Rozdział 2 Matt

476 34 51
                                    

Ugh!!! Kocham tą animacje u góry.
~~~~~~~~~~

Wstałaś z łóżka lewą nogą, po czym podeszłaś do szafy i wyciągałaś z niej bieliznę, czarny top i białe krótkie spodenki. Pomyślałaś że przecież jest tak gorąco i można zwiedzić tą okolicę. Ale najpierw śniadanie wkońcu to najważniejszy posiłek. Poszłaś do łazienki się przebrać, uczesać włosy i zrobić mały makijaż. Następnie otworzyłaś drzwi wychodząc na korytarz i zbiegłaś ze schodów, prawie się o nie potykając. Poszłaś więc do kuchni, a następnie patrzyłaś do lodówki.

- O pusto. To jest smutne, kiedy widzisz zero żarcia. - Powiedziałaś do siebie. Po czym zauważyłaś tylko pasztet i katchup. Zdziwiłaś się bo zawsze to nie ma ketchupu (bo sans go wyjada) Sprawdziłaś szafkę, sam chleb. - Jakby tu żyjecie.. - Szeptałaś, znowu do siebie. Wzięłaś chleb i posmarowałaś go pasztetem, a następnie zjadłaś. - Chyba pojadę do supermarketu. Ej jest tu ktoś? Czy wszyscy śpicie? - krzyczałaś ale tak żeby jakby co nikogo nie obudzić. Gdy nie dostałaś odpowiedzi, napisałaś krótką wiadomość na pierwszej lepsze karteczce. O tym że idziesz do sklepu kupić jedzenie.

Do supermarketu nie miałaś daleko, więc postanowiłaś że się przejdziesz. Zanim jednak wyszłaś z domu spakowałaś do swojej torebki, mały pistolet. Na wszelki wypadek lepiej kiedy jest pod ręką. Kiedy byłaś już na zewnątrz, zaczęłaś iść w kierunku gdzie podobno miał być sklep. Szedłaś, szedłaś i jeszcze raz szedłaś.

- Do kurwy gdzie ten supermarket. - Powiedziałaś po czym zobaczyłaś jakąś dziewczynę. - Ej dziewczynko, pomóż mi. - Zrobiłaś przerwę. - Wiesz gdzie jest sklep?

- Tak, jeśli ci chodzi o supermarket, to musisz się cofnąć o jakieś 3 kilometry i skręcić w prawo od strony z której szedłaś. Wtedy zobaczysz wielki sklep na którym pisze: fruiting, tak się nazywa ten sklep. I możesz tam kupić wszystkooo. - Odpowiedziała miło z uśmiechem. Na co sama się uśmiechłaś i ten jebany Tord chce zniszczyć psychikę takim istotą.

- Bardzo ci dziękuje i życzę wspaniałego dnia. - Powiedziałaś i odeszłaś z uśmiechem. Niech to dziecko się cieszy puki jeszcze może.

Po około 10 minutach, byłaś już na miejscu. Ona miała racje, jest jedną z niewielu. Podeszłaś do sklepu po czym otworzyłaś drzwi. Sklep wyglądał na przeogromny. No to czas na kupowanie. Zabrałaś koszyk i zaczęłaś jeździć nim po całym sklepie, wkładając różne produkty do niego. Eddowi kupiłaś nawet miesięczny zapas coli, Niech się nacieszy. A Tomowi wzięłaś 3 paczki smirnoffu. Podeszłaś do kasy i pokazałaś swój fałszywy dowód, na którym było napisane że jesteś już pełnoletnia. Zapłaciłaś za wszystko, po czym podeszłaś i otworzyłaś drzwi. Następnie ruszyłaś w kierunku domu. Teraz już wiedziałaś że mogłaś jechać jednak autem. No ale mówi się trudno. Jakimś cudem wkońcu znalazłaś się w mieszkaniu. Zaczęłaś wszystko rozpakowywać. Gdy już skończyłaś to uznałaś że raczej w lodówce to już nic się nie zmieści. Była już godzina 8 a ty dalej nikogo nie widziałaś na dole. Czyżby wszyscy spali? Podeszłaś do telewizora i go włączyłaś, chciałaś zobaczyć czy coś ciekawego w nim leci. Jak zwykle nic takiego.

- O cześć, (T.i.) jak się spało? - Zapytał Edd.

- A, no nawet dobrze. Zrób sobię coś na śniadanie, byłam w sklepie. - Powiedziałaś.

- Faktycznie, karteczkę zapomniałaś wyrzucić. - Zaśmiał się, po czym kartka znalazła się w śmieciach. Otworzył lodówkę a jego mina była bez cenna. - Powiem tyle, ile ty za to zapłaciłaś? - Można było usłyszeć zdziwienie w jego głosie.

- A czy to ważne? W tej duże szafce masz colę. - Odpowiedziałaś, po czym chłopak otworzył szafę.

- Dziękuje ci, widzę że kupiłaś nawet coś dla Toma. - Powiedział. Po czym otworzył jedną z puszek i zaczął wypijać jej zawartość. - Ej, (T.I.) czy my się przypadkiem kiedyś już nie spotkaliśmy? Wydaje mi się że wcześniej już ciebie znałem.

- A chodziłeś do (Nazwa jakiegoś liceum)? - Zapytałaś.

- Tak, chodziłem. Często też robiłem jakieś małe domowe imprezy. - Szybko odpowiedział. Po czym usłyszeliście że kto idzie po schodach. Wtedy zobaczyłaś chłopaka którego jeszcze nie znałaś.

- Hej Edd, witajjjj... - zaczął przeciągać.

- Cześć, jestem (T.I.) - Odpowiedziałaś tak żeby chłopak zrozumiał to co do niego mówisz.

- Ja jestem Matt i miło witać cię w naszych progach. - Powiedział miło i przyjaźnie. Zaczęłaś mu się dokładnie przyglądać. Ma rude włosy uczesane do góry, fiolertową bluze, a na niej zieloną kurtkę. Tom miał rację wyglądał trochę jak narcyz.

- No więc (Z.I.), chyba cię kojarzę. Z właśnie tego liceum. - Powiedział Edd.

W trakcie rozmowy ty, logowałaś się na telewizorze do Netflixa. Gdyż miałaś ochotę oglądnąć jakiś serial, wkońcu wypadło na Gotham nawet lubiłaś ten serial był całkiem spoko. Po dwóch odcinkach postanowiłaś puścić dla odmiany jakąś komedię. Nie zabardzo wiedziałaś co by to było ale coś puściłaś. Był to nawet całkiem spoko film.

Kiedy siedzenie na dupie ci się zmęczyło. Pomyślałaś że przejdziesz się do pobliskiego parku. Edd ci mówił że ten park jest magiczny. Mimo tego że łączy się później z ciemnym lasem. Wstałaś z kanapy i poszłaś w stronę parku. Ale tym razem nie musiałaś się nikogo pytać czy wiedzą gdzie on jest. Wkońcu stanęłaś na jednej ze ścieżek, tej cudownej krainy natury. Zaczęłaś się rozciągać, by potem pobiec i nic sobię nie zrobić. Gdy byłaś już gotowy, to sprawdziłaś czy zawiązałaś swoje czarne Jordany. A potem pobiegłaś nucąc jakąś piosenkę. Widziałaś drzewa, krzewy, innych biegaczy, a czasem nawet i zwierzęta. Po drodzę zauważyłaś też tak jakby osobę w czerwonej bluzie. No ale nie zwracałaś na niego uwagi i dalej biegłaś. Po jakimś czasie wróciłaś do domu.

~~~~~~~~~~~~~~
Miłego dnia

Miłość za zakrętem - reader x Tord Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz