Budzenie się po dobrym seksie było jedną z ulubionych rzeczy Louisa, która nie zdarzała się za często, dlatego nauczył się to doceniać. Czuł się wtedy taki lekki, a jednocześnie ciężki i to wszystko przez zmęczenie i cień żądzy wciąż czający się w żyłach. Nie spodziewał się jednak, że budzenie się po seksie z Harrym będzie na zupełnie innym poziomie. Energia buzująca w żyłach, radość wypełniająca wnętrze, serce bijące jak oszalałe. Motylki w żołądku, fajerwerki pod zamkniętymi powiekami, szeroki uśmiech wypływający leniwie na twarz. No zgłupiał, zupełnie zgłupiał, ale miał ku temu powód, bo jak nic znalazł w młodszym brunecie swoją drugą połówkę arbuza. Jabłka. Pomarańczy. A chuj wie, jakiegoś owocu, ale sens był taki, że nie wypuści Stylesa ze swoich ramion nigdy więcej. Nie ma mowy. Nie, kiedy nie dość, że rozumieli się tak dobrze poza łóżkiem to w nim uzupełniali się jeszcze bardziej. Idealnie nieidealna mieszanka. Uwielbiał to. Naprawdę uwielbiał. I nie mógł się doczekać, kiedy będzie mógł znów zacząć odkrywać, co kryje się w tym mężczyźnie, jaki dźwięk potrafi wydać, gdzie jest jego wrażliwe miejsce, jak bardzo jego ciało było giętkie. O tak, zdecydowanie nie mógł się tego doczekać.
Przeciągnął się szukając automatycznie ciepłego ciała, które powinno być obok niego, ale jedyne, co napotkał to zimne prześcieradło. Co do chuja? Otworzył oczy rozglądając się po sypialni mając nadzieję, że brunet po prostu wstał do łazienki, ale kiedy dostrzegł otwarte drzwi i zgaszone światło w tamtym pomieszczeniu, oraz brak ubrań Harry'ego był już pewny, że chłopak nie znajdował się nigdzie blisko. A blisko w tym wypadku oznaczało nie dalej niż metr od Louisa. Może zgłodniał i poszedł do kuchni. To było prawdopodobne, sam Louis poczuł jak żołądek przykleja mu się do pleców z głodu, bo tak na dobrą sprawę zjadł dziś tylko jakieś płatki na śniadanie i to było wszystko, a przy ich aktywności fizycznej zdecydowanie potrzebował więcej. Dużo więcej, bo ten człowiek wpędzi go do grobu szybciej niżby chciał. A planował przynajmniej kolejne pięćdziesiąt lat w jego towarzystwie. No zidiociał do reszty i czuł się z tym świetnie. Wyplątał się z pościeli, złapał za pierwsze z brzegu dresy zupełnie nie przejmując się koszulką i wyszedł z sypialni za cel obierając kuchnię. Pustą kuchnię. Co do chuja, ponownie? Gdzie ta żyrafa? Wrócił do salonu dopiero teraz zauważając nieco wymiętoszonego Zayna na kanapie, który patrzył na niego rozbawionym wzrokiem.
- Nie wiedziałem, że jesteś taki głośny Tommo - parsknął mulat, a Louis tylko uśmiechnął się kpiąco.
- Bo jeszcze nikt mnie tak dobrze nie wypieprzył. A jeśli o tym mówimy, widziałeś Harry'ego?
- Wyszedł jakoś przed ósmą...
- Jak to wyszedł? - Louis zamrugał, zerkając na zegar. Dochodziła dwudziesta pierwsza, dźwięki muzyki zza ściany oznaczały, że sąsiedzi zaczęli już świętowanie. Sylwester i te sprawy. Naprawdę zapomniał zbyt zaabsorbowany Harrym. Harrym, który wyszedł po ich wcale nie tak małych igraszkach nawet go o tym nie informując. Oj, to nie skończy się dla bruneta dobrze. Rozdrażnienie buzowało pod skórą w bardzo niemiły sposób. - Jak to wyszedł, do kurwy nędzy?
- No wyszedł jak spałeś. - Mulat wzruszył ramionami sięgając po złożony kawałek papieru leżący na oparciu kanapy. - Zostawił ci tą kartkę.
Louis wziął go w dłoń i otworzył od razu rozpoznając pismo Harry'ego. Przeczytał. Przymknął oczy wciągając ostro powietrze przez nos. To nie mogła być prawda. Nie zrobił tego, nie w taki sposób. Podniósł powieki i spojrzał po raz kolejny na papier. Nie. Nic się nie zmieniło. Jedno słowo wciąż patrzyło na niego szyderczo. Mógł się tego spodziewać. Naprawdę powinien, ale jedyne, o czym mógł myśleć to o tym, że Harry zamiast powiedzieć mu jak człowiek, co zamierza, wymknął się jak tchórz. I to go denerwowało. Bardzo. I zamierzał tą złość wyładować właśnie na brunecie. Chciał tańczyć, dobrze, niech tańczy, ale Louis postara się, żeby akurat ten taniec zapamiętał do końca życia.
CZYTASZ
Christmas tastes like Wasabi | Larry Short Story ✔️
FanfictionTo nie było miejsce, do którego Louis poszedłby z własnej nieprzymuszonej woli. Nie, zdecydowanie nie. Omijał podobne lokale przez całe swoje życie. Jednak kiedy jego plany na Świętą zostają zniweczone przez szefa, a przyjaciel idiota postanawia pop...