"RAIN"
Wsiedli do samochodu przemoczeni do suchej nitki. Hoseok uśmiechnął się delikatnie i podał Yoongiemu mały ręcznik, który zawsze trzymał w kieszeni na fotelu samochodu. Starszy wytarł swoje jasne kosmyki i westchnął. Woda dosłownie z niego ciekła. Było mu głupio, że przez niego tapicerka Hoseoka może się zepsuć.- Jesteś piękny - wyszeptał młodszy i delikatnie przejechał dłonią po policzku starszego. Kilka kropel przykleiło się do jego smukłych palców, tworząc przeźroczyste, cienkie powłoki. Cały świat odbijał się w nich zdeformowany. Ciepło, jakie pozostawiały po sobie karmelowe opuszki było bardzo przyjemne. Yoongi je uwielbiał, czuł się przez nie bezpiecznie.
- Przepraszam - delikatnie odwrócił się w stronę kochanka. Jego czarne oczy odbijały w sobie tysiące deszczowych kropel. Wiedział, że Hoseok najprawdopodobniej nie będzie zły za zepsucie samochodu, ale i tak się martwił. Nie raz słyszał jak wychwala silnik i inne pierdoły, o których nie miał pojęcia. Przecież marzeniem Junga było zostanie kierowcą rajdowym. Samochód zaraz po ludziach i zwierzętach był dla Hoseoka bardzo ważny. A teraz przez jakiś głupi deszcz mógł się zepsuć.
- Za co? Za to, że jesteś taki piękny? - zaśmiał się i spojrzał na poważną i zmartwioną minę starszego. - Jeżeli chodzi ci o samochód, na prawdę nie musisz się martwić. Przecież ty jesteś dla mnie najważniejszy. Z resztą, sam wymyśliłem te tańce w deszczu, więc spokojnie, nie przejmuj się. - wsadził kluczyk do stacyjki.
- Um ok... - mruknął i spojrzał za okno. Na cienką szybę spadały już pojedyncze krople.
- Yoongi - przedłużył ostatnią literę z lekkim zirytowaniem i chwycił dłoń Mina. Zaśmiał się pod nosem, gdy starszy drgnął. - Naprawdę, nic się nie stało. I przestań się smucić, bo cię stąd wyrzucę i będziesz biegł za samochodem. Chociaż znając ciebie będziesz szedł, lub pójdziesz spać na jakiejś ławce. - próbował rozładować złą atmosferę, lecz Yoongi nadal uparcie patrzył się przez okno w jeden punkt. Nagle gwałtownie wciągnął powietrze i szybko wybiegł z samochodu, uprzednio niemalże wyłamując drzwi z zawiasów.
- Ej, ja tylko żartowałem! - pośpiesznie wyszedł z auta i popatrzył za oddalającym się chłopakiem. - Yoongi!
Odpowiedziała mu cisza przerywana szybkimi krokami i szumem rozprysukjących się kałuż. Za chwilę dookoła zaczęły pojawiać się nowe dźwięki. Dźwięki deszczu. Znów zaczynało padać. Hoseok pokręcił głową. Wyjął z bagażnika parasolkę i zamknął samochód. Jeszcze raz spojrzał się w stronę biegnącego Yoongiego, po czym zaczął go gonić. Nie wierzył, że całe szczęście, które mógł mieć przy sobie, właśnie od niego odchodzi, a on nie może zrobić nic, oprócz patrzenia na jego przemoczone plecy.
Parkową alejkę zaczęły atakować kolejne wodne bomby, a szare lampy nadal rzucały swoje szare, smutne cienie. Cały świat był taki dziwny i szarobury. Jakiś liść powoli płynął wraz z prądem wody, przemieszczając się wzdłuż pobliskiej ulicy. Niby łóżeczka na burzliwej rzece. Yoongi nie przestawał biec i ignorował wszystkie krzyki Hoseoka, który wymachiwał za nim parasolką. Łzy zbierały się w jego oczach, widział wszystko jak przez mgłę. Mokra koszula przykleiła się do jego chudych pleców, a spodnie razem z butami ciążyły mu jak kula u nogi.
Jego cel był coraz bliżej. Dosłownie dziesięć sekund i będzie mógł go przytulić, wykrzyczeć jak bardzo tęsknił i powiedzieć by już nigdy nie odchodził.Ale wtedy zerwał się wiatr, a w miejscu postaci pojawił się zwykły manekin za szybą niewielkiego sklepu.
Yoongi w sekundzie się zatrzymał. Poczuł jak krzyk rozrywa mu gardło, a on nie mogąc już tego wytrzymać, uwalnia go. Kilka ptaków poderwało się do góry przerażonych i z głośnym skrzekiem odleciało.
CZYTASZ
Black Roses • yoonseok • namjin
Fiksi PenggemarCzyli o tym jak pewna bestia pożera po kawałku każdego z nich, by pod sam koniec zostawić pod ziemią wraki ludzkich emocji.