Rozdział 9

3 0 0
                                    

Nagle rozszedł się dźwięk otwieranych drzwi. Do pomieszczenia weszły trzy osoby Etan, Crowley i Elwira. Świetne trio heheh..., już nie żyje.

- Matko zrobię z niej babeczki, dobrze?- powiedział Etan.

- Jeszcze nie. Najpierw chce się z nią trochę pobawić. Moja osoba jest idealna do zadawania jej bólu.

Wiedziałam to, nawet zanim to powiedziała było to wręcz oczywiste. Za wiele razy słyszałam już tą śpiewkę. Tylko jedno mnie zastanawiało czego będzie chciał ode mnie Crowley. Powiem, że wszyscy są tak samo szaleni. Tak właściwie to ja tu prowadzę jakiś rozmyślania, a w tym samym czasie obrywam mocno w twarz. Takie średnie uczucie, szczególnie jak przyszło się miło napić herbatki z kolegą z pracy.

- Ej Milliana! Pobudka!- krzyczała do mnie Elwira. Po dłuższej chwili była już zirytowana moim brakiem reakcji, więc przerzuciła się na bardziej skuteczną metodę. Wbiła mi ostrze w brzuch, po czym zaczęła drążyć we mnie co raz to większą dziurę. Ból wzrastał stopniowo, przeszywał każdy skrawek mojego ciała. Po chwili straciłam czucie. Byłam zupełnie bezwładna, trwało to krótko gdyż straciłam przytomność. Kiedy się ocknęłam, zauważyłam że jestem w innym pomieszczeniu. Ściany były przesiąknięte krwią, a podłoga była cała podziurawiona. A ja na samym środku byłam przykuta kajdankami do krzesła. W powietrzu unosił się intensywny zapach benzyny. Po chwili gdy na siebie spojrzałam zauważyłam wiele bandaży nasiąkniętych już moją krwią, która po woli zaczynała już kapać na podłogę. Opatrunki były oblane spirytusem, to wytłumaczało palący ból, przez który czułam każdą drobną ranę. Nie miałam już na nic siły, czułam że za nie długo będzie mój koniec. Żegnam, już mnie nie ma, nie istnieje, umarłam. Zadowoleni? Ale życie niestety nie jest takie proste, po chwili do pokoju wszedł mój koszmar. Próbowałam udawać nie przytomną, ale na to też mi brakowało sił. I tak mój plan miał nikłe szanse na powodzenie. Gdyż Elwira nie jest głupia i trudno ją oszukać.
- Podoba ci się moje mieszkanie? Znalazłam dla ciebie specjalnie wolny pokój, cieszysz się?- mówiąc to cały czas przyciskała mi najgłębsze rany. Wydałam z siebie tylko parę jęków i odpowiedziałam jej kiwnięciem głową. Ona uśmiechnęła się po czym rozkuła mnie, związała mi ręce, nogi i zawiesiła pod sufitem.Nawet nie mogłam wykorzystać szansy byłam za słaba, ruch był praktycznie nie możliwy.

- Tak lepiej. - powiedziała po czym zadowolona, ze swojej dominacji nade mną opuściła pokój. Można powiedzieć, że moja odpowiedź poprawiła mi sytuacje. Ale w przypadku Elwiry liczy się tylko jej przyjemność, więc pomimo wszystko nic się nie zmieniło. Co jakiś czas słyszałam tylko odgłosy z drugiego pokoju. Nie powiem bardzo ciekawa rozmowa, jestem ciekawa tego jak mnie w końcu przyprawią i jakim jedzeniem stanę się po śmierci. Hmm.. może kotletem, zupą, herbatą czy jakimś ciasteczkiem, mydłem. Pieprzeni kanibale. Nie ważne i tak umrę, wolałabym szybką śmierć, ale oni wolą za torturować mnie na śmierć. Nie polecam mojego szczęścia. Jest niczym niespodziewana podróż prosto w środek cyklonu. Nie mogę nawet spróbować uwolnić mocy, nie mam warunków no i... nie ważne.
(...)
Z trzaskiem gałęzi na dworze w mroźną burzową noc, słychać tylko uderzające co jakiś czas pioruny. Ale przez moje wykończenie słyszałam jeszcze jęki wszystkich ofiar tego przeklętego domu. Nie mogę tu zostać lecz ciągle nie mam okazji na ucieczkę. Wisze sobie tylko na suficie jak żyrandol i raz sobie się po kołysze raz nie. Ehh.. to na sto procent pomoże mi się wydostać z tej jakże zacnej piekarni. I tak nie mam żadnych szans na przeżycie, więc niech chociaż dobrze mnie dopieką. Bo przecież nie mam zamiaru truć ludzi moją osobowością. Usłyszałam klucz w zamku, poczułam zgrozę po czym weszła Elwira.

- To koniec. Jak mogłaś rozkochać w sobie mojego syna? Jak śmiesz ty nic nie warta szmato!- nie wiem co jej odbiło, ale chyba wypowiada mi wojnę czy coś takiego yyy.. - Przez ciebie nie mogę swobodnie ugotować cie na obiad, a ja bardzo tego chciałam. On chce robić z ciebie ciasteczka, słodkości, herbatki albo gorzej.
- Co jest gorszego od zrobienia ze mnie jedzenia?
- Oo.. on..on chciałby mieć ciebie za żonę i nawet rodzinę planować. Po co to czytałam, głupi pamiętnik! Czemu on zszedł na złą drogę. Co takiego zrobiłam źle?- zaczęła wić się po ziemi i ryczeć, gdy trochę ochłonęła spojrzała na mnie. - Tak właściwie to nie obiecywałam mu, że nic ci nie zrobię, więc pozwól, że się troszeczkę odstresuje.
Tak się odstresowała, że nie mogłam oddychać. Nadal robię to z ledwością. Wielki ból przeszywający całe moje ciało oraz ten najgorszy palący ból na piersi, z której aktualnie wystaje nóż. Moje lewe płuco jest przedarte, czuje bezdech. Jest mi bardzo zimno i jednocześnie płonę. Na podłodze widać tylko jezioro krwii. Jestem martwa... .
Obudziłam się leżąc w samej bieliźnie na ziemi. Czułam się jakbym straciła czucie. Większość mojego ciała pokrywały rany i bandaże. Krew była wszędzie. A ja nie mogę zrobić nic, nie teraz. Zapadła głucha cisza nim w pokoju nastał mrok i pojawiła się postać najbardziej przeze mnie nie wyczekiwana. Najpierw zostałam kopnięta w twarz, potem złamał mi rękę.
- Zero reakcji?! Wiesz, że i tak tu zdechniesz. Bardzo mnie irytujesz, mogłabyś chociaż udawać. Moja rodzina... jest trochę obrzydliwa rozumiesz, nie smakuje mi ścierwo. Dlatego jem na mieście i rzadko bywam w domu. To główny powód złego wychowania mojego syna, wdał się w matkę. Za co przepraszam. No, ale dosyć tych spoufaleń, trochę się pobawię skoro tu jesteś.
Starał się jak mógł, żeby wydobyć ze mnie jakikolwiek dźwięk, ale bez skutecznie. Moja skóra następująco spalała się, później była ochładzana. Lód włożony pod spaloną skórę, był dla niego pomysłem świetnym. Lecz osoba praktycznie martwa nie wyda żadnego dźwięku. Każda część ciała bardzo pulsowała, a ból stawał się już praktycznie moim sprzymierzeńcem, pomyśleć tylko o śmierci to dopiero spóźnialski przyjaciel. Tylko czekam i czekam na niego.
- Jesteś nudna. Nie mam pojęcia co w tobie widzi mój syn.
Z tymi słowami wyszedł z pomieszczenia. Ja też nie wiem co wszyscy we mnie widzą mam już dosyć tego. Kałuża, w której leże jest coraz większa może się wreszcie wykrwawię i tak skończę. Dreszcze przeszywają całe moje ciało, głowa zaczynała mi pulsować tak, że nie mogłam zebrać myśli. Po dłuższej chwili męki zemdlałam.

Zabarwiona śmierciąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz