3. Nie zadaję się z nim..

16 2 0
                                    


Środa. Mój ulubiony dzień w tygodniu..Oznacza, że połowę już przeżyłam w szkole, a druga połowa mi została. Czyli dwa dni!Malutkooo..

Ubrana w białe rurki z wysokim stanem i zieloną przewiewną bluzkę do pępka, rozmyślając o planach na dzień dzisiejszy ruszyłam do holu. Założyłam czarno-białe Vansy, a na ciało zarzuciłam skórzaną kurtkę i złapałam za klamkę do drzwi.

-Mamo! Kończę dziś o szesnastej! Mam pieniądze na autobus! - Krzyknęłam wychodząc z domu. Usłyszałam tylko z kuchni krzyk mojej mamy, która powiedziała ''Okey''. Pogoda dzisiaj dopasowała, znacznie bardziej niż wczoraj. Poza tym byłam przygotowana na wszystkie autobusy, ponieważ po sytuacji z wczoraj wydrukowałam sobie plan jazdy busów. Także nic mnie dziś nie zaskoczy..

Dumna powędrowałam na początku przez ścieżkę od mojego domu do furtki. Wyszłam z parceli, gdy przede mną stanęło czarne auto. Czarny Mustang. Następnie wysiadł z niego czarnowłosy, ubrany jak zwykle zjawiskowo. Czarne jeansy, biała koszulka z napisem na środku Fuck, a do tego skórzana kurtka, podobna do mojej, tyle że męska. Włosy jak zwykle leżały jak chciały,ale dodawały mu ogromnego uroku. Nagle z domu chłopaka wyłoniła się postać kobiety, najwyraźniej jego mamy. Oboje skierowaliśmy wzrok na nią. Wow! Ma bardzo, ale to bardzo elegancką rodzicielkę. Kobieta o blond włosach, ubrana w białą spódnice pawie, że do kolan i tego samego koloru przylegającą do ciała bluzkę.

-Dylanek!- Oho zapowiada się ciekawie. Mały, słodki Dylanek..Słodziutko haha. - Chciałam ci tylko powiedzieć, że dzisiaj wracam późno i... - Kobieta podeszła do nas i dopiero teraz mnie zauważyła. - Witaj panienko, jestem mamą Dylana, Victoria.

-Dzień dobry, jestem Sky. Bardzo mi miło. - Podałam dłoń do kobiety, która już wcześniej wyciągnęła dłoń w moją stronę. - Mieszkam tutaj. - Powiedziałam i wskazałam na swój dom.

-A! Rodzina Bring!Poznałam już twoich rodziców, ale ciebie jeszcze nie miałam okazji.

-Tak, ponie.. - Mówiłam z szerokim szczerym uśmiechem, ale ktoś mi przerwał. Mówiąc 'ktoś' mam na myśli nikogo innego, jak nie samego Dylana.

-Tak, tak. Mamo my się będziemy już zbierać, widzimy się wieczorem. - Czekaj co? Jakie my? O co chodzi, bo ja chyba nie w temacie? Otóż następną swoją wypowiedź skierował już do mnie. - Chodź, bo się spóźnimy.

Dobra.. Nie rozumiałam tego, ale żeby nie zrobić chłopakowi wstydu przed jego mamą podążyłam za nim, a następnie spojrzałam na chłopaka, który już wsiadał do swojego auta. Ja otworzyłam drzwi,ale nim wsiadłam do pojazdu powiedziałam do kobiety ciche ''do widzenia''. Siedząc w aucie Dylana, nie mogłam spuścić z niego wzroku. Już od samego początku jechał jak zwykle szybko i oczywiście dokładnie, jednak to mnie teraz nie interesowało. Zastanawiałam się nad sytuacją sprzed chwili. Co to miało być? Nie umawialiśmy się przecież, że mnie zawiezie. Po nim mogę się spodziewać wszystkiego.. Trochę się jednak obawiam.

-Aż tak ci się podobam, że cały czas się na mnie patrzysz? - No i trzy..dwa..jeden.. i jego perfidny uśmieszek. Wiedziałam.. Jego ego, aż tak bardzo jest wysokie, że powoli mnie dobija.

-Jeszcze czego.. - Powiedziałam, po czym zdałam sobie sprawę, że naprawdę całą drogę się na niego patrzyłam. Dlatego też teraz patrzyłam na ulice, które mijaliśmy. - Czemu ja właściwie jadę z tobą?

Chłopak spojrzał na mnie, lecz się nie odezwał. Jego uśmieszek nie znikał mu z twarzy,a wręcz przeciwnie. Cały czas mu się powiększał, co wprawiało mnie w zakłopotanie. Nie wiedziałam sama, co teraz mam myśleć. Pewnie wywiezie mnie do lasu, sznurem przymocuje do drzewa i zostawi mnie na pastwę losu.

Always. Only. For you.Where stories live. Discover now