Nie wiem, jak mogłem wymyślić coś tak niedorzecznego, ale to zrobiłem.
Wielokrotnie szkolny psycholog mówił mi, że moje niektóre zachowania wiążą się z brakiem ojcowskiej ręki. Chęć zaimponowania rówieśnikom, udowodnienia swojej wartości, podczas kiedy zjadały mnie samo niszczące myśli i zwątpienia i inne niedorzeczne bzdury miały być odskocznią od tego, że nigdzie nie mogłem znaleźć taty. Przyznaję, że wielokrotnie wyobrażałem sobie, jak wygląda. Kiedy byłem mały, moim ulubionym zajęciem było chodzenie po Nowym Jorku i przyglądanie się napotkanym facetom. Zapamiętywałem ciekawe twarze i zastanawiałem się, czy któraś z nich nie jest twarzą mojego ojca. Swego czasu przeobrażało się to w pewną obsesję, ale zaniechałem tego, bo wiedziałem, że mama tego nienawidzi.
Więc, gdy tylko nadarzyła się okazja do pozyskania drugiego rodzica, od razu z niej skorzystałem.
- Raven- zawołałem do śpiącej dziewczyny. Otworzyła powoli oczy i przeciągnęła się ziewając.- Raven, czy my... No, wszyscy obozowicze, ty, ja jesteśmy... Bo ja wiem, na przykład...
- Wysłów się w końcu!
-... Dziećmi bogów?- zabrzmiało to dość niezwykle, więc byłem przygotowany na wybuch śmiechu z jej strony. Chociaż nie, jednak nie, wybuch śmiechu byłby ostatnią rzeczą jakiej można byłoby się po niej spodziewać kiedykolwiek. Mimo to, byłem mocno zaskoczony, kiedy wstała i otrzepała spodnie bez zbędnych docinków.
- No nareszcie- szepnęła.- Wybacz, ale teraz będę zmuszona się od ciebie uwolnić, z resztą z wielką chęcią, ponieważ reszta należy do twojego nowego grupowego. Zapukaj- powiedziała.
Wyciągnąłem rękę w kierunku drzwi, ale te same się otworzyły. Na progu stanął wysoki chłopak o blond włosach, brązowych oczach i figlarnym spojrzeniu. Na oko miał coś koło piętnastu lat.
- O, ty jesteś ten nowy, nie?- zawołał wyciągając do mnie rękę.- Cześć, nazywam się Olivier, ale mówią mi Oli Lepka Rączka, syn Hermesa twój nowy grupowy- nie byłem do końca przekonany, czy chcę wiedzieć, czemu zawdzięcza swoją ksywkę. Uścisnąłem jego dłoń.- Max Johnson, syn nie wiadomo kogo i twój podopieczny- odpowiedziałem. Oli miał bardzo przyjazny głos i ogólnie sprawiał wrażenie sympatycznego gościa, dlatego liczyłem, że pogada ze mną jeszcze chwilę, ale znów się przeliczyłem.
- Ekstra, Max. Rozłóż się pod południowym oknem. Możesz zwinąć kocyk z któregoś łóżka. Rąbną sobie nowy- powiedział i pobiegł w stronę strzelnicy, nie rzucając nawet żadnego „pa".
Rozejrzałem się dookoła. Raven nigdzie nie było widać. Albo sobie poszła, albo zamieniła się w drzewo i obserwowała mnie z ukrycia. W środku chatka sprawiała takie same wrażenie, jak na zewnątrz. Podłoga, łóżka i szafki zrobione były z drewna. Wszędzie walały się ubrania, papierki po cukierkach i puszki dietetycznej coli. Zaskoczyło mnie jedynie to, że naliczyłem przynajmniej cztery pudełka po Iphonach, laptopach, a nawet jedno po plazmie, która wisiała na jednej ze ścian.
Chyba dzieci Hermesa brały pojęcie „bóg złodziei" zbyt do serca. Ukradłem sobie kocyk i poduszkę z sąsiedniego łóżka. I ułożyłem się na tyle wygodnie, na ile się dało na podłodze. Byłem dzieckiem boga. Wow, to brzmiało niesamowicie. Mój tato był bogiem. Wow, to brzmiało jeszcze lepiej! Niech Isabella ze swoim ojcem-milionerem schowają się w cień! Leżałem tak, patrząc się w sufit i układając w myślach tysiące scenariuszy rozmowy między mną, a tą jędzą z 1a, kiedy oczy zaczęły mi ciążyć. Przeciągnąłem się i zasnąłem. Jutro miałem się obudzić jako półbóg. To było dość ekscytujące...
Następnego dnia usłyszałem wołanie.
- Wstawaj, nowy!- otworzyłem oczy i błyskawicznie podniosłem się z łóżka. Po domku krzątała się dziesiątka obozowiczów. Byli to zarówno chłopcy, jak i dziewczyny, którzy zbierali z podłogi brudne rzeczy, przebierali się i ścielili łóżka. Wszyscy uwijali się jak w ulu, przerywając jedynie pracę, aby zagadać drugą osobę i wybuchnąć głośnym śmiechem. Nastrój udzielił się także mi. Postanowiłem przylizać włosy, co i tak odniosło marny skutek oraz poprawić ubranie. Nie dostałem drugiej koszulki, więc tak czy siak nie mogłem jej zmienić.
CZYTASZ
Percy Jackson - Nowe Pokolenie - Niezgoda.
Fiksi PenggemarJednego dnia życie trzynastoletniego Maxa Johnsona wywróciło się do góry nogami. Bo co innego można powiedzieć o dniu, w którym atakują cię potwory, spadasz z dziewięćdziesięciu metrów, a twojemu najlepszemu kumplowi wyrastają kopyta? Jakie sekrety...