🔥2🔥ucieczka przed radiowozem

2.1K 100 17
                                    

Na początku dałam mu fory i pozwoliłam myśleć, że wygrywa, ale ciągle miałam dziwne wrażenie jakby samochód sam z siebie próbował go wyprzedzić. Porzuciłam tę myśli niemal od razu bo to niedorzeczne.

Kiedy wchodziłam w ostry zakręt i miałam zamiar skrócić sobie drogę jadąc chodnikiem, kierownica sama zaczęła manewrować aż w końcu jadąc normalną trasą mój samochód sam wyminął mojego rywala. Okey, to było dziwne. Nie myślałam o tym długo bo miałam wyścig do wygrania, a nie chciałam przez takie pierdoły stracić wozu.

Przez resztę trasy nic podobnego nie miało miejsca, więc zaczęłam się zastanawiać czy to przypadkiem mi się nie przywidziało. Przez moją nieuwagę brunet znowu był na prowadzeniu przez co cicho przeklnęłam pod nosem, ale dałam mu przez chwilę jechać z przodu żeby myślał, że ma jakieś szanse. Pewność siebie czasem prowadzi do przegranej w życiu.

Kiedy wiedziałam, że do końca zostało zaledwie półtora mili przyspieszyłam, po chwili wyprzedzając Eric'a. Spojrzałam na niego przelotnie w lusterku wstecznym po czym z uśmiechem docisnęłam pedał gazu do samego końca znacznie przyspieszając i zostawiając rywala w tyle. Po kilku minutach minęłam linię mety, a zaraz za mną biało-czarny Chevrolet Camaro SS.

W tym samym momencie zatrzymaliśmy się i wysiedliśmy z samochodów. Spojrzałam na niego rozbawiona jego zblolałą miną i wyciągnęłam rękę po kluczyki. Ten z wyraźną niechęcią wręczył mi je, a ja od razu rzuciłam je w stronę Toretto, który z uśmiechem je złapał. Eric spojrzał jeszcze na swój samochód po czym odszedł znikając w tłumie.

~ No to kto następny?- krzyknęłam i zaczęłam się śmiać.

○○○

Kiedy już wszyscy z ekipy mieli samochody wróciliśmy do domu i tradycyjnie zrobiliśmy grila. Oczywiście nie obyło się bez wcześniejszej modlitwy.

~ Dziękujemy ci Panie za naszą rodzinę.- zaczął Dom.

~ Za dom.- dodał Brian.

~ Za jedzenie.- następny był Roman.

~ A ja dziękuję za szybkie auta i piwo.- rzuciłam po czym wszyscy zaczęli się śmiać.

Po modlitwie wszyscy zaczęli jeść, pić i rozmawiać na różne tematy. Wszystko było super, ale brakowało mi tu jednej osoby. Letty, była moją najlepszą przyjaciółką z tego otoczenia jak i dziewczyną Dom'a. On przeżył jej zniknięcie najbardziej. Nie dziwię mu się. Kochał ją nad życie.

Niezauważalnie wymknęłam się z ogrodu i usiadłam w aucie po czym wyjęłam z kieszeni od kurtki telefon i wybrałam numer do brunetki, ale kiedy włączyła się poczta głosowa zrezygnowana rzuciłam telefon na siedzenie obok i oparłam głowę o kierownicę.

~ Letty, gdzie Cię wcięło.- szepnęłam sama do siebie nie oczekując odpowiedzi, no bo kto miał mi odpowiedzieć? Samochód?

Siedziałam tak chwilę po czym przypomniała mi się sytuacja z wyścigu. Zaczęłam się zastanawiać jak to możliwe, że samochód sam sobą kierował i to jeszcze tak dobrze.

~ Jesteś jakiś nawiedzony?- rzuciłam sarkastycznie podnosząc głowę i spoglądając na symbol znajdujący się na kierownicy.- W sumie, to byłoby ciekawe przeżycie.- pomyślałam na głos, po czym zaśmiałam się ze swojego zachowania.- Znowu gadam do auta. Kiedyś w końcu będę myśleć, że mi odpowiadasz.- pokiwałam głowa na boki niedowierzając w moją głupotę.

Na chwilę przymknęłam oczy i zaczęłam wspominać dni kiedy Letty była z nami. Było dużo weselej, wtedy rodzina była pełna, a Dom stale chodził z uśmiechem na twarzy. Teraz też się uśmiecha, ale dużo rzadziej niż wtedy.

Affectus Extraterrestrial || TransformersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz