-Na imię mam Sky Bring, jestem nowa w klasie. Przeprowadziłam się z Kalifornii, tam chodziłam do Private High School. - Tak wyglądało moje przedstawienie w nowej klasie, nowej szkole, nowym mieście. Toronto to piękne miejsce! A ponieważ przeprowadziłam się na dzielnice Woodstreet, to mam duży dostęp do różnych miejsc. Gdybym nie była aspołeczna to mogłabym poznać tu wielu ludzi. Teraz nie znam nikogo, dlatego zaczynam życie na nowo. Z powodów pracy mojego taty musieliśmy w piątkę przeprowadzić się do tego miasta. Ja, moja mama, tata siostra bliźniaczka - Emma i mój 2 letni pies Nero. Jest on labradorem, którego kocham nad życie. Prócz mojej siostry to jest on moim najlepszym przyjacielem. W Kalifornii nie miałam zbyt wielu przyjaciół, jedynie przyjaciółkę Melany i paru znajomych. Mimo, że z przyjaciółką mieszkamy teraz od siebie 7 godzin samolotem to i tak codziennie rozmawiamy przez Skype'a. Była ze mną od 4 roku życia, kiedy to pokazałam jej w przedszkolu jak układa się klocki, a teraz kiedy mamy po siedemnaście nadal ze mną jest.
***
-Pierwszy dzień w nowej szkole. Jej! Druga klasa liceum, niczego innego nie mogłam sobie wymarzyć. Do tego dojść w połowie roku szkolnego. Wow, mamo to spełnienie moich marzeń! - Powiedziałam sarkastycznie do kobiety stojącej przede mną. Nie, nie cieszyłam się z tego. Bo po co ja mam tu być? Mogłam zostać z Melany i babcią w Kalifornii, tam przynajmniej jestem odnaleziona, a tu? Podczas 2 dni weekendu wielu rzeczy zauważyć nie można. Jedynie samo centrum Toronto. Mimo, że jest piękne to i tak. Boję się. Bo przez następne 2,5 roku będzie chodzić do szkoły, w której nikogo nie znam. Nikogo w mieście nie znam!
-Oj nie przesadzaj Sky, ty i siostra odnajdziecie się szybko wokół nowych ludzi. Zobaczysz. - Powiedziała posyłając mi lekki uśmiech, na co ja tylko wzdychnęłam... Nie będzie przecież tak.
-Mamo, Emma może i znajdzie sobie przyjaciół, ale ja nie! Nie jestem nią, osobą, która samym spojrzeniem może przyciągnąć do siebie tysiąc ludzi. Co z tego, że wyglądamy identycznie, ale nie mamy tego samego spojrzenia na świat! - To prawda. Moja siostra zawsze była otwarta na nowe znajomości, miała pełno znajomych w Kalifornii. Ze swoim chłopakiem nie rozstawała się nawet na chwilę. To ona bawiła się w piątkowe wieczory, kiedy to ja siedziałam w pokoju pod kocem, oglądając Netflixa. Nie raz jej tego zazdrościłam, ale z czasem po prostu się przyzwyczaiłam.- Nie dam rady mamo..
-Sky. Jesteś piękną kobietą, z wieloma pasjami!Wiem, że dasz tam sobie radę. Wielu ludzi swoim talentem zachwycisz. Nie rezygnuj ze swoich marzeń proszę cię. W tym mieście możesz osiągnąć o wiele więcej niż w Kalifornii. Ujawnij przed nimi swój piękny głos. - Kiwnęłam smutną głową twierdząco, kobieta uśmiechnęła się do mnie i następnie złapała mnie za ramię i przytuliła mocno. Kocham moją mamę bardzo. Mogłam zawsze o wszystkim z nią porozmawiać. Nigdy nie miała wymówek, żeby mnie wysłuchać. Robiła to nawet w najgorszych momentach. I za to jestem jej wdzięczna. - Pokaż im siebie! - Dodała, gdy założyłam płaszcz i zapinałam buty.
Założyłam plecak, a następnie wyszłam z domu. Siostra czekała już na mnie przed wejściem i razem zmierzałyśmy na autobus. Po trzech minutach dochodzenia na dany przystanek, zauważyłam grupkę nastolatków czekających na School Bus. Po chwili pojazd przyjechał i wszyscy wsiedliśmy zajmując wolne miejsca. Emma już tu złapała kontakt z paroma osobami. Ja natomiast założyłam swoje słuchawki i wsłuchałam się w słowa piosenki Lady Gagi - Shallow. Patrzyłam przez szybę dokładnie analizując każde zdanie. Obserwowałam to miasto, to wielkie miasto, w którym już się pogubiłam.
***
-Chodź Sky! To nasza szkoła!! - Wybudziła mnie z transu moja siostra, która już była pełna energii i nie mogła się doczekać. Zdjęłam słuchawki i wyszłam z autobusu. Powiedziałam ciche '' do widzenia'' do kierowcy i udałam się przed wejście do naszego nowego High School. Pierwsze na co zwróciłam uwagę to ten przeogromny budynek stojący przed nami. Szkoła była ze trzy razy większa niż nasza poprzednia. Przeraziłam się jeszcze bardziej. Nie sądziłam, że do tak wyolbrzymionego miejsca będę codziennie chodzić. Chcąc wejść do budynku, wyleciało na mnie z dziesiątka chłopaków i mnie staranowali. Usłyszałam ciche ''soryy'' i dalsze kroki innych uczniów. Jedni z nich siedzieli na murkach, drudzy na kocach położonych na trawie. Ludzie był marzec! Nie zimno wam? Może i nie, bo w sumie to tylko ja jestem takim zmarzluchem.. - Aaa! Zobacz! Jak tu pięknie!
-Dobra Emma, nie ekscytuj się tak. Lepiej powiedz mi, do której sali mamy się udać. - Powiedziałam wchodząc do szkoły. W niej pełno niebieskich szafek, ugh jak ja tego koloru nie lubię... Prócz tych szafek to tak źle nie wyglądała ta szkoła w środku, mimo jej ogromnej wielkości, tak czy siak przemieszkało się tu wielu uczniów. Witamy w cyrku!
-Sala 111. Na drugim piętrze. -Powiedziała, a następnie pokazała na schody na drugim końcu korytarza. Planem lekcji zajęła się ona, mimo, że to ja byłam tą rozsądniejszą i mądrzejszą. Wskazałyśmy się na podane przez dziewczynę miejsce. Po drodze skupiło się na nas wiele wzroków uczniów, którzy na twarzach mieli duże zdziwienie. No nie dziwię się skoro widzą nowe postacie, do tego wyglądające identycznie w ''ich'' miejscu. Wielu chłopaków zaczęło gwizdać na nasz widok. A raczej na widok Emmy, który do wszystkich się uśmiechała. Sama nawet nie wiem co było takiego niezwykłego w naszym wyglądzie. Dwie dziewczyny o włosach rudo-brązowych o zielonych oczach, do tego bardzo niskie (znaczy teraz to tylko ja byłam niska, bo siostra założyła dość wysokie koturny). Ona wygląda dziewczęco, nawet bardzo. Spódniczka do połowy ud, do tego krótka biała bluzka i kurtka jeansowa. Ja natomiast czarne rurki z wysokim stanem i biała bluzka z Britney Spears włożona w nie. A na to bordowa bluza. Moim obuwiem były zwykłe bordowe Vansy. I tyle. Zwyczajnie! To co lubiłam. Podążając tak, nagle zadzwonił dzwonek, a jak to osoba płochliwa strasznie się przestraszyłam i wręcz podskoczyłam, na co usłyszałam śmiech mojej siostry. - Dobra to tu. Wchodzimy!
Zaczynamy kabaret.
Weszłyśmy do klasy, w której na stolikach siedziało już wielu uczniów. Niektórzy nadal dochodzili a my stanęłyśmy na środku klasy. Emma ze swoim szerokim uśmiechem przykuła uwagę paru dziewczyn, które już do niej podeszły i się przedstawiły. A ja nadal stałam jak słup soli na środku. Postanowiłam nie przykuwać uwagi, dlatego podążyłam w głąb klasy szukając wolnego miejsca. Dochodząc do takiego usłyszałam od chłopaka z następnej ''tu zajęte'' i posłałam tylko ironiczny uśmiech i poszłam dalej. Za kolejnymi dwoma był taki sam odgłos od różnych osób ''tu jest zajęte'', widząc, że moja siostra już siedzi z dziewczynami trochę się speszyłam, podeszłam do kolejnego.
-Tu.. - Zaczął chłopak, w kręconych brązowych włosach i niebieskich oczach. Z wyglądu wyglądał na dosyć miłego. Jednak to mogą być tylko pozory. Postanowiłam się już nie ukrywać tak i zacząć w końcu coś do niech mówić.
-Czyżby znowu zajęte?! - Powiedziałam zła, na co dziewczyna z ławki obok zaczęła chichotać. Spojrzałam speszona na blondynkę o niebieskich oczach.
-Nie jest zajęte, siadaj! - Dodała. Głos miała bardzo sympatyczny, dlatego powiedziałam ciche ''dzięki'' i posłałam jej uśmiech. - Jestem Lucy, a ten dupek to Flynn, miło poznać. - na jej twarz wszedł głęboki uśmiech.
-Sky.. - Chciałam coś powiedzieć, ale słowa przerwała mi nauczycielka najwidoczniej od języka francuskiego a nasza wychowawczyni.
-Bonjour! Moi drodzy, powitajcie dwie nowe uczennice, dame Bring! Dziewczynki s'il vous plaît, podejdźcie! - Tak to wszystko się zaczęło. Nowe życie, nowa ja.
Zaczęłam ja.
-Na imię mam Sky Bring, jestem nowa w klasie. Przeprowadziłam się z Kalifornii, tam chodziłam do Private High School...
MOI DRODZY, JEST TO NOWE OPOWIADANIE, Z KTÓREGO SIĘ BARDZO CIESZĘ I MAM NADZIEJĘ, ŻE MIŁO BĘDZIE WAM SIĘ CZYTAĆ.
ZAPRASZAM!
YOU ARE READING
Always. Only. For you.
Teen FictionNiesamowita opowieść, opowiadająca o tym, jak można się zmienić przez drugiego człowieka. Miłość może przezwyciężyć wszystko!