2. Christmas tastes like Wasabi

1.7K 163 55
                                    

Pobudka w pustym, zimnym łóżku, z lekkim bólem głowy i z czosnkowym posmakiem w ustach nie była tym, co lubił, a jeśli dodać do tego zirytowanie i krążące w żyłach podniecenie to już w ogóle nie miał ochoty wracać do rzeczywistości. Niestety, był dorosłym, odpowiedzialnym mężczyzną, z pracą, której nie mógł tak po prostu olać, bo nie po to harował jak wół, żeby zostać zwolnionym, ot tak, przez jakiegoś tancerza o niezwykłych zielonych oczach. Bo tak, oczywiście, że to wszystko była wina Harry'ego Stylesa, z którym to spędził całkiem zabawnie czas w małej kebabowni mogąc bez skrępowania przyglądać się w jak obsceniczny sposób chłopak jadł fast fooda. Co prawda w jego wyobrażeniach znajdowali się raczej w sypialni i ten różowy język wysuwał się po coś innego niż niezbyt zdrowe jedzenie, ale nie zamierzał narzekać. Przy tym rozchwianym stoliku, szybko załapał, że skoro jakimś cudem dostał się w łaski bruneta to powinien to dobrze wykorzystać. I zamierzał to zrobić, bo oprócz tego, że chłopak był niesamowicie pociągający to okazał się również interesującym towarzyszem rozmowy.

Czyli to już było oficjalne, Louis Tomlinson, którego noga do poprzedniego wieczoru nie stanęła w żadnym klubie z tancerzami, zamierzał zapolować na jednego z nich. Niesłychane, sam do końca w to nie wierzył, ale z drugiej strony nie zamierzał nic z tym zrobić. Ciągnęło go do Stylesa i niech go piekło pochłonie, jeśli nie zrobi wszystkiego, co może, żeby znaleźć się blisko niego. Jak, naprawdę blisko. Nawet, jeśli oznaczało to powrót do Wasabi, chociaż tak naprawdę nie miał pojęcia czy chłopak tam dzisiaj będzie. Najwyżej wypije drinka czy dwa i wróci do domu. Ale zanim to nastąpi musiał się zwlec z łóżka, co wcale nie było takie proste. W sumie mógł poleżeć jeszcze z pięć minut i powyobrażać sobie kilka bardzo przyjemnych rzeczy. Tak, to był dobry pomysł.

- Tomlinson pokrako, ruszaj tyłek, bo spóźnisz się do pracy! - I nici z marzeń o dużych dłoniach i bladej skórze. Po jaką cholerę godził się na mieszkanie z tym utrapieniem zwanym Zaynem Malikiem? Gdyby go nie było, miałby ciszę i spokój, mógłby chodzić po mieszkaniu nago i nie musiałby się bać, że zastanie mulata w dwuznacznej sytuacji, no i przede wszystkim byłby sam jak palec. Ewentualnie obecność chłopaka nie była wcale taka zła. - No już, wstawaj, bo śniadanie ostygnie! - Ciemna głowa z rozwichrzonymi włosami pojawiła się w drzwiach i Louis mógł z łatwością stwierdzić, że przyjaciel miał dobrą noc. Nawet bardzo dobrą. Co nie zmieniało faktu, że wspominał coś o śniadaniu.

- Czekaj, ty gotowałeś?

- Zwariowałeś? Jeszcze mi życie miłe. Liam gotował, mamy naleśniki i bekon i jajecznicę, mówię ci ruszaj tyłek, bo się zmarnuje.

- Czekaj, kim jest Liam?

- No ten chłopak z wczoraj. Wiesz, chyba go zatrzymam na dłużej. - Świat zwariował, Malik zamierzał zatrzymać jednonocną przygodę na dłużej. Louis zapewne jeszcze spał. Nie, raczej nie, uszczypnął się dla pewności i bolało jak diabli. - No chodźże, poznasz go.

- Ciebie już do reszty powaliło?

- Nie, jestem całkowicie poważny. Ty też powinieneś przestać się wygłupiać, bo zaraz spóźnisz się do pracy. No ruszaj się, no!

- Podmienili go jak nic - mruknął wyplątując się z pościeli, bo czy tego chciał czy nie, jego przyjaciel miał rację. Jeśli nie ruszy tyłka to się spóźni.

Sam nie wiedział, w jaki sposób znalazł się przed niepozornym budynkiem z małym zielonym napisem, ale właśnie stał przed nim powoli wypalając papierosa. Nie planował tego, po prostu się stało. Być może miało to coś wspólnego z jakże irytującym dniem w pracy, który był zdecydowanie zbyt stresujący jak na okres przedświąteczny, przecież nikt normalny nie potrzebował wtedy projektu domu. Co prawda już dawno doszedł do wniosku, że ich klienci mieli nierówno pod sufitem, jednak proszenie o zaprojektowanie domku wakacyjnego na Malediwach w grudniu to była przesada. Szczególnie, jeśli architekt nie dostał urlopu i nie pojedzie na swoje wymarzone wakacje. Także tak, ten dzień był nad wyraz irytujący i chyba właśnie z tego powodu Louis znajdował się tam gdzie się znajdował. Przynajmniej tak to tłumaczył w swojej głowie Malikowi, który na pewno - jeśli się o tym dowie, czego nie zrobi, już Tomlinson się o to postara - chciałby znać jego pobudki.

Christmas tastes like Wasabi | Larry Short Story ✔️ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz