Rozdział 11 mąka vs jajko

270 19 57
                                    

Za oknem padało, słychać było tylko ciągłe krople spotykające się z szybą. Ty piłaś (herbatę, kawę lub jakieś ciepłe napoje), była bardzo gorąca, przez co mogłaś odczuwać jak przechodzi przez ciebie istne ciepło. Słońce wstało już dawno, więc czemu tylko ty przesiadywałaś w kuchni?

Słuchałaś jakieś pierwszej lepszej muzyki. Okropnie źle się czułaś, tak jakbyś miała umrzeć. A to winna tylko jednej rzeczy która nazywa się okres. Twój spokój przerwał dźwięk dochodzącej wiadomości.

Od: Przyszły mąż Zosi

Siema, dawno cię nie widziałem. 18 w parku?

W sumie nic do stracenia.

Do: Przyszły mąż Zosi

Okey, pasuje mi

Musisz mi poopowiadać jak układa ci się z Zosią.

Od: Przyszły mąż Zosi

O nie

Popatrzyłaś jeszcze raz w okno, po czym postanowiłaś że jednak musisz coś zjeść. Postanowiłaś że zjesz płatki z mlekiem. Wyciągłaś z szafki płatki, były o smaku czekoladowym, tak żeby osłodzić sobię dzień. Wsypałaś je do miski. A następnie dolałaś mleka. Po czym włożyłaś do mikrofalówki.

Gdy już śniadanie było zjedzone, to wtedy przyszedł pijany Tom. Który trzymał swoją Susan w dłoniach. Nie minęła chwila a bezoki grał na gitarze śpiewając jakąś nieznaną ci piosenkę. Przez parę chwil było pięknie, ale pomylił wszystkie dźwięki, a jego głos był bardzo dziwny. Nagle Niebiesko bluzy chwycił cię za rękę i ją ucałował, a następnie porwał cię do dzikiego tańca.

Czułaś się szczęśliwa, ale miesiączka dała o sobię znać. Przerwałaś więc czynność i usiadłaś na sofię. Do pomieszczenia przybył Edd który był bardzo smutny. Można było powiedzieć że prawie płakał.

Znałaś sobię sprawę z tego że gdy szukałaś składników do śniadania, to nie widziałaś nigdzie coli. Która była ulubiony napojem zielonego. Tak naprawdę od zawsze wolałaś Pepsi od Coli, ale nie chciałaś mu robić jeszcze większej przykrości.

Nie musiałaś długo czekać na pojawienie się kolejnej osoby, którą był Matt, układający sobię wiecznie fryzurę. I chodzący ciągle z lusterkiem który i tak mu dzisiaj spadnie.

- Hej wszystkim. - Odezwałaś się pierwsza, trzeba jakoś przerwać tą ciszę.

- Witaj - Powiedział któryś z chłopaów, prawdopodobnie Edd, ale nie byłaś tego pewna.

- Co wy dzisiaj tacy smutni? - Odezwał się Matterac.

- Nie ma coli, a Tom jest pijany - Powiedział zielony.

Postanowiłaś zrobić coś ze swoim życiem. Więc wstałaś z sofy, po czym podeszłaś pod drzwi główne. Po szukaniu butów, postanowiłaś wkońcu ubrać białe superstary. Otworzyłaś zamek poczym wyszłaś z domu. Gdy tylko światło dostało się do twoich oczu, to zobaczyłaś ogarniającą cię biel,która nie trwała jakoś długo, ale jednak była. Jednak gdy tylko to minęło znowu ujrzałaś deszcz.

Wróciłaś jednak do środka gdzie było cieplutko. Zamknęłaś drzwi przekręcając zamek znajdujácy się w nich, a następnie ściągnęłaś buty. Od razu podążyłaś do swojego pokoju.

Gdy tylko zobaczyłaś śpiącego Torda, odrazu się koło niego położyłaś. Zabrałaś mu też część kołdry, przez co znowu wiercił się jakbyś go miała zabić po przez odebranie mu tego. Leżałaś odwrócona plecami do niego. Nagle poczułaś ręce oplatające cię w tali i przyciągające do siebie. No i teraz nie miałaś wyboru, musiałaś ponownie iść spać.

Miłość za zakrętem - reader x Tord Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz