Will patrzył na mnie niezrozumiale. Nie wiedziałam co mam zrobić, aby przekonało mamę. Nie chcę wracać!
-Ale mamo...daj mi czas. Zostanę tu kilka tygodni jeszczę i wrócę. Nie mogę teraz wracać-powiedziałam
-Jak to? Nie chcesz wrócić do domu?-zapytała zdziwiona. Popatrzyłam na Willa, który był we mnie wpatrzony i czekał na moją odpowiedź.
-Nie...-odpowiedziałam
Mama patrzyła na mnie niezrozumiale.
-Mila, jedziesz do domu?-nagle pojawiła się Pertie.
-Nie... nie jadę-powiedziałam patrząc na mamę.
-To skąd ta walizka?-zapytała Pertie
-Bo...nie jestem jeszcze gotowa, żeby wrócić do rzeczywistości. Wiem, że to dziwne, bo przyjazd tytaj prawie przyprawił mnie o depresje, ale poznałam tu świetnych ludzi, którzy pokazali mi inną stronę tego wszystkiego. Tego całego chaosu codzienności. Tutaj hczę się być szczęśliwa. Mamo, nie zostane tutaj na zawsze. Wrócę do domu, do ciebie, do dziadków...ale jeszcze nie teraz.-powiedziałam. Mama stała wpatrzona we mnie. Widziałam jej smutek w oczach, jak mnie pierwszy raz zobaczyła czułam, że jest szczęśliwa i z optymizmem patrzy na dzisiejszy dzień pomimo, że obawiała się mojej reakcji, ale teraz widać w jej oczach nie tylko smutek i niezrozumienie, ale też żal i złość...
-Milagros...przecież...ja wariuję w domu. Codziennie zastanawiam się czy ty jeszcze żyjesz! Nie wyobrażam sobie, że ty dobrowolnie chcesz tu zostać. Ktoś cię namówił do tego? Kochanie...powiedz mi. Nie musimy teraz rozmawiać, przyjadę jutro-powiedziała jakby spanikowana. Nie wiedziałam jak mam to interpretować. Zachowywała się dość dziwnie.
-Mamo...dobrze się czujesz?-zapytałam-Masz strasznie bladą twarz-dodałam
-Tak, tak tak. Dobrze, wszystko jest w porządku, przepraszam za te emocje. Po prostu nie rozumiem, ale skoro...wolisz tu zostać.-powiedziała chaotycznie szukając torebki. Po jej twarzy spłynął strumień łez. Gdy już znalazła torebkę podeszła do mnie, przyłożyła dłoń do mojego policzka i się lekko uśmiechnęła pomimo łez.
-Trzymaj się, kochanie. Powodzenia. Kocham cię-powiedziała po czym odsunęła się ode mnie
-Do widzenia-dodała i wyszła.
Czułam się strasznie. Czułam, że sprawiłam jej smutek...
Spojrzałam jeszcze raz na Pertie i Will'a po czym ich wyminęłam i poszłam do pokoju. Nie miałam ochoty już nawet jeść kolacji.
Siedziałam w pokoju na łóżku z poduszką na kolanach i pudełkiem chusteczek.
-Mila...ty płaczesz? Poważnie? Przecież to nie jest powód! Weź się w garść. Osoba z depresją ci to mówi...-powiedziała Pertie siadając obok mnie.
-Ale ona płakała przeze mnie...-powiedziałam
-A ty teraz przez nią...daj spokój. Tak czasami bywa, a ty masz tu coś do zrobienia, a to nie jest odpowiedni moment na powrót-powiedziała
CZYTASZ
Anorektic girls
Gizem / GerilimOpis do opowiadania jest zbędny. Chcesz poczytać o początkach anorekcji, buncie, ośrodku i innych? To chodź, opowiem ci...