14

5.2K 327 80
                                    


🔳LIWIA🔲

Czwartkowy wieczór, zapowiadał się wspaniale. Tylko ja, Destiny i telewizor, oraz wielka kebabowa pizza z frytkami.

Już wyciągnęłam rękę po aromatyczny kawałek, który mówił do mnie, abym w końcu go zjadła, ale oczywiście musiał zabrzmieć ten głupi dzwonek do drzwi. Może będę udawać, że nikogo nie ma w domu?

Tak, to dobry plan - pomyślałam, spoglądając na moją kolacje.

Jęknęłam żałośnie, gdy dobijanie się do drzwi stało się, coraz bardziej upierdliwe, przez co jedna frytka wylądowała na mojej jasnej koszulce.

- Uduszę! Lepiej uciekaj, póki jeszcze możesz! - Krzyknęłam, podnosząc się z wygodnej kanapy, zmierzając do drzwi.

Odkluczyłam drzwi i nawet nie zdążyłam pociągnąć za klamkę, aby je otworzyć. Pan niecierpliwy, sam wszedł do środka bez żadnego zaproszenia.

- Ekhem. - Odchrząknełam, próbując zwrócić na siebie uwagę.

Całkowicie mnie olewając, zdjął buty i rzucił we mnie swoją kurtką, którą złapałam w locie.

Czy ja wyglądam na jego służącą?

Wzruszyłam ramionami, upuszczając jego własność na ziemię.

Oczywiście, że nie.

Z szerokim uśmiechem na ustach wróciłam do pokoju, aby zobaczyć jak nie proszony gość zajada się moją pizzą.

Uśmiech, automatycznie zszedł z mojej twarzy.

Podbiegłam do stolika, zabierając cały karton jak najdalej od złodzieja.

- Ej! - Zaprotestował natychmiast. - Ja chciałem to zjeść!

- Domyśliłam się. - Powiedziałam, bardziej przytulając do siebie pudełko. - Kup sobie, to moje! - Całkowicie poważna, usiadłam na drugim krańcu kanapy, wyciągając sobie jeden kawałek.

Wgryzłam się w niego, patrząc triumfalnie na Alana.

- Ani się waż! - Podniosłam głos, waląc w jego dłoń, którą chciał zabrać moje jedzenie.

- Liwia! Jestem głodny.

- To idź i sobie coś zjedz!

- Chce pizze. Tą tutaj. - Pokazał palcem na pudełko, które było na moich kolanach. - Nie zachowuj się jak dzieciak.

- Ale ona nie chce Ciebie. - Pokręciłam zadowolona głową, ściągając jedną frytke z wierzchu i zjadając ją.

- Proszę.

- Nie dam, bo nie mam, a jakbym miała to też bym nie dała.

- To nie ma sensu, skarbie. - Zaśmiał się, kładąc swoją rękę na moim ramieniu, przesuwając ją co raz bardziej do mojej szyji.

- Zabieraj łapy. - Warknęłam, kręcąc głową. - Mam zajęte ręce, ale jak zjem to cie walne!

- Tylko na to czekam. - Mruknął uwodzicielsko, zagryzając dolną wargę.

Ukryte Przeznaczenie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz