( ͡° ͜ʖ ͡°) Rozdział 10 Podłoga

298 27 81
                                    

( macie jakieś krojenie tor(d)ta u góry)

~P.O.V. reader~

- A wracając do tego Czerwonego i Czarnego Leader. To jakby oni byli przeciwnej płci to może by się to udało, ale jak są tej samej płci co jest bardziej prawdopodobne to będą się nienawidzić. - Powiedział do mnie gadający Tort. Tak Tort nie wiem czy mam halucynacje ale widzę zamiast Torda to Torta.

- Dobra, spoko skumałam.- Powiedziałam spokojnie. On chyba serio nie wie że jestem Black Liderką i najlepiej jeśli tak zostanie, jak na razie.

- A jak bym zrobił coś niewyobrażalnie złego, to byś mi wybaczyła? - Zapytał się mnie. - Lub jeśli okazał bym się kimś bardzo złym? - Dodał po chwili.

- Zależy kiedy bym się tego dowiedziała, a także co to by było. Musiała bym znać pozycie i zagrania, a także inne takie tere fere. - Powiedziałam prawie że nie łapiąc oddechu.

- Heh. - Zaśmiał się na moje stwierdzenie.

- A co? Chcesz mi powiedzieć że jesteś Red Leaderem? Albo Black Leaderem?- Zaśmiałam się, sprawdzając jego reakcje. Widziałam że się spiął, ale nie każdy by to zauważył. Po chwili się zaśmiał żeby nie dać sobie ściągnąć tej maski. Zato założył inną, tą milszą dla mnie w tej chwili.

- Bez przesady. Ja? Co niby? Czerwonym liderem mam być który włada połową świata? Albo Black Liderem który jest wrogiem czerwonego? - Śmiał się, ale w tym śmiechu myła niby nutka obawy. Tak jakby się bał że ktoś może się o tym dowiedzieć i go zabić. No ale nie dziwie się mu, życie Lidera ma swoje niebezpieczeństwo. W sumie każda praca ma swoje zalety jak i minusy. Tylko że w naszej pracy chodzi o to żeby rządzić jak najdłużej i żeby się nie dać zabić.

- Ej, wszystko jest możliwe.- Dalej śmiałam się. Po czym poszłam do kuchni i zabrałam z niej kanapki które jakimś cudem się tam pojawiły. Po chwili już ich nie było.

- A może ty jesteś Liderką, skoro wszystko jest możliwe. - Zaśmiał się.

- Oj, przejrzałeś mój nikczemny plan czerwony lamusie, teraz będę musiała cię zabić! Szykuj się na śmierć ze śmiechu! - Mówiłam to bardzo powoli i poważnie. Podeszłam do niego, po czym próbowałam się na niego rzucić.

Po jakiś pięciu minutach, znajdowaliśmy się w dość niezręcznej pozycji na podłodzę, ale w tej chwili nie przeszkadzało mi to. Siedziałam okrakiem na brzuchu rogacza i go łaskotałam. Cały czas się śmiał. Jejku jaki on ma słodki śmie... O czym ja myślę? Ale no kto by się spodziewał że Red leader ma łaskotki. I to jakie potężne. Po paru sekundach do uszu dotarł mi jego głos.

- (T-twoje imie) p-p-przestań proszę - okropnie się jąkał. Gdy skończył zdanie przestał tortury.

- Znaj łaskę pani - Odpowiedziałam.

Nagle usłyszałam otwierające się drzwi, a w rogu zobaczyłam ananasa. Jak tylko nas zobaczył, jego oczy powiększyły się do takich rozmiarów że mogła bym tam wcisnáć średniej wielkości arbuza.

- Czy przeszkadzam wam? - Zapytał wprost. Chciałam już coś odpowiedzieć, ale pewna osoba podemną się odezwała.

- Tak i to bardzo! Mógłbyś z łaski swojej wyjść? - Zapytał "miło". Na co czarnooki wyszedł.

Miłość za zakrętem - reader x Tord Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz