“badbye”
Drzwi cicho skrzypnęły, gdy pchnął je by wydostać się na dach. Chłód mroził jego policzki, a słone krople zamarznięte na jego twarzy zostawiały za sobą lekko czerwone ślady. Spuchnięte oczy delikatnie uchylały powieki, a wzrok chłopaka padał na gwieździste, zimowe niebo.
Kule gazowe odbijały się w jego oczach, lecz on z lekkim uśmiechem na ustach wdychał mroźne powietrze, które rozsadzało go od środka. Płomień, który płonął w nim pomału wygasał, a klatka mężczyzna podnosiła się i opadała rytmicznie, podczas gdy jego palce delikatnie zaciskały się na pasku torby.Światła zgasły, a kurtyny rozsunęły się ukazując przed marnym aktorem jego ostatnią scenę. Widownia, którą był śnieg, patrzyła z obojętnością na człowieka, który nieudolnie próbował odegrać swoją rolę. To nie ten scenariusz miał dostać. Miał odegrać szczęśliwego mężczyznę cieszącego się życiem, lecz okrutna lalkarka chwyciła jego dłonie i poruszała nim niczym swoją własną, bezbronną lalką. Poczuł, jak niewidzialne żyłki wbijają się w jego skórę, coraz mocniej zaciskając się dookoła kończyn, a na szyi zaciska się gruba lina, dusząc go. Z załzawionych, pustych oczu marionetki lecą pierwsze grube, słone krople. Widownia nie jest zadowolona, aktor nie spisał się tym razem. Reżyser tylko patrzy na to wszystko i rozkłada ręce. Kim Namjoon - nieszczęsny aktorzyna, pozostawiony na pastwę losu bez suflera i znanej roli, musiał improwizować, a nóż uda się zachwycić widownię. Nie tym razem. Dzisiaj publika z nudą patrzyła na poczynania mężczyzny, a odbicie jego twarzy w zimnych płatkach śniegu unosiło się ku górze.
Kim poszedł do swojej ciemnej torby i wyjął z niej telefon. Trzęsącymi się rękoma chwycił go mocno i po wykręceniu numeru przyłożył go do ucha. Czuł, jak kolejne przezroczyste krople napływają mu do oczu, a niektóre z nich, którym udało się uwolnić, spływają w dół śladami swoich poprzedniczek. Dźwięk sygnału kilkakrotnie zabrzmiał w jego uszach, a po chwili usłyszał znany sobie głos.
Hej! Tutaj Kim Seokjin. Po sygnale nagraj wiadomość, a Worldwide Handsome na pewno do ciebie oddzwoni!
Powiadomienie przerwał charakterystyczny śmiech Jina i dźwięk sygnalizujący to, by pozostawić ową wiadomość. Namjoon wybuchnął płaczem, którego kawałek nagrał się na pocztę.
Witaj kochanie.
Tutaj ja, Namjoon, twój Bóg Destrukcji.Bardzo mi ciebie brakuje, codziennie chodzę naszymi ulubionymi ścieżkami i kupuję nasze ulubione kwiaty. Pamiętasz Smeraldo? Ja nadal pamiętam ich zapach, chociaż smród przemokniętego dachu i deszczu wdziera się do moich nozdrzy. Pamiętasz, jak płatki wiśni muskały cię po nosku, a ty tak śmiesznie go marszczyłeś? Wiem, że nie pamiętasz, bo nie żyjesz.
Ale ja pamiętam o tobie, wiem jak to się stało. To wszystko moja wina. To ja na ciebie nakrzyczałem, choć to była moja wina. Ja ci zrobiłem ta krzywdę. To ja powinnem nie żyć, być martwy, zdechły i zapomniany. Zakopany na tym wstrętnym cmentarzu, o który nikt nie dba. Ja powinnem rozkładać się w tej głupiej trumnie na białych poduszkach, a nie ty, moje słońce.
Jestem na dachu wieżowca, w którym pracowaliśmy. W tym samym miejscu, gdzie po raz pierwszy zatonęliśmy w swoich spojrzeniach i pocałunkach. Gdzie ciche "kocham cię" opuściło nasze usta, a ty ciemną, jesienną nocą wtulałeś się we mnie pod kocem i cicho chichotałeś w moją klatkę i przyciskałeś z całej siły swoją głowę do mojej klatki piersiowej, tylko po to, by usłyszeć rytm mojego serca, które biło tylko dla ciebie. Teraz ono umiera, tak samo jak ty, a pustka, która po tobie pozostałe rozdziera mnie na strzępy wbijając swoje pazury. Nienawidzę siebie, bo to ja sprawiłem, że gwiazdy umarły, że Słońce przestało świecić, a Księżyc schował się za wiecznymi chmurami. Nie wybaczę sobie nigdy.Za bardzo cię kochałem, by dać sobie ciebie stracić, podczas gdy sam przez swoją głupotę właśnie to zrobiłem. Zabiłem cię. Zabiłem siebie. Zabiłem tych wszystkich ludzi.
CZYTASZ
Black Roses • yoonseok • namjin
FanfictionCzyli o tym jak pewna bestia pożera po kawałku każdego z nich, by pod sam koniec zostawić pod ziemią wraki ludzkich emocji.