8

4.9K 318 57
                                    


🔳LIWIA🔲

Jęknęłam, zakrywając się poduszką i przytulając się bardziej do obejmującego mnie ramienia. Niestety, odgłos dzwoniącego budzika, został tylko lekko przytłumiony, przez co nie miałam szans, na dalszy sen.

Uchyliłam zmęczone powieki, próbując przyzwyczaić się do światła, panującego w pomieszczeniu. Spałam, przytulona do Alana, który obejmował mnie ciasno w pasie. Wyciągnęłam ociążale rękę, chwytając telefon z szafki nocnej, nadal nie wyrywając się z objęć mężczyzny. Wyłączyłam alarm, patrząc na wyświetlaną godzinę, na ekranie.

8:31.

No tak, praca nie poczeka. Zasnęliśmy jakoś nad ranem, w dodatku na kanapie, więc nie wiem jakim cudem, znajdujemy się aktualnie w łóżku. Musiał mnie przenieść, więc wychodzi na to, że to ja pierwsza nie wytrzymałam i oddałam się snu.

Jest mi tak wygodnie w jego objęciach, a w dodatku, tak cieplutko, że aż nie chce mi się stąd wychodzić. Gdyby nie czekające mnie obowiązki, poleżałabym z nim jeszcze z dwie godzinki.

Obróciłam się w jego ramionach, aby być naprzeciw jego. Oplatał mnie ciasno w pasie, przez co dzielił nas niewielki dystans.

Przyjrzałam się bardziej jego twarzy. W końcu miałam na to możliwość, mogłam zostać w każdej chwili przyłapana, ale miałam nadzieję, że jednak pochłonął go twardy sen. Nie mogłam dłużej się powstrzymać i po prostu przejechalam palcem po jego policzku, czując lekki zarost pokrywający jego szczękę. Miałam ochotę się pochylić i złożyć poranny pocałunek na jego kuszących w tym momencie ustach, ale w porę się powstrzymałam.

Musze stąd iść, bo jeszcze zrobię jakąś głupotę, której potem będę żałować.

Podniosłam jego ramię, uwalniając się. Włożyłam na swoje poprzednie miejsce jedną z poduszek, dla utrzymania pozoru, że dalej tam leżę.

Na całe szczęście byłam w ubraniu, więc nie musiałam się teraz na szybko ubierać, narażając się, że się może obudzić. Nie miałam ochoty na poranne pogawędki, czułam się niekomfortowo w zaistniałej sytuacji, nawet bardzo.

Włożyłam telefon do kieszeni i wyszłam z pomieszczenia, po cichu przymykając za sobą drzwi od sypialni. Wsunęłam stopy w swoje buty i opuściłam mieszkanie, aby przejść parę kroków i znaleźć się u siebie.

Zdjełam wierzchnie okrycie, oraz buty, które zastąpiłam kapciami. Telewizor dawał o sobie znać, więc dziewczyny pewnie już wstały. No tak, mała jest przyzwyczajona, że przeważnie o tej godzinie wstajemy i dziś nie było wyjątku, co do tego.

- Witam, piękne panie. - Przywitałam się, wchodząc do salonu.

- Dzień Dobry! - Wykrzyknęła Diana, nie ukrywając cisnącego się na jej usta uśmieszku.

Podeszłam do małej, składając jej buziaka na czole. Mała się nawet nie zainteresowała swoją mamusią, dalej przerzucając jakieś zabawki.

- Musze wziąć prysznic i się ogarnąć. Praca wzywa. - Westchnęłam, stając na palcach, w celu przeciągniecia swojego napiętego ciała.

Prysznic na pewno pomoże mi, w rozluźnieniu spiętych mięśni.

- Myślałam, że najpierw pogadamy. - Poruszyła sugestywnie swoimi brwiami, w zabawny sposób.

Ukryte Przeznaczenie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz