilgotać.

-Prze- przestań! - krzyknęłam że śmiechem.

szczęście vs łzy [L.D]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz