Dziś jest piątek,wstałam i wykonałam poranną rutynę.
Umalowałam się tak:Ubrałam się w to:
Później zeszłam na śniadanie i zjadłam płatki z mlekiem. Tym razem przyszła po mnie Klaudia,i razem poszłyśmy do szkoły. Po drodze gadałyśmy o nowym chłopaku z naszej szkoły-Adrianie.
Nie powiem był on przystojny,ale taki z niego podrywacz,że aż mi go żal.(wyczujcie sarkazm~aut.)
Gdy wczoraj pierwszy raz przyszedł do szkoły to już wszystkie plastiki się do niego kleiły,a całował to się chyba ze wszystkimi.(xd)
W szkole
Razem z Klaudią poszłyśmy do szatni,i się przebrałyśmy,oczywiście przy szafkach stał już ON-Adrian i gadał już z jakimiś laskami.Dzwonek miał być za 5 minut więc miałyśmy jeszcze trochę czasu .
Podeszłyśmy do szafek i wzięłyśmy książki od biologii. Nagle ktoś do nas podszedł.hmmm...ciekawe kto ?(sarkazm)
(Adrian-A)
A-hej mała co tam robisz?
J-wyjmuję książki nie widać?,a poza tym mała to jest twoja pała,bym ci powiedziała ale ty pewne odpowiesz,,a chcesz się przekonać ?'' Więc już odrazu odpowiem ci ze nie - powiedziałam zadowolona,bo chyba go zatkało.
K-dobra chodź już Selena bo mamy w sali 69 (xd~aut.)
J-dobra to chodź!
(W sali)
Wchodzimy wszyscy,i nagle wiedzę ADRIANKA który siedzi w rzędzie obok naszego
J-Klaudia co ON tu robi?
K-Zapomniałaś? Przecież będzie chodził do naszej klasy
J- O bosz...O dziwo lekcja minęła bez kłótni.
Gadałyśmy może trochę z Klaudią,ale jakoś chyba babka nie widziała, albo miała dobry dzień.
(...Magia Czasu...)
Wracam już do domu ogl. to nawet obyło się bez uwag,wiec szacun dla mnie,bo u mnie to norma, chodź przez ten dzień zaczepiał nas jeszcze ten Debil ,to tez mu nic nie zrobiłam.Wróciłam do domu wyszłam z psem, odrobiłam lekcje,wstawiłam zdj na insta itd. Ok 15:05 mama zawołała mnie na dół pod pretekstem ,,że jest już obiad'',i ,,ze ma mi coś ważnego do powiedzenia''.Zeszłam na dół,i zauważyłam ze mama miała poważną minę, to znaczyło chyba ze mam się bać.Myślałam ze chodziło o moje zachowanie w szkole,ale się myliłam.
Zeszłam na dół usiadłam przy stole,i zaczęła się rozmowa:
(Mama-M,tata-T)
J-słucham... co macie mi ważnego do powiedzenia ?
M-nie zrozum nas źle ,ale musimy się przeprowadzić do Norwegii.
J- To jest jakiś żart?
T- nie to jest naprawdę poważna sprawa,pamiętasz babcie Gertrudę?
J-tak , pamietam ją z dzieciństwa,była opiekuńcza i bawiła się ze mną lalkami,bardzo ją lubiłam,ale po co się mnie pytasz czy ją pamiętam?
T- No właśnie,bo...,bo... ona zmarła.Jak byłem mały mojemu tacie zmarła żona- moja mama,później tata zamieszkał z Gertrudą,i była moją macochą,traktowałem ją jak matkę. Gdy zmarł mój tata-wtedy miałaś 6 lat, Gertruda nie mogła sobie z tym poradzić, wszystko jej przypominało męża,wiec wyprowadziła się do Norwegii do Trofors.
J-to smutne bardzo ją kochałam,ale jaki to ma związek z naszą przeprowadzką?
T-ona tez zmarła -spłynęła mu pojedyncza łza po poliku,wcześniej przepisała na mnie dom,i dlatego chcemy tam zamieszkać.
J- ale ... ja mam tu przyjaciół, rodzine, dom, i Klaudię, przecież ona jest dla mnie jak siostra nie mogę jej zostawić - ze łzami w oczach pobiegłam do pokoju,i rzuciłam się na łóżko.Wszystko to przemyślałam i zasnęłam.Następnego dnia
obudziłam się około godziny dziesiątej i zobaczyłam że jestem we wczorajszych ubraniach.
Poszłam do łazienki wykąpałam się i przebrałam w taki dres;Była dzisiaj sobota,wiec zadzwoniłam do Klaudii,aby do mnie przyszła, bo muszę z nią porozmawiać o ważniej rzeczy.Umówiłyśmy się na godzinę 13:00 u mnie w domu.
Tak wiem w prawie każdej opowieści jest tak ze nagle ktoś musi pilnie wyjechać Do Norwegii ale nie wiedziałam co wymyślić,wiec napisałam to😂❤️
Ogl to było 600 słów 💪🤗Nwm kd będzie następny rozdział ale postaram się szybko, o ile ktoś to wgl czyta 💝👌