8. Słabość

2K 93 9
                                    

Nie mogę zasnąć. Przekręcam się z boku na bok, ale to na nic. Leżę na tym łóżku już jakieś dobre 15 minut.  Zbyt wiele myśli krąży mi teraz po głowie bym mogła spać. Jedną z nich jest Król Piotr.

Mam dość tej ciągłej niepewności! Mam dość tego ciągłego milczenia! Mam dość tej całej Narni!

Zerwałam się z łóżka i podeszłam do kominka. Zdjęłam z ręki bransoletkę, która ani trochę nie zmieniała swojego koloru.

- Nie chcesz mi czegoś powiedzieć?! - powiedziałam do błyskotki leżącej na mojej dłoni. - Nic nie zrobisz?

Bransoletka nie zamierzała się zaświecić, ruszyć czy dać jakikolwiek inny znak. Zacisnęłam pięść i popatrzyłam w ogień. Poczułam niewyobrażalnie uczucie gniewu, smutku i chęci...zniszczenia tej małej, niewinnej błyskotki spoczywającej w zamkniętej dłoni.

Podniosłam rękę do góry chcąc zniszczyć to co było środku niej. Chciałam wrzucić tam bransoletkę. Do ognia. Tak pięknie by spłonęła. Ogień by ją spalił i nie został by po niej ślad. Bym zapomniała o całym incydencie. To byłby koniec.  Koniec.

To byłoby również koniec...Miłości do Piotra.

Krzyknęłam z bezsilności i rzuciłam bransoletke na podłoge klękając przed nią i chowając twarz w dłoniach.

Nie mam siły. To mnie przerasta. Usłyszałam jakieś straszne dźwięki. Zrobiło się przerażająco ciemno.

- Piotrek! Daj mi jakiś znak! Cokolwiek! - mówiłam do bransoletki. - Proszę...

Nie wiedziałam co robić. Miałam dość.

- Elizo...

Natychmiast zerwałam się na równe nogi. Zrobiło się jaśniej. Dźwięki ucichły. Popatrzyłam w lustro przede mną.
Stał tam. To on. Przyszedł.

- PIOTREK! - krzyknęłam i odwróciłam się za siebie, jednak nikogo nie było. Popatrzyłam jeszcze raz na moje odbicie.

- Dlaczego to robisz? - spytał podchodząc bliżej mojego odbicia - Czy nie wierzysz w moją obietnice?

Patrzyłam w jego błękitne oczy. Tak bardzo mi go brakowało. Nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć. Było mi wstyd.

- Tak mi przykro...- szepnęłam.

- Proszę... - powiedział kładąc na moim odbiciu rękę na ramię, ale ja też to poczułam.-  Nie uciekaj przede mną.
 
Zamknęłam oczy na dosłownie kilka sekund. Gdy je otworzyłam Piotra już nie było.

Odwróciłam się w stronę drzwi od mojej kajuty. Stała tam Łucja w piżamie i rozczochranych włosach. Kątem oka zauważyłam zielony dymek uciekający z pomieszczenia. Spojrzałam na dziewczynę.

- Czy... Czy to był mój brat... Piotrek tu był? - spytała z nadzieją.

Uśmiechnęłam się. Wiedziałam, że Łucja tęskni za Piotrem. Z tego co mi opowiadała to nie widzieli się od 2 lat. To musi być trudne dla brata i siostry. Ja bym nie dała rady gdybym była rozdzielona z Kaspianem.

- Tak - powiedziałam. - W lustrze. - gdy zobaczyłam że dziewczyna posmutniała dodałam - Musimy mu zaufać. Wróci, przecież obiecał, prawda?

Łucja podniosła lekko głowę i uśmiechnęła się.

Zdałam sobie z czegoś sprawę.

- Łucjo... Czy ty też miałaś jakieś koszmary albo coś? - spytałam

Szatynka podeszła do mnie.

- Tak - powiedziała cicho - boję się.

Serce zaczęło mi szybciej bić.

- Chodź do chłopaków. - powiedziałam. - Muszę coś sprawdzić.

~~~~~~~~

Powolnym krokiem podeszłam do drzwi. Nacisnęłam klamkę weszłam wraz z Łucją do pomieszczenia. Spojrzałam na naszą załogę. Wszyscy smacznie spali. Zerknęłam na Kaspiana leżącego w hamaku. Uśmiechnęłam się mimowolnie.

Pamiętam jak bawiliśmy się całymi dniami w chowanego albo oblewaliśmy się wodą w każdy przedostatni dzień miesiąca. Zawsze był to przedostatni dzień, ponieważ zawsze uważaliśmy, że koniec to koniec, a przedostani to co prawda prawie ostatni, ale jednak niedokońca. To nie koniec.

Nagle coś mnie zaniepokoiło. Mój brat zaczął się niespokojnie wiercić i mówić coś po cichu. Zauważyłam Łucję która mówi do Edmunda, który obudził się z mieczem w ręku tak szybko jakby go ktoś oblał lodowatą wodą.

- Nie mogę spać. - rzekła dziewczyna do bruneta.

Ja podeszłam do Kaspiana i zaczęłam go mocno szturchać, aby go obudzić. Również zerwał się z łóżka bardzo gwałtownie.

- Niech zgadnę... miałaś koszmary. - odpowiedział Edmund  zwracając się do siostry.

Ta nic nie odpowiedziała.

- Albo wszyscy powariowaliśmy... - powiedział i spojrzał na mnie i na Kaspiana.

- Albo ktoś nam mąci w głowach... - dodałam ciężko wzdychając.

To była chyba najcięższa noc w moim życiu.

~~~~~~~~~~

- Eliza! Wiewiórka wstawaj!

Otworzyłam oczy. Przede mną stał Edmund uśmiechając się. Przeciągnęłam się leniwie.

- Co jest? - spytałam zaspanym głosem.

Chłopak odwrócił się i rzucił mi jabłko, które zwinnie złapałam. Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem.

- Śniadanie, wiewióra. - powiedział śmiejąc się.

Również się zaśmiałam.  Ktoś jeszcze mnie tak nazywa - wiewióra?

- A dlaczego ty jesteś w mojej komnacie? - spytałam okrywając się szczelniej kołdrą zdając sobie sprawę, że jestem w samej piżamie.

Edmund zaczął się śmiać. Ja nie wiedziałam o co mu chodzi.

- To ja mógłbym cię spytać; co ty tutaj robisz. - powiedział.

Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że leżę w hamaku. W pokoju chłopaków.

- Czy ja coś... Zrobiłam? - spytałam Edmunda.

- Spokojnie. - mówił chwytając swój miecz - Wczoraj tutaj zasnęłaś i Kaspian cię tutaj położył.

Trochę mi ulżyło. Oparłam głowę na poduszkę. Nie chciałam myśleć o tej ciężkiej nocy. Na samą myśl o tym, że chciałam zniszczyć bransoletke jest mi niedobrze.

- Niech Królowa się ogarnie i dołączy do nas. - powiedział i wyszedł.

Zauważyłam dziwnie znaną mi rzecz na komodzie. Wyostrzyłam wzrok. Dostrzegłam moją bransoletke.

Uśmiechnęłam się szeroko.

Ona chyba nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać.

~~~~~~~~~~~~~~~

W Cieniu Króla [Siostra Kaspiana 2] - ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz