4

5.4K 307 79
                                    


🔳LIWIA🔲

Co on sobie myśli, aby proponować mi takie coś. Przecież to nigdy nie wyjdzie. Jakbym zobaczyła go z synkiem i tą całą Maggie, załamałabym się całkowicie. On i jego szczęśliwa rodzinka.

- Przyjaciółmi? A czy my kiedykolwiek nimi byliśmy? - Wydusiłam z siebie w końcu, po dłuższej chwili milczenia.

- Sama mi to zaproponowałaś, nie pamiętasz?

- Pamiętam. Tyle, że nasza znajomość, opierała się na bliższych relacjach, niż w tamtym momencie przypuszczałam. - Odparłam, pocierając rękami swoje ramiona.


Mimo, że zostały okryte jego kurtką, to i tak zimne powietrze, przelatywało do środka. Gdybym ją założyła poprawnie i zapięła nie miałabym takiego problemu, z odczuwaniem nieprzyjemnego chłodu.

- Przepraszam. Wiem dobrze, że zawaliłem po całości, idąc do łóżka z Mariną, ale jakby nie patrzeć zrobiłem to dla Ciebie.

- Dla mnie?! - Prychnęłam głośno - Nie kazałam Ci się z nią przespać! - Krzyknęłam trochę za głośno, przez co kilka sąsiadek znajdujących się najbliżej, spojrzały się zaciekawione w naszą stronę. Wstrętne babsztyle, ciekawe nowych ploteczek.

- Taka była umowa! Myślisz, że Marina pomogłaby nam z dobroci serca? - Zaśmiał się drwiąco.

- Nie musiałeś zgadzać się na jej chory układ! Wymyśliłabym coś innego, ale oczywiście Ty nie chciałeś się ze mną podzielić tą informacją. - Pokręciłam głową zdenerwowana - Założę się, że gdybym wtedy do niej nie przyszła, to o niczym bym się nie dowiedziała.
A Ty.. - Dotknęłam go palcem wskazującym w klatkę piersiową - Dalej byś ze mnie robił idiotkę!

- Liwia uspokój się! Nikt nie robił z ciebie idiotki, a na pewno nie ja. - Powiedział, łapiąc mnie za ramiona.

- Ułożyłam sobie życie od nowa. - Zaczęłam, spoglądając prosto w jego oczy - I dla ciebie nie ma już w nim miejsca, więc odpierdol się ode mnie już na zawsze! - Splunęłam, wyszarpując się z jego uścisku.

-Ty chyba nigdy nie dojrzejesz! Zachowujesz się jak rozwydrzona smarkula! Nie potrafisz stawić czoła, napotkanym problemom, nie wystarczy zepchnąć ich na bok, one i tak powrócą!

- To nie ja, zrobiłam dziecko przypadkowej dziewczynie! Zajmij się swoją nową rodziną. - Wydarłam się.

Po chwili jednak żałując, wypowiedzianych w złości słów. Moja zazdrość chyba się skumulowała i postanowiła ujrzeć światła dziennego. Widziałam ten rosnący ból w jego oczach, przez co miałam ochotę coś sobie zrobić.

- Przepraszam. Nie miałam tego na myśli... - Zaczęłam tłumaczyć, ale przerwał mi unosząc swoją rękę.

- Poddaje się. - Uniósł obie ręce do góry - Dam Ci wreszcie twój upragniony spokój. - Powiedział na odchodne, zostawiając mnie pod blokiem z wścibskimi sąsiadkami.

Brawo Liwia! Spierdoliłaś po raz kolejny.

-*-*-*-*-

Gdy cała sprawa z pożarem w końcu została zażegnana, mogłam wrócić do swojego mieszkania. Mieszkam tu od niedawna, a już taka przygoda na początek. Dobrze, że akurat nie było Destiny. Patrząc na to jak ja musiałam opuścić blok, raczej nie pozwoliliby mi jej cieplej ubrać.

Ukryte Przeznaczenie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz